
(Wszelkie prawa zastrzeżone, a jakiekolwiek wykorzystywanie całości
lub fragmentów poniższego tekstu, bez mojego zezwolenia, zabronione)
WSTĘP
Dla wyjaśnienia tajemnicy zdarzenia z 10 kwietnia 2010 roku oraz ustalenia faktycznego przebiegu zdarzeń musimy przebijać się przez zalew informacji, które albo nie mają żadnej wartości poznawczej, albo co gorsza, zostały poddane świadomej manipulacji i służą celom dezinformacyjnym. Każdy potencjalny odbiorca wszystkiego co dotyczy 10/04 musi wykazać się nie lada inteligencją oraz umiejętnością logicznego kojarzenia faktów.
Na domiar złego, w sprawie katastrofy smoleńskiej, mamy do czynienia jeszcze z jedną formą przekazu informacji, co do wartości której, nie można odnieść się w ramach aspektów poznawczych i dążenia do prawdy o zdarzeniu. Jej przeznaczeniem, zgodnie z zamysłem autora, były przesłanki zmierzające do przeprowadzenia socjologicznego eksperymentu w celu poznania zachowań ludzkich oraz granic akceptowalności medialnego absurdu.
Okazuje się, że dziś mija już około 8 miesięcy od momentu, kiedy autor owego projektu zdradził nie tylko przeznaczenie swojego projektu, ale również prawdziwą tożsamość i wykształcenie. Pomimo tego, pewna grupa osób, które wcześniej zupełnie nieświadomie stały się obiektami owego eksperymentu, do dziś uważa, że owe treści dozowane im w trakcie przeprowadzanych na nich doświadczeń, to ... prawda.
Wygląda na to, że w owej bardzo nieoczekiwanej sytuacji na nowo odnalazł się autor eksperymentu i korzystając jakoby z nadarzającej się okazji, na powyżej opisanej grupie ludzkiej (tzw. statystycznej próbie społecznej) rozpoczął prowadzenie drugiego etapu swego doświadczenia, a że grunt podatny, to zapewne dysertacja już tuż tuż.
GŁÓWNE TEZY EKSPERYMENTU, KTÓRE ZOSTAŁY UZNANE ZA PRAWDĘ
1. Tupolew 154 M PLF101 w dniu 10.04.2010 wogóle nie wyleciał z Okęcia, a członków delegacji zamordowano w hangarze na warszawskim lotnisku.
2. Na lotnisku Smoleńsk Siewiernyj już wcześniej została przygotowana sceneria katastrofy, a szczątki jakiegoś samolotu i to niekoniecznie Tupolewa Tu 154 poukładane przez Rosjan.
3. Tupolew 154 M PLF101 mógł jednak wylecieć z Okęcia, ale poza nim wyleciały też jeszcze jakieś inne samoloty, bo w Tu-154 nie było wystarczającej ilości miejsc siedzących dla 96 osób.
4. Jeżeli Tupolew wyleciał z Okęcia, to nie lądował na lotnisku Smoleńsk Siewiernyj, tylko odleciał w nieznanym kierunku, a inny samolot pozorował lądowanie naszej delegacji.
5. Leżące w okolicach lotniska Siewiernyj szczątki wraku, to nie są szczątki naszego samolotu. Teza ta została obwarowana następującymi założeniami:
a) zbyt mały teren zalegania szczątków
b) brak paliwa i śladów wybuchu paliwa
c) różnice w malowaniu "szachownicy"
d) łopatki wirników silnika błyszczące, więc nie możliwe, by pochodziły z latającego wcześniej samolotu
e) koła na jednym skrzydle ubłocone, na drugim czyste
f) brak ciał na miejscu katastrofy na filmie Wiśniewskiego
g) ciała odnalezione w dużym skupisku na nieweilkim terenie
h) oczekujący na delegację nie słyszeli wybuchów
6. Ofiary tej katastrofy wcale nie zginęły. Żyją gdzieś w innym kraju.
OSADZENIE (PRAWIE) WSZYSTKICH TEZ EKSPERYMENTU W REALIACH PRAWDZIWEJ TRAGEDII JAKA ROZEGRAŁA SIĘ W OKOLICACH LOTNISKA SIEWIERNYJ
A.d. 1 To jest bardzo skuteczna metoda na skierowanie całej winy za sugerowane przez autora takiego newsa zabójstwo na stronę polską. Nie ma żadnej udokumentowanej przesłanki ani poszlaki na takie twierdzenie. Autor wykorzystuje tutaj fakt objęcia śledztwem procedur wylotu i utajnienia wszystkich dokumentów związanych z wylotem Tupolewa z Warszawy.
A.d. 2 Teza wymieniona w tym punkcie może nam posłużyć do dwóch celów. Na jej podstawie możemy wykazać błąd logiczny założeń upozorowania katastrofy oraz, przy okazji, zastanowić się co spowodowało, że szczątki samolotu wyglądają właśnie tak...
Po pierwsze, zakładając hipotetycznie, że twierdzenie to jest prawdziwe, a autorzy inscenizacji już przed 10 kwietnia przygotowali "pobojowisko" pod z góry wiadomy oficjalny powód katastrofy (przesłany de facto pewnym smsem): "Katastrofa nastąpiła z winy pilotów, którzy we mgle zeszli zbyt nisko. Do ustalenia pozostaje jedynie fakt, kto ich do tego skłonił", to mamy tutaj swoisty entourage absurdu.
Jeżeli wszystko było przygotowane wcześniej, to dlaczego w takim razie później posczególne szczątki zmieniały miejsce położenia, a jeszcze inne ginęły bezpowrotnie? Dlaczego nikt w takim razie nie zauważył przed 10 kwietnia szczątków widocznych z ulicy Kutuzowa, które utrwalił międzyinnymi operator niemieckiej stacji Bild?

A.d. 3 Snucie absurdalnych i niezgodnych z prawdą tez, że nie było w tym samolocie miejsca dla 96 osób, czyli 88 pasażerów i 8 członków załogi jest dla potrzeb eksperymentu będącego miarą granicy wytrzymałości ludzkiego umysłu na wchłanianie absurdu może i wytłumaczalne, ale, żeby traktować takie informacje poważnie i gdziekolwiek potem powtarzać? Zwolennicy najbardziej minimalistycznej teorii o ilości miejsc w Tupolewie przyznają jednogłośnie, miejsc dla pasażerów było co najmniej 90. Taką też inforamcję znajdziemy w raporcie Millera: Po remoncie w Samarze samolot został przystosowany do przewozu 90 pasażerów.
W czym więc problem skoro 10.04 leciało tym samolotem 88 pasażerów?
A.d. 4 Na potwierdzenie tej bardzo fantastycznej teorii nikt nie znalazł żadnego, nawet najulotniejszego śladu.
A.d. 5.a. Uważanie za zbyt mały obszar terenu od ulicy Gubienko (tam odnaleziono pierwsze fragmenty poszycia samolotu) aż po betonowe ogrodzenie lotniska jest dla mnie przejawem zupełnego braku znajomości geografii, kartografii oraz miernictwa. Teren ten obejmuje około 150 000 m2.
A.d.5.b. Faktycznie szczątki wraku nie noszą śladów charakterystycznych dla żdarzeń lotniczych w których nastąpił zapłon i wybuch paliwa w zbiornikach, ale sugerowanie, że jak wybuchu tegoż paliwa nie było, to znaczy, że ono "wyparowało" jest niezbyt szczęśliwym i rozsądnym przedsięwzięciem. Istnieje wiel zdjęć dokumentujących zaleganie dużych ilości nafty lotniczej w smoleńskim błocie, jak chcociażby na tym:

A.d.5.c. Malowania szachownic i ich ewentualne różnice wynikają jedynie z braku spostrzegawczości osób, które dostrzegają te, rzekome szczegóły. Nie chce mi się o tym więcej pisać, ani tego dokumentować, ale może ktoś udowodni, że się mylę...
A.d.5.d. O ten fakt błyszczenia się łopatek wirnika sugerujący rzekomy brak możliwości na jego użytkowanie w locie dopomina się ostatnio bardzo wielu blogerów. Dla wszystkich tych dedykuje zdjęcie z innej katastrofy:

Stal żaroodporną wysokiej jakości, jaka jest stosowana w produkcji wirników lotniczych, naprawdę trudno jest pozbawić błyszczenia...
A.d.5.e. Ubłocenie kół tylko na jednym skrzydle traktowac jako dowód na rozegranie się tego zdarzenia gdzie indziej? Powiem szczerze, nie wiem w jaki sposób mam się do tego odnieść, bo nie rozumiem "logiki" kogoś, kto był w stanie powiązać taki fakt z inscenizacją. Ktoś mi podpowie?
A.d.5.f. Ten rzekomy brak ciał jest jedynie pozorny. Moi stali czytelnicy, którzy znają moje hipotezy dotyczące tego zdarzenia zapewne od razu przyznają mi rację, że brak ciał w początkowym odcinku "przecinki" przez którą brnie w błocie Wiśniewski, potwierdza moją wersję zdarzeń. Porszę przeczytać wcześniejsze notki. Jeżeli komuś będzie zależało na powtórzeniu, przytoczę pod notką w komentarzu. To na pewno nie może być dowodem inscenizacji.
A.d.5.g. Fakt odnalezienia większego skupiska ciał w jednym miejscu, jest faktem udokumentowanym międzyinnymi na zdjęciach dostępnych w sieci. Ale dlaczego ma być potwierdzeniem inscenizacji? Może świadczyć o czymś zupełnie innym. Zobrazuję to pewnym zestawieniem fotograficznym. Przedstawia ono właśnie to miejsce:

Górne foto kadr z filmu Wiśniewskiego, pod spodem ten sam teren kilka godzin później. Obserwator prawie natychmiast zwraca uwagę na rozpostarte białe "coś". Porównując ze środkowym zdjęciem widzimy, że akurat tam gdzie Wiśniewski uwiecznił białe przykrycie terenu, potem leży najwięcej ciał. Czy to ma dowodzić inscenizacji?
Wydaje mi się, że na podstawie tego zestawienia mozna wyciągnąć trochę inne wnioski. Dlaczego na początku błotnej przecinki, tam gdzie Wiśniewski odnalazł czarną skrzynkę, nie ma ciał ofiar? Bo akurat tam nadal były w prawie całym jeszcze wtedy kadłubie.
Dlaczego jest takie skupisko ciał na niewielkim terenie? Bo była inscenizacja? Ależ skąd. Ciała leżą tam, gdzie zatrzymał się prawie cały lub przełamany na pół kadłub.
Ad.5.h. Na pytanie dlaczego oczekujący na płycie lotniska nie słyszeli odgłosu wybuchu, chciałbym zaznaczyć przede wszystkim, że oczekujący przy zachodnim krańcu pasa dyplomaci, znajdowali się w odległości około 3 km od miejsca zdarzenia.
Punkt 6 pozostawię bez komentarza.
Proszę również wszystkich o zgłaszanie swoich następnych wątpliwości. Postaram się większość wyjaśnić.
Стукачам, чекистам и членам российской агентуры вход воспрещен.
Szacun za postawę
Znalezione w sieci
Lista Wildsteina
Pan polecił Jeremiaszowi, by udał się do Rekabitów i dał im pić wino, lecz oni nie pili wina i mieszkali w namiotach, będąc wiernymi nakazom ich praojca Jonadaba syna Rekaba. Wówczas Pan powiedział, że nie zabraknie im potomka, który by stał zawsze przed Panem. Niewierną zaś Judę, która nie usłuchała nakazów swego Pana Boga, Pan ukarze...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie