Jeremiasz Paliwoda Jeremiasz Paliwoda
2495
BLOG

Smoleńsk 2010 - Wracamy do początku.

Jeremiasz Paliwoda Jeremiasz Paliwoda Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 12

"Kiedy wyeliminuje się niemożliwe wówczas to, co zostanie, bez względu na to, jak byłoby nieprawdopodobne, musi być prawdą."
                                            - Arthur Conan Doyle

 

Dnia 10.04.2010. roku, na smoleńskim niebie, lotnicze smugi kondensacyjne ułożyły się w bardzo ciekawy wzór, który wierzący Rosjanie nazwali "Krzyż na niebie"

 

 

Czy na pewno jest to tylko przypadkowe ułożenie się obłoków i smug?

Czy nie jest to ważny dowód zbrodni i jednocześnie wskazówka na to jak to się odbyło, co tam faktycznie się wydarzyło?

Czy w obliczu ustaleń zespołu Antoniego Macierewicza i prezentacji doktora Szuladzińskiego najbardziej prawdopodobną wersją zdarzeń nie może być ta najprostsza?

ZESTRZELENIE...

Ktoś już pod koniec kwietnia 2010 roku zauważył ciekawe ślady widoczne na tym "krzyżu":

 

 

Na początek przeanalizujmy ślad oznaczony różową linią na powyższym zdjęciu. Załóżmy, że jakiś samolot wielozadaniowy 5 generacji, lecąc na dużo większej wysokości za naszym Tupolewem obserwował jego podchodzenie do lądowania. Być może był głównym "terminatorem", być może jedynie zabezpieczał powodzenie planu A, a sam był tzw. planem B.

Załóżmy tą drugą ewentualność. Załóżmy również, że plan A nie powiódł się zamachowcom, samolot nie roztrzaskał się o skarpę tego jaru i zaczynał robić odejście w górę (dokładnie w ten sposób przebiega smuga oznaczona granatową linią), więc myśliwiec przeszedł do akcji.

Zaczął podejście do ataku ostro zniżając pułap i nadlatywał w stronę Tupolewa na jego "siódmej godzinie". (tak to właśnie wygląda na tym foto powyżej). Jego uzbrojenie stanowiły pociski rakietowe z głowicami wolumetrycznymi.

Pilot myśliwca zauważył, że jego samolot został spostrzeżony przez załogę Tupolewa. Zaobserwował, że silniki Tupolewa zaczęły pracować z pełną mocą a maszyna ostrzej odchodzi w górę. Zbliżając się zorientował się, że pilot Tupolewa markuje unik w prawo. Zaraz odejdzie w moją stronę, w lewo - pomyślał i wystrzelił pierwszą rakietę.

Załoga Tupolewa rozpoczęła ostre odejście w lewo, do tego wystrzelili flary, pierwsza rakieta eksplodowała we flarach, ale na tyle blisko naszego samolotu, by uszkodzić w nim skrzydło i lewą stronę statecznika poziomego. Na skutek eksplozji przestał działać lewy silnik i pojawiło się poważne pęknięcie w centralnej części kadłuba. Samolot wpadł w drgania i zaczął się obracać. Główny impet fali uderzeniowej uderzył w część ogonową Tupolewa, więc samolot ostro zboczył w lewo i po chwili zaczął tracić wysokość...

Myśliwiec był już bardzo blisko, wystrzelił drugą rakietę i natychmiast bardzo ostro odszedł w prawo. Wykonał właśnie taki manewr jak na poniższym filmie w czasie 0:57 do 1:08:

 

 

Ten pocisk była to zmodyfikowana, lotnicza wersja pocisku "Shmel", który wnika najpierw do wnętrza obiektu i dopiero w środku następuje eksplozja ładunku wolumetrycznego. Rakieta trafiła Tupolewa w sam środek, przebiła duralowe poszycie i eksplodowała w przedziale pasażerskim, zaraz za salonikiem nr 3...

Należy dokładnie prześledzić ułożenie smug kondensacyjnych na niebie i można zaryzykować taki właśnie przebieg zdarzeń.

 

Dodatkowo filmowa przezentacja Zespołu Parlamentarnego:

 

 

Filmowa próba podsumowania ustaleń, które wskazują na to, że 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku doszło do zamachu na samolot Tu-154 M 101 z państwową delegacją udającą się na obchody 70. rocznicy masakry na polskich jeńcach w Katyniu.

W materiale zostały przywołane fakty i hipotezy zgromadzone i opracowane przez Parlamentarny Zespół do spraw Zbadania Przyczyn Katastrofy w Smoleńsku oraz jego ekspertów - głównie dr. Kazimierza Nowaczyka ze Stanów Zjednoczonych i dr. Grzegorza Szuladzińskiego z Australii.

Ustalenia tych ekspertów podważają tezy raportów opracowanych przez rosyjski tzw. Międzypaństwowy Komitet Lotniczy (rosyjski skrót: MAK; publikacja w styczniu 2011 r.) i polską rządową komisję pod przewodnictwem ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Jerzego Millera (publikacja w lipcu 2011 r.).

Na koniec zajmijmy się tą czerwoną kreską z podwójnego zdjęcia smoleńskiego "krzyża na niebie". Zamiast mojej interpretacji cytat z Gazety Polskiej na temat zeznań świadków katastrofy:

" "Gdy czekaliśmy na lądowanie tamtego samolotu, nie mieliśmy kontaktu wzrokowego. Słyszałem odgłos silników, który wskazywał na to, że samolot podchodzi do lądowania. Po chwili słychać było zwiększenie mocy silników. Słychać było również, że zwiększenie mocy było do maksymalnych obrotów. Usłyszałem wybuchy, a potem dźwięk gaśnięcia silników. I po wszystkim nastąpiła cisza"– zeznał jeden z członków załogi Jak-40, który został przesłuchany kilka godzin po katastrofie 10 kwietnia 2010 r.

O wybuchach zeznali w prokuraturze także pozostali członkowie załogi samolotu oraz urzędnicy z Kancelarii Prezydenta RP, którzy byli na miejscu, gdy doszło do katastrofy.

Zeznania naocznych świadków katastrofy na temat ostatnich chwil Tu-154M 101 są niemal identyczne – słychać było pracujące silniki, wybuchy, a dopiero później gasnące silniki. Wszyscy widzieli ciała bez ubrań, co podkreślali w swoich zeznaniach. Nie było pożaru."

A więc każdy z nich słyszał gasnące silniki.

 

"на рассвете ясно стал виден след идущего на посадку Ту-154..."

Zobacz galerię zdjęć:

Czy mogło to tak wyglądać?
Czy mogło to tak wyglądać? Czy taki był koniec?

Стукачам, чекистам и членам российской агентуры вход воспрещен. Szacun za postawę Znalezione w sieci Lista Wildsteina Pan polecił Jeremiaszowi, by udał się do Rekabitów i dał im pić wino, lecz oni nie pili wina i mieszkali w namiotach, będąc wiernymi nakazom ich praojca Jonadaba syna Rekaba. Wówczas Pan powiedział, że nie zabraknie im potomka, który by stał zawsze przed Panem. Niewierną zaś Judę, która nie usłuchała nakazów swego Pana Boga, Pan ukarze...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Kultura