Ciała ofiar smoleńskiej katastrofy włożono do foliowych worków, które szczelnie zawiązano, a następnie trafiły one do metalowych trumien.
Z prof. Michaelem Badenem, światowej sławy patologiem, rozmawia Dorota Kania.
Czy widział Pan zdjęcia ofiar smoleńskiej katastrofy i szczątków samolotu?
Tak, ale oczywiście nie wszystkie. Na pewno za szybko uprzątnięto miejsce katastrofy, za szybko zabrano ciała. Widać, że rozrzut części samolotu i ciał jest na dużej powierzchni. Właściwe zbadanie ciał na miejscu katastrofy zajęłoby znacznie więcej czasu, niż zostało na to poświęcone.
Czy uwzględniając rozmieszczenie ciał ofiar można wykluczyć, że doszło do wybuchu?
Nie można tego w żaden sposób wykluczyć, a dokładne zdjęcia i filmy, które zostały zrobione tuż po katastrofie, są dowodowo bezcenne. Z tego, co mi wiadomo, w Polsce nie ma takiego materiału.
Jakie badania są najważniejsze po ekshumacji?
Na pewno należałoby wykonać badanie rentgenowskie.
Podczas badań ciał Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki wykonano tomografię komputerową. Po co w takim razie jest potrzebne badanie RTG?
Tomografia komputerowa jest pomocna w diagnostyce chorób. Natomiast przy badaniach ciał niezbędne jest RTG. Jeżeli w samolocie doszło do eksplozji, to fragmenty metalu znajdują się w ciałach osób, które siedziały w centrum wybuchu. W innych ciałach ich nie będzie i dlatego uważam, że należy dokonać ekshumacji wszystkich 96 ofiar katastrofy i przeprowadzić badania, m.in. na obecność metalu. W wypadku katastrofy smoleńskiej ekshumacje i dokładne zbadanie absolutnie wszystkich ciał leży w interesie społecznym. Nie wiemy, jakie badania wykonali Rosjanie w Moskwie, nie znamy ich wyników.
Czy ma to sens po dwóch latach od śmierci?
Tak, ponieważ fragmenty metalu, nawet najdrobniejsze, można znaleźć w kościach nawet po kilkudziesięciu latach. Trzydzieści lat temu w Grecji w wyniku wybuchu na pokładzie samolotu zginęła kobieta, a pilot zdążył się katapultować. W trakcie badań patologicznych w jej ciele znaleziono fragmenty bomby, która – jak się później okazało – znajdowała się pod fotelem pasażerki.
W maju 2010 r., ponad miesiąc po katastrofie, do Polski przyjechały szczątki ciał ofiar, które decyzją ministra Michała Boniego zostały skremowane. Zarówno Rosjanie, jak i Polacy stwierdzili, że nie można ich było zidentyfikować.
To nieprawda. Można i trzeba było przeprowadzić identyfikację, analizując DNA, i właśnie to badanie jest najbardziej wiarygodne. Tego typu badania są wprawdzie długotrwałe i kosztowne, ale należało je zrobić. Jeżeli nie wykonali ich Rosjanie, to polski rząd był zobligowany, żeby przeprowadzić je w Polsce. Nie mogę zrozumieć, dlaczego polski rząd zaniechał badań i zgodził się na kremację szczątków. To działanie na szkodę własnych obywateli, na szkodę państwa.
Czy kremacja ostatecznie zamyka drogę do badań?
Spopielenie zwłok niszczy DNA i uniemożliwia dalsze badania. Przypominam, że ani jeden fragment ciała z badania z zamachu na WTC nie został skremowany. Przeprowadzałem analizy po ekshumacji rodziny Romanowów i samego cara Mikołaja II. Rosjanie zlecili badania DNA każdego, nawet najdrobniejszego szczątka, by mieć stuprocentową pewność, że jest to carska rodzina.
Czy kiedykolwiek odmówiono Panu udziału w badaniach?
Do tej pory, przez czterdzieści lat mojej pracy, nigdy mi nie odmówiono udziału w badaniach, które przeprowadzałem, m.in. w Zimbabwe czy Izraelu. Po raz pierwszy odmowa spotkała mnie w Polsce. I tylko tutaj.
Więcej na ten temat w dzisiejszej “Gazecie Polskiej Codziennie”. Obszerny wywiad z prof. Michaelem Badenem ukaże się w tygodniku “Gazeta Polska”. Już od środy 28 marca 2012 r. w kioskach
Rosjanie zacierali ślady
Ciała ofiar smoleńskiej katastrofy włożono do foliowych worków, które szczelnie zawiązano, a następnie trafiły one do metalowych trumien. Rodziny zapewniono, że wszystko odbyło się z należytym szacunkiem.
To wskazuje na intencje Rosjan, którzy zaraz po katastrofie zacierali wszystkie ślady. Nawet laik wie, że w foliowym worku następuje przyśpieszony proces rozkładu – mówi nam Andrzej Melak, brat Stefana Melaka, szefa Komitetu Katyńskiego, ofiary smoleńskiej katastrofy.
– Jaki sens ma wkładanie do worków zwłok, które były w całości? Rosjanie zbezcześcili ciała naszych bliskich, a przedstawiciele polskiego rządu nas okłamali, że wszystko odbyło się z szacunkiem i godnością – dodaje Andrzej Melak.
W podobnym tonie wypowiada się Dariusz Fedorowicz, brat prezydenckiego tłumacza Aleksandra Fedorowicza: – To nie jest normalna praktyka, by chować zwłoki w workach foliowych, zamiast ubrane w dostarczoną przez rodzinę odzież, choćby mundury, które wróciły do Polski.
Do kraju wróciło również w komplecie ubranie Przemysława Gosiewskiego, wicepremiera w rządzie PiS-u, które rodzina przekazała do Moskwy.
– Zdarza się wykorzystywanie tego typu worków na zwłoki, by nie przekładać szczątków do trumny, kiedy zostaną skompletowane. Oczywiście takie pakowanie zwłok może przyspieszyć proces ich rozkładu. Jeżeli chodzi o możliwości badawcze przy takim traktowaniu zwłok, po upływie czasu pewne metody identyfikacji są niemożliwe – mówi dr Jakub Czarny z Instytutu Genetyki Sądowej w Bydgoszczy.
– Nie ma określenia na skandal towarzyszący wyjaśnianiu smoleńskiej katastrofy. Najpierw Rosjanie miesiącami trzymali dokumentację medyczną, nie dali nam zdjęć, a później prokuratura prawie przez dwa lata odmawiała ekshumacji ciał ofiar. Gdy wreszcie ich dokonano, nie dopuszczono do badań niezależnego eksperta prof. Michaela Badena – oburza się Andrzej Melak.
Starania, by prof. Baden mógł uczestniczyć w badaniach szczątków Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki, trwały jeszcze do wczoraj.
Wcześniej Beata Gosiewska złożyła wniosek do ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza o wyrażenie zgody na udostępnienie do badań sali Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej we Wrocławiu, gdzie trafiły ciała Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki. Minister Arłukowicz odpowiedział, że nie może podjąć żadnej decyzji, ponieważ sale należą do wrocławskiego ZMS-u i tylko tam może zostać podjęta odpowiednia decyzja.
Z kolei prof. Barbara Świątek, szefowa Zakładu Medycyny Sądowej, w którym dokonywane są ekspertyzy, odmówiła przeprowadzenia ich tam, twierdząc, że to odgórna decyzja prokuratury. Na spotkaniu z prof. Badenem i posłem PiS-u Antonim Macierewiczem stwierdziła, że nie miała również wpływu na skład zespołu biegłych, których wyznaczyli wojskowi śledczy.
Dorota Kania, Katarzyna Pawlak
Rosja jest państwem suwerennym. Muszę to powiedzieć: jest mocarstwem – usłyszała od naczelnego prokuratora wojskowego płk. Jerzego Artymiaka Beata Gosiewska, wdowa po Przemysławie Gosiewskim, gdy próbowała uzyskać zgodę na obecność amerykańskiego patomorfologa Michaela Badena podczas ekshumacji i sekcji jej męża.
O nerwowych rozmowach w prokuraturze senator Beata Gosiewska opowiadała podczas posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej. W rozmowie z wdową po Przemysławie Gosiewskim poza szefem prokuratury wojskowej uczestniczył też wojskowy prokurator okręgowy w Warszawie płk Ireneusz Szeląg. Na pytanie o możliwość wykonania własnych badań ciała męża, już po sekcji prowadzonej we Wrocławiu, Gosiewska usłyszała, że może zostać wtedy oskarżona o bezczeszczenie zwłok. Obaj oficerowie, według relacji senator, bardziej ją przesłuchiwali, niż skłonni byli udzielić pomocy. Na końcu usłyszała od Szeląga emocjonalne stwierdzenie: „Wiem, że wy mnie uważacie za zdrajcę pracującego dla obcego mocarstwa, ale tak nie jest! Ja stoję na straży prawa!”.
Gosiewska jest oburzona sposobem, w jaki Rosjanie potraktowali ciało jej męża. – Mój pełnomocnik był świadkiem tego, co zastano po otworzeniu trumny, i to właśnie uważam za zbezczeszczenie zwłok. Będziemy się zastanawiać, czy nie złożyć zawiadomienia o przestępstwie – mówiła wdowa, która na posiedzenie zespołu dotarła po ponownym pogrzebie męża ((((- W ciele Przemysława Gosiewskiego zaszyto przedmioty, które tam się nie powinny znaleźć - potwierdził wczoraj informacje "Gazety Polskiej Codziennie" mec. Rafał Rogalski (36 l.). Jak twierdzi dziennik, w jamach brzusznych ofiar katastrofy zaszyto m.in. rękawiczki, gazy, a nawet drewno czy ziemię! W ocenie mecenasa doszło do znieważenia zwłok polityka PiS.))))
. W trumnie Gosiewskiego znaleziono na przykład część ciała leżącą oddzielnie – nie wiadomo czyją. Zwłoki ofiar katastrofy, które już zostały zbadane, nie zostały przez Rosjan umyte przed sekcją, a po niej nie zostały ubrane. Budziło to zdziwienie polskich ekspertów. Jeszcze ostrzej sprawę komentuje Michael Baden. – Zwykły patolog interesuje się głównie sercem i mózgiem denata. Dla nas, patomorfologów sądowych, najważniejszym organem jest skóra. Badanie ciała zabrudzonego nie ma sensu – ocenia ekspert. Beata Gosiewska nie ma złudzeń i nie liczy na to, że rosyjscy patomorfolodzy poniosą jakąkolwiek odpowiedzialność. – Wobec Rosji polskie organa nie chcą domagać się czegokolwiek. Uważają ją za mocarstwo, jak opisałam. Widzę też odpowiedzialność marszałek Ewy Kopacz, która tam była obecna. To pod jej okiem i przy jej współudziale odbywały się te czynności – dodaje senator.
Zachowanie polskiej prokuratury niepokoi też z innego powodu. – Wiem bardzo dużo na temat, jak ludzie umierają, szczególnie podczas katastrof. W ciągu 50 lat pracy w medycynie sądowej przekonałem się, że w przypadku nagłych zdarzeń rządy często popełniają błędy. Za wszelką cenę chcą kontrolować informacje, które przedostaną się do opinii publicznej. Tymczasem nie ma sensu szukać przyczyn katastrof w warunkach tajności. To się kłóci z zasadniczym celem, jakim jest zapobieganie podobnym tragicznym zdarzeniom w przyszłości – wyjaśnia Baden. Kolejna ważna przyczyna, dla której bliscy ofiar muszą mieć swobodę wykonywania badań i analiz ich ciał, wiąże się z ich identyfikacją. – W takich katastrofach jest ona trudna, ponieważ uszkodzenia dotyczą często twarzy, ciało jest przecinane na kawałki. Nie chcemy, żeby ktoś został pochowany z nie swoją ręką. Rodzina chce się modlić przy grobie, w którym jest naprawdę ich bliski – zauważył lekarz. Potępił też fakt kremacji części zwłok ofiar. – Nie wolno tego dokonywać bez wyraźnej zgody lub życzenia rodziny, tym bardziej że dzięki metodom genetycznym nawet najmniejsze części mogą być zidentyfikowane – dodał.
Jak bada się katastrofy
Baden opowiedział o kilku przypadkach badań katastrof lotniczych, w których uczestniczył. Zwrócił uwagę na rolę starannego przeczesania terenu, tak aby odnaleźć wszystkie fragmenty samolotu, bagażu i ślady biologiczne. – Po katastrofie w Lockerbie szukano szczątków przez całe tygodnie, miesiące. Wreszcie znaleziono fragment zapalnika bomby wielkości paznokcia. Dzięki niemu można było udowodnić związek zamachu z Libią! W tym samolocie była w bagażu. Pytam, co się stało z bagażem samolotu lecącego do Smoleńska? Nie ma o tym mowy w raportach rosyjskim i polskim – wskazuje Amerykanin. W Smoleńsku nie tylko nie przeczesano dokładnie terenu, ale zaczęto niszczyć wrak samolotu. – Skandaliczne jest opuszczenie miejsca wypadku, gdy pozostają na nim dowody – komentuje Baden. Według niego, jeszcze teraz można wiele zrobić, by wyjaśnić tajemnice katastrofy w Smoleńsku. Gorzej, jeśli tak się nie stanie. – Ta sprawa będzie ciągle wracać, gdyż za 10 lat młodzi ludzie, także naukowcy, będą znowu pytać… To, że nie chce się pomagać ludziom w ustaleniu przyczyn śmierci, jest niepojęte w XXI wieku – mówi Baden. Jego zdaniem, posiadamy tak naprawdę bardzo mało informacji o pierwszych dniach po Smoleńsku. – To nie jest typowe, że wszyscy na pokładzie giną w sytuacji, gdy upadek następuje z niewielkiej wysokości, podczas podchodzenia do lądowania. Najczęściej jednak ktoś przeżywa – mówił.
Dużo uwagi poświęcono kwestii dostępu do wyników badań rosyjskich wykonanych po katastrofie. Chodzi na przykład o pobrane DNA, o wycinki z płuc i innych organów, które już uległy rozkładowi. Niektóre dowody są już nie do zdobycia. Na przykład w USA pobiera się próbki powietrza z kadłuba samolotu (do specjalnych zbiorników), aby przeprowadzić analizę zawartych w nim gazów. Tego już się nie da powtórzyć. Ale niektóre substancje mogły trafić do płuc ofiar, a z nich podczas sekcji pobiera się wycinki. Należałoby je odzyskać. – Gdyby polski rząd odpowiednio zwrócił się do Rosji, to na pewno Rosjanie przekazaliby materiały, których brakuje, bo dlaczego mieliby je ukrywać. A jeśli mają co ukrywać, to tym bardziej nie można tej sprawy zostawić – mówi Baden. Doradza, aby rodziny kierowały wnioski bezpośrednio do Rosji. – Trzeba dowiedzieć się od Rosjan, co oni mają, i zażądać kopii. Może rząd nie chciał nalegać i nie był zainteresowany tymi informacjami z powodów politycznych, ale każdy ma prawo sam się zwrócić o dostarczenie tych informacji. Rodziny mają pewne prawa w świecie zachodnim, do którego należymy – podkreśla patomorfolog.
Baden uważa, że obecnie konieczna jest ekshumacja i przeprowadzenie pełnych badań ciał wszystkich ofiar katastrofy. Nie może to zależeć od sytuacji politycznej. – W USA po zamachach na World Trade Center Demokraci i Republikanie współpracowali, by pomóc rodzinom. Nie mogę pojąć tego, co dzieje się w Polsce. To jest ostatni dzwonek, żeby zastanowić się, w jaką stronę zmierza polska rozwijająca się demokracja – przestrzega.
Piotr Falkowski
Za: Publikacje “Gazety Polskiej” (22.03.2012)
Стукачам, чекистам и членам российской агентуры вход воспрещен.
Szacun za postawę
Znalezione w sieci
Lista Wildsteina
Pan polecił Jeremiaszowi, by udał się do Rekabitów i dał im pić wino, lecz oni nie pili wina i mieszkali w namiotach, będąc wiernymi nakazom ich praojca Jonadaba syna Rekaba. Wówczas Pan powiedział, że nie zabraknie im potomka, który by stał zawsze przed Panem. Niewierną zaś Judę, która nie usłuchała nakazów swego Pana Boga, Pan ukarze...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka