Jeremiasz Paliwoda Jeremiasz Paliwoda
25554
BLOG

Katastrofa Smoleńska - archiwum prasowe

Jeremiasz Paliwoda Jeremiasz Paliwoda Polityka Obserwuj notkę 7

Katastrofa Smoleńska dla wielu z nas była olbrzymim szokiem i osobistą traumą. Wielu z nas wtej Katastrofie straciło swoich bliskich, znajomych, przyjaciół, członków rodzin... Do dziś wiele kwestii pozostaje niewyjaśnionych, a sposób prowadzenia śledztwa wprawia w osłupienie cały cywilizowany świat.

Warto może sobie przypomnieć, co pisano w tych pierwszych dniach po katastrofie, pomijając oczywiście całą tą iście goebelsowską propagandę, w której już godzinę po zdarzeniu wiadomym było, że winę za katastrofę ponoszą piloci i Prezydent.

12.04.2010.

"Polacy chcieliby jak najszybciej poznać przyczyny katastrofy prezydenckiego samolotu Tu-154 na smoleńskim lotnisku. Śledztwo może jednak potrwać bardzo długo, bo prokuratorzy muszą zbadać wiele potencjalnych przyczyn tragedii. Mógł to być przecież splot wielu niezależnych od ludzi czynników, ale zawinić mogła także rosyjska kontrola lotów. Nikt teraz nie dopuszcza do siebie najstraszliwszej możliwości, że był to zamach, ale - jak powiedział nam jeden z prokuratorów, który w przeszłości badał katastrofy lotnicze - i taki scenariusz jest zawsze traktowany jako jeden z możliwych. Dlatego i wokół tego wątku będzie się toczyć śledztwo.

Ten wariant prokuratura będzie musiała badać, choćby dlatego że przy katastrofach lotniczych śledczy zawsze sprawdzają, czy nie doszło do "udziału osób trzecich". - Tym bardziej będą musieli taki ślad badać teraz, gdy mamy do czynienia ze śmiercią prezydenta i wielu najważniejszych osób w państwie i Siłach Zbrojnych - podkreśla w rozmowie z nami prokurator z wieloletnim stażem, prosząc o anonimowość, uczestniczący w kilku śledztwach dotyczących wypadków powietrznych. - Jeśli takie pytania stawialiśmy sobie przy badaniu wypadków nawet niewielkich samolotów cywilnych, gdy sprawdzaliśmy, czy ktoś "nie pomógł" w tym, aby do niego doszło, to tym bardziej musi to być jeden z wątków śledztwa w sprawie śmierci pary prezydenckiej i wielu innych osób w katastrofie pod Smoleńskiem - podkreśla. I jednocześnie zaznacza: - Oczywiście, nikt nie zakłada od razu, że to był zamach, ale badanie takiego tropu wynika po prostu z praktyki prowadzenia śledztwa. I na pewno jeden z pierwszych komunikatów, jaki usłyszymy od prokuratorów prowadzących dochodzenie, będzie dotyczył tej sprawy.
Jedno wiemy na pewno: postępowanie prokuratorskie może być nie tylko bardzo drobiazgowe, ale i bardzo długie. Bo wiele jest wątpliwości wokół tego, co wydarzyło się w sobotę pod Katyniem. Eksperci lotniczy są na razie powściągliwi w komentowaniu możliwych przyczyn tragedii. Wskazują, że: po pierwsze, Tu-154 to maszyna awaryjna i prezydent Lech Kaczyński oraz inni wysocy dostojnicy państwowi nieraz już musieli zmienić swoje plany podczas podróży zagranicznych i wynajmować samoloty czarterowe, bo rosyjski tupolew odmawiał posłuszeństwa. I tym razem maszyna mogła po prostu zawieść. Po drugie, do katastrofy mogła przyczynić się kiepska pogoda - jak twierdzą Rosjanie - nad lotniskiem była mgła i słaba widoczność. Po trzecie, rosyjska prokuratura podaje, że mogło dojść do błędu pilota, który leciał za nisko i zahaczył o drzewa.
Samolot był niedawno na przeglądzie technicznym w Rosji i przeszedł gruntowną modernizację, bo miał już na koncie 20 lat służby. I prokuratorzy będą musieli ustalić, czy podczas tego remontu nie doszło do jakichś zaniedbań lub błędów, których skutki w tak dramatyczny sposób ujawniły się w sobotę rano nad Smoleńskiem.

Rosjanie szybko założyli błąd pilota

Zastanawiające jest także to, że Rosjanie obsługujący lotnisko w Smoleńsku od razu próbowali zrzucić odpowiedzialność za katastrofę na pilotów, twierdząc, że zignorowali zalecenia wieży kontrolnej, aby nie lądowali tutaj, tylko polecieli do Mińska albo do Moskwy. Oba miasta są oddalone o około 300 km od portu, gdzie miał wylądować tupolew. Podobno maszyna dwa, trzy lub nawet cztery razy miała podchodzić do lądowania z powodu złych warunków. Tak twierdzą Rosjanie. Są jednak informacje, że samolot próbował lądować od razu. Nad lotniskiem miała być mgła, ale godzinę wcześniej inna maszyna z dziennikarzami z Polski wylądowała bez przeszkód. Część świadków twierdzi nawet, że, owszem, nad Smoleńskiem nie było idealnej pogody, ale też nie była ona aż tak niekorzystna, aby uniemożliwić lądowanie doświadczonym pilotom, którzy sadzali Tu-154 na ziemi w trudniejszych warunkach. Ponadto, jak twierdzą eksperci, ten typ samolotu ma dużą wysokość lądowania, co oznacza, że na sporej wysokości podchodzi do pasa, gdzie ma dotknąć ziemi. Zastanawiające jest więc, dlaczego będąc jeszcze dość daleko od miejsca przyziemienia, Tu-154 znalazł się ledwie kilkadziesiąt metrów nad ziemią i na tej wysokości zahaczył o drzewa. Każdy, kto choć raz oglądał podchodzenie do lądowania samolotów, wie, że nie lecą one tuż nad ziemią, ale docierają na skraj pasa na dość sporej wysokości. Czy maszyna mogła nagle stracić moc w silnikach, a w konsekwencji bardzo szybko stracić także wysokość, przez co pilot nie miał nawet czasu na to zagrożenie zareagować? Jeśli tak, to jaka była tego przyczyna?
Wydaje się też nieprawdopodobne, aby pilot całkowicie zignorował polecenia z wieży, by nie lądować w Smoleńsku - jeśli takowe rzeczywiście otrzymał. Przecież to wieża zezwala na start i lądowanie każdej maszyny. W dodatku kierujący samolotem wiedzieli, kogo wiozą, i tym bardziej musieli zachować wszelką ostrożność. Dlatego dziwne wydaje się to domniemane kilkakrotne krążenie nad lotniskiem i podchodzenie do lądowania. Oczywiście pilot mógłby zdecydować się na posadzenie maszyny wbrew zaleceniom płynącym z wieży, ale tylko wtedy, gdyby np. okazało się, że ma już mało paliwa i nie da rady dolecieć do stolicy Białorusi lub musi lądować z innych względów bezpieczeństwa. W tym przypadku tak nie było, paliwa w bakach znajdowało się jeszcze sporo.
Na pewno też nie chodziło o to, aby bez względu na warunki wylądować o czasie w Smoleńsku, aby Lech Kaczyński mógł zdążyć na obchody w Katyniu. To przecież piloci decydują o tym, czy mogą wylądować, jeśli nawet mają zgodę wieży, i prezydent - choć jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych - nie ma prawa do wydania rozkazu pilotowi, aby lądował lub nie. Takich uprawnień nie miał także obecny na pokładzie dowódca wojsk lotniczych - w Tu-154, jak i na pokładzie każdego innego samolotu, panem i władcą jest jego kapitan, i tylko on może wydawać rozkazy. Warto w tym miejscu przywołać inne zdarzenie, gdy Lech Kaczyński poleciał do Gruzji, aby wspierać ten kraj podczas wojny z Rosją. Wtedy pilot nie zgodził się na lot do Tbilisi właśnie ze względów bezpieczeństwa. I chęci prezydenta nie miały znaczenia. Samolot wylądował gdzie indziej, a prezydent musiał do stolicy Gruzji jechać samochodem.
Pamiętajmy też o tym, że w przeszłości już tak przecież bywało, iż samolot z prezydentem się spóźniał i różne uroczystości były przesuwane. Raz zdarzyło się to także w Katyniu.
Do dziennikarzy docierają również inne nieoficjalne informacje. Jedna z nich mówi o tym, iż pilot otrzymał z wieży niewłaściwe parametry lotu i był niżej, niż mu się wydawało. Samolot opadał zbyt pionowo i nie udało się już poderwać go w górę. To by tłumaczyło, że zahaczył o drzewa. Taki scenariusz jest bardzo możliwy, bo znowu - jak twierdzą eksperci lotniczy - Tu-154 należy do tych samolotów, które trudno się prowadzi w sytuacjach awaryjnych. Bardzo ciężko jest nim wtedy sterować. Prawie niemożliwe jest wykonanie choćby manewru, który polega na nagłym poderwaniu maszyny w górę, gdy już samolot dotknął pasa startowego i rozpoczął hamowanie, aby uniknąć np. kolizji z inną maszyną, która przez pomyłkę znalazła się na tym samym pasie, lub z inną przeszkodą. I gdy prezydencki pilot zauważył niebezpieczeństwo, nie mógł już nic zrobić, aby uchronić samolot przed zderzeniem z ziemią, a pasażerów przed śmiercią.
Trzeba postawić też inne pytanie: dlaczego prezydencki Tu-154 miał lecieć akurat do Mińska lub Moskwy? Przecież Rosja i Białoruś mają kilka innych lotnisk, głównie wojskowych, położonych znacznie bliżej Smoleńska, jak Wiaźma lub Witebsk. I na pewno mają one odpowiednie pasy do przyjmowania takich maszyn, skoro lądowały tam i lądują wojskowe transportowce"

-Krzysztof Losz

12.04.2010.

"

- Dziwne: mówiono, że brat Lecha Kaczyńskiego - Jarosław, powinien przyjechać w tej samej kawalkadzie, co polski premier. Okazało się jednak, że jechał oddzielnie. Kaczyńscy mieli trudne stosunki zarówno z Donaldem Tuskiem, jak i Władimirem Putinem. Relacje te - jak się okazało - nie zeszły w tym dniu na drugi plan. Wprost przeciwnie - moim zdaniem wyszły na pierwszy - pisze Kolesnikow.

- Jarosław Kaczyński jechał do Smoleńska sam. Gdy Tusk i Putin skontaktowali się z nim i powiedzieli mu, że bez niego nie pójdą na miejsce katastrofy, że poczekają na niego - był wtedy pół godziny jazdy od Smoleńska - ten odpowiedział, że chce tam pójść bez nich, z duchownym, który jedzie razem z nim - relacjonuje rosyjski dziennikarz.

- Oczywiście miał do tego prawo - podkreśla Kolesnikow.

Autor przekazuje, że po przyjeździe na smoleńskie lotnisko Jarosław Kaczyński nie podszedł do namiotu, w którym Putin i Tusk konferowali z członkami komisji rządowej, powołanej przez prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa do zbadania okoliczności katastrofy. "Nie podszedł do namiotu, choć wiedział, że czekają tam na niego, lecz od razu podjechał do przejścia w betonowym ogrodzeniu" - zauważa.

- To, co miał do nich za życia brata, nie odeszło po jego śmierci. Nie chciał spotkać się ani z jednym, ani z drugim. Chciał spotkać się z bratem - pisze Kolesnikow.

Dziennikarz podaje też, iż Jarosław Kaczyński oświadczył, że rozpoznał ciało brata i że innych czynności identyfikacyjnych nie będzie. - Nikt tego nie kwestionował - podkreśla Kolesnikow.

Autor odnotowuje, że przed przyjazdem Jarosława Kaczyńskiego premier Tusk przez kilka minut stał przed trumną z ciałem Lecha Kaczyńskiego.

- Donald Tusk spojrzał w prawo, w kierunku trumien, przy których stali funkcjonariusze ministerstwa ds. sytuacji nadzwyczajnych, i bez błędu podszedł do tej, która była ustawiona trochę z boku. Zapytał o coś Władimira Putina. Ten kiwnął głową. I Donald Tusk jeszcze przez kilka minut postał przy trumnie Lecha Kaczyńskiego - relacjonuje Andriej Kolesnikow w "Kommiersancie"."

13.04.2010.

"

Z Forum o2.pl

 

“TO MOGŁO BYĆ MNIEJ WIĘCEJ TAK (wszystko co napisałem, opieram na znalezionych i potwierdzonych informacjach):
Jest późno, Rosjanie wiedzą, że prezydent spieszy się na obchody, wysyłają do samolotu info o mgle, chcą, żeby ta wiadomość została zarejestrowana. Pilot robi nawrót wokoło lotniska i stwierdza, że mgła jest niewielka, lokalna i raczej nie obejmuje pasa startowego, system naprowadzania na lotnisku działa... pilot podejmuje decyzję o lądowaniu z wykorzystaniem lotniskowego systemu NDB: są to dwie radiolatarnie i system nadajników, które wysyłają sygnał bezkierunkowo. Na podstawie położenia obydwu samolot jest w stanie zlokalizować pas do lądowania - czyli wchodzi w korytarz pomiędzy tymi radiolatarniami... Po zmniejszeniu wysokości pilot stwierdza, że mgła gęstnieje... więc zdaje się na wskazania NDB... Sygnał jest wyraźny, modulacja 100%... Samolot jest coraz niżej, ale dokładnie w środeczku korytarza wyznaczonego przez obydwie radiolatarnie, wszystko przebiega bezproblemowo ... Raptem, nad ziemią, mgła przerzedza się i pilot z przerażeniem stwierdza, że nie ma pasa startowego!!! Widzi pod sobą wierzchołki drzew... próbuje poderwać maszynę, ale zamiast tego, samolot mający zbyt małą prędkość, wchodzi w przechył boczny i przechyla się na lewe skrzydło skręca w lewo ale nos samolotu nadal skierowany jest w dół... Po chwili lewym skrzydłem zahacza o jakąś prymitywną wierzę na którą została przeniesiona prawa radiolatarnia... następuje eksplozja... ostatnią rzeczą jaką widzi pilot jest rosyjski czołg...  “

14.04.2010.

"

http://wzzw.wordpress.com/2010/04/14/mam-straszliwe-podejrzenia/

Opublikowany przez Maciejewski Kazimierz w dniu 14 Kwiecień 2010

Wszystkie dokumenty dotyczące WSI, także komisji ds. służb specjalnych czy byłych agentów SB zostały przejęte około 2 godziny po informacji o katastrofie. W tamtym momencie nie było jeszcze wiadomo, czy Kurtyka przeżył czy nie.

Nastąpiło również przeszukanie warszawskiego mieszkania ś.p. Wassermana. (czego szukali tam funkcjonariusze możemy się tylko domyślać). Szykują się poważne zmiany w wojsku, służbach specjalnych i wszystkich instytucjach państwa.
Nastąpiła próba przejęcia kierownictwa IPN i zablokowanie dotychczasowych ciał kolegialnych. Mianowany przez Komorowskiego następca Władysława Stasiaka, przejmuje gabinet zmarłego nie pozwalając wdowie po zmarłym ministrze na zabranie osobistych rzeczy zmarłego.
Zostaje odwołany dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, Sławomir Dębski, bez podania powodów merytorycznych. Niepokojące sygnały dochodzą z ośrodków wojskowych.

Pisał o tym Łukasz Warzecha i Redakcja Niepoprawni.pl
http://www.niepoprawni.pl/blog/394/niepokojace-wiadomosci-aktl

Wszystko to pod przykrywką pojednania i Żałoby Narodowej

Gdy dodamy do tego pasmo dezinformacji rosyjskich:

1.      Oficjalna wiadomość, że samolot był w bardzo dobrym stanie opublikowana przez oficjalne źródła przed zbadaniem szczątków maszyny oraz przed rozszyfrowaniem czarnych skrzynek.

2.      Kłamliwy zarzut niekompetencji polskiej załogi (brak znajomości rosyjskiego) i uwłaczające polskiej delegacji i polskiej załodze zarzuty lądowania z powodu nacisków Prezydenta na pilotów.

3.      Publikacja w rosyjskich mediach fałszywki udającej nagraną rozmowę załogi samolotu przed katastrofą z wieżą – otrzymana podobno ze źródeł rządowych Rosji po otwarciu czarnej skrzynki.

4.      Fałszywa rozmowa z rosyjskim kontrolerem lotów – zdemaskowana przez zawodowych lotników.

Na dodatek, gdy przyjrzymy się niemającym precedensu zachowaniom medialnym władz Rosyjskich i gdy dodamy 2 do 2 czyli służby rosyjskie do interesów byłej WSI (które zawsze bronił Komorowski) będącej ekspozyturą GRU w Polsce – to włosy stają dęba z przerażenia.

is fecit cui prodest – tę premię łacińską przypomniał któryś z blogerów

Ten popełnił zbrodnię, kto na niej skorzystał !

Niemożliwe? Bo w głowie się nie mieści czy niewykonalne?

Przypomnijmy, zatem fragment opinii Ryszarda Drozdowicza z Laboratorium Aerodynamicznego Politechniki Szczecińskiej :

„Jako pilot oceniam, że sugerowany w mediach błąd pilota jest mało prawdopodobny. Na podejściu do lądowania nie wykonuje się żadnych manewrów typu silne przechylenie lub nagłe zmiany prędkości. A takie silne przechylenie zauważyli świadkowie. Pilot wykonał dodatkowe kręgi nadlotniskowe, aby upewnić się, co do warunków lądowania i na tej podstawie podjął uzasadnioną decyzję o lądowaniu. Nieprawdopodobne też jest, aby doświadczony pilot wraz z drugim pilotem pomylili się co do wzrokowej oceny wysokości, nawet w przypadku awarii przyrządów, która jest również nieprawdopodobna. Należy tutaj zauważyć, że mgła jest na ogół z prześwitami i przy dziennym świetle nie stanowi istotnej przeszkody do wzrokowej oceny warunków lądowania. Okoliczności wskazują jednak na poważną awarię lub celowe zablokowanie układu sterowania. Taką blokadę można celowo zamontować tak, aby uruchomiła się przy wypuszczeniu podwozia lub klap bezpośrednio na prostej przed lądowaniem. Przy blokadzie klap lub lotek na prostej katastrofa była nieunikniona, gdyż pilot nawet zwiększając nagle ciąg, nie był w stanie wyprowadzić mocno przechylonej ciężkiej maszyny, mając wysokość rzędu 50-100 m i prędkość rzędu 260 km/h”.

http://mariusz.fryckowski.salon24.pl/170097,mozliwe-przyczyny-katastrofy-samolotu-rzadowego-tupolew-154m#comment_2409237

A także przypomnijmy fakty:

1.      W nocy z 30 czerwca na 1 lipca 2008 roku akcją zbrojną zostają przejęte z BBN przez SKW (Służbę Kontrwywiadu podległą Premierowi Tuskowi) akta z Komisji Weryfikacyjnej do spraw WSI. Zostają też zajęte twarde dyski m.in. z komputera Jana Olszewskiego

2.      Publikacja Raportu z likwidacji WSI wskazuje na powiązania wielu znanych polityków i funkcjonariuszy państwowych (w tym Bronisława Komorowskiego) z WSI którego funkcjonariusze szkoleni byli w Moskwie w siedzibie GRU.

3.      Aneks do Raportu WSI pozostaje w gestii Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego (pod opieką Władysława Stasiaka lub Aleksandra Szczygło) i czeka na odtajnienie oraz publikację.

4.      Sam zarzut dotarcia do części aneksu powoduje rewizję służb podległych Tuskowi u znanych dziennikarzy i urzędników oraz aresztowanie i zniszczenie dziennikarza Sumlińskiego.

5.      Wiedzę o agenturze GRU w WSI (a właściwie WSI-GRU) oraz SB wśród polityków i działaczy państwowych posiada także IPN w swoich zbiorach zastrzeżonych, do których dostępu strzeże Janusz Kurtyka – Prezes IPN.

6.      W sierpniu 2008 r. podczas ataku Rosji na Gruzję Przezydent RP Lech Kaczyński konsoliduje przywódców państw z Europy Środkowej i razem z nimi, działając w charakterze żywej tarczy wyrusza do stolicy Gruzji. Ten gest pobudza także wpływową opinię międzynarodową (Francja, USA, WB) do działania co razem zmusza Rosję do wycofania swoich wojsk do Osetii. Lech Kaczyński staje się najbardziej znienawidzonym politykiem przez Władze Federacji Rosyjskiej i postrzegany jest jako istniejące zagrożenie dla rosyjskich planów imperialnych.

7.      Jest już rok 2010. Kandydatem PO do wyborów prezydenckich zostaje Marszałek Sejmu Bronisława Komorowski. Wygrana jednak nie jest pewna wobec poparcia jakie wciąż ma Lech Kaczyński i możliwości ujawnienia brzydkiej karty zawartej w Aneksie do raportu WSI.

8.      Marzec 2010 – Sejm RP głosami PO i Lewicy przegłosowuje ustawę mającą doprowadzić do zmiany Prezesa IPN na popieranego przez PO i Lewicę – czyli partie antylustracyjne. Ustawę blokuje Prezydent RP Lech Kaczyński – zapowiada przekazanie jej do Trybunału Konstytucyjnego.

9.      Marzec 2010 – Obraduje Komisja Sejmowa ds. wyjaśnienia Afery Hazardowej, w której działa Zbigniew Wassermann – śledczy PiS. Komisja pomimo większości z PO zaczyna po woli demaskować aferzystów.

10.  W 2011 roku odbędą się wybory parlamentarne. Wygrana PO – partii, która przez 4 lata nie odniosła żadnych sukcesów, nie przeprowadziła żadnych reform oraz zasłynęła Aferą Stoczniową, Aferą Hazardową, Przeciekową, Prywatyzacji Szpitali i uzależnieniem Polski od dostawy gazu z Rosji wydaje się coraz mniej prawdopodobna. Zwłaszcza w przypadku odtajnienia Aneksu do Raportu WSI przez Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

11.  PO potrzebuje sukcesu i dofinansowania, lecz nie ma na to pieniędzy, gdyż Państwo zostało koszmarnie zadłużone. Na drodze do 8 mld zł. z NBP stoi jego prezes Sławomir Skrzypek.

12.  Pomimo jednej rocznicy zagłady polskich oficerów w Katyniu Premier Tusk z PO w reakcji na propozycję Premiera Federacji Rosyjskiej Putina podejmuje w marcu2010 decyzję o rozdzieleniu obchodów w Katyniu na cześć oficjalną z Putinem i Tuskiem (i jego zapleczem z PO) oraz nieoficjalną z Kombatantami i Prezydentem Kaczyńskim (oraz jego zapleczem z Kancelarii Prezydenta, BBN i gośćmi). Premier Tusk nie zabiega u władz rosyjskich o obecność Prezydenta RP na tej samej, oficjalnej uroczystości.

13.  Spotkanie Tuska i Putina jest pełne sukcesów i komentowane, jako przełom w stosunkach Polsko-Rosyjskich.

14.  10 kwietnia 2010 na tzw. uroczystości nieoficjalne w Katyniu wylatuje prezydencki Tu-154 i rozbija się w niejasnych okolicznościach pod Smoleńskiem. Gina miedzy innymi; Prezydent Lech Kaczyński z Małżonką, Władysław Stasiak, Aleksander Szczygło, Janusz Kurtyka, Sławomir Skrzypek i Zbigniew Wassermann.

15.  Godzinę po katastrofie obowiązki Prezydenta RP przejmuje Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski.

Nie ma spiskowej teorii dziejów, jest natomiast spiskowa praktyka służb rosyjskich słynących z bezwzględności (np. próba otrucia biotoksyną Juszczenki – ówcześnie prozachodniego kandydata na Prezydenta Ukrainy), głęboko zakonspirowanej agentury (patrz archiwa Mitrochina i Bukowskiego oraz tzw. teczki moskiewskie) oraz mistrzostwa w dezinformacji i propagandzie.

Czyż nie jesteśmy bombardowani teraz miłością i jednością, nagłymi pięknymi gestami ze wschodu, panslawistycznym porozumieniem i zewsząd dobrym słowem na temat tego, którego przez 3 lata opluwano?

Czyżby można o Kaczyńskich nagle dobrze mówić bo w końcu, w czyjejś opinii,  stali się niegroźni?

Czy nie macie wrażenia, że odwraca się teraz naszą uwagę fundując narodowi uduchowione i makabryczne w istocie „igrzyska”?

2 do 2 daje 4, a 4+ 15 daje…

Przepraszam, szczerze mówiąc umieram teraz ze zgrozy. Tak bardzo chciałbym mieć pewność, że się mylę

Tymczasem patrzmy co dalej robi PO i organy państwa od niego zależne.

Bo: Quis custodiet ipsos custodes?
[łac., któż pilnować będzie samych strażników? (kto kontrolować będzie kontrolerów?) ]"

13.04.2010.

"

2010-04-13 Fałszywe taśmy prawdy

Kwiecień 14, 2010 acidek303 Dodaj komentarz Przejdź do komentarzy

EDIT: Zdecydowałem się nieco zmienić treść tego wpisu. Pisałem go wczoraj pod wpływem emocji. Dziś wymieniłem maile z Jakubem Sobieniowskim z TVN który zapewnia mnie, że konsultował się przed emisją ze specjalistami i oni podejrzewali, że to jest jednak TU-154. Jestem bardzo, bardzo mocno zdziwiony, że ktokolwiek związany z lotnictwem mógł nie wyłapać znaków wywoławczych samolotu, ale nie mam powodów oskarżać Kubę o celowe kłamstwo. Niestety, jako dziennikarze nie mamy wiedzy o całym świecie i polegamy na opiniach specjalistów – a te czasami wprowadzają w błąd. Pozostaje mi wierzyć, że faktycznie tak było tym razem (MJZ).



Tym razem dostanie się moim kolegom dziennikarzom. Oglądając dzisiejszy materiał w „Faktach” TVN (http://www.tvn24.pl/fakty.html) mało się nie zagotowałem. W materiale Kuby Sobieniowskiego (12 minuta) zaprezentowano nagrania, które – zdaniem autora – mogą być nagraniem ostatnich rozmów załogi TU-154 z rosyjskimi kontrolerami. „Nie udało nam się potwierdzić w pełni wiarygodności tych nagrań ani w Polsce, ani w Rosji, ale prezentujemy je, bo mogą rzucić światło na to, jaka była komunikacja kontroli lotów w Smoleńsku z Polską załogą” – komentuje Kuba.

Problem w tym, że moja stacja miała te nagrania już koło godziny 15:00. Wtedy jeden z wydawców w newsroomie poprosił mnie o posłuchanie i ocenę, czy mogą być autentyczne. Zajęło mi dokładnie 2 minuty ustalenie, że nie są.

W każdej korespondencji pilota z kontrolerem padają znaki wywoławcze samolotu, wszak ma on na jednej częstotliwości wielu pilotów i musi wiedzieć, z kim rozmawia. Dlatego od początku próbowałem wyłapać czegoś, zaczynającego się od „Papa Lima Foxtrot” (PLF), bo takie wywołanie mają polskie samoloty rządowe. Zamiast tego możemy usłyszeć jak byk “India Golf Alpha Siem Nul Tri”, czyli IGA 703. Jakby ktoś miał jeszcze wątpliwości, to zapewniam, że we wcześniejszym fragmencie (nie ma go w materiale TVN) pada pełne wywołanie: “Iguana 703″. Klik na Google (http://en.wikipedia.org/wiki/Airline_codes-S) i co dostajemy? Owszem, to był polski samolot, tyle, że Saab 340 (a nie TU-154) i nie rządowy, ale należący do wrocławskiej firmy czarterowej Skytaxi.Najprawdopodobniej nagranie zrobione sporo po katastrofie, bo pilot potwierdza w pewnym momencie widzialność: osiem kilometrów. Pewnie wieźli do Smoleńska jakichś oficjeli albo jakąś ekipę medialną.

Tak więc totalne pudło, te nagrania dotyczą innego pilota, innego samolotu i innego momentu. Nie wnoszą nic do sprawy. Jestem mocno zaskoczony, że TVN, w którym jest kilku lotników, który zatrudnia zawodowych pilotów “Błekitnego 24″ dał się nabrać na to nagranie. Bo tu nie chodzi o odszyfrowanie jakiegoś małoczytelnego szumu, ale o ABC każdej komunikacji radiowej: znaku wywoławczego.

Inna sprawa, że nagranie pochodzi ze specjalistycznego forum rosyjskiego, na którym wymieniają się poglądami ludzie, nasłuchujący pasma lotnicze. Oni również dobrze wiedzą, co to jest znak wywoławczy samolotu, a im jeszcze łatwiej było zrozumieć język rosyjski. Więc najprawdopodobniej już wrzucając te nagrania wiedzieli, że to falsyfikat, po prostu chcieli zabłysnąć w mediach."

14.04.2010.

"

Ostatni artykuł prezesa Skrzypka: Nie spieszmy sie do wprowadzenia euro

Kwiecień 14, 2010

“Financial Times” publikuje ostatni artykuł Sławomira Skrzypka. Prezes NBP zginął w sobotę w katastrofie samolotowej, wraz z prezydentem, jego małżonką i wieloma politykami. Zdążył jednak napisać do jednej z ważniejszych gazet finansowych świata.

Artykuł nosi tytuł “Polska nie powinna spieszyć się z przyjęciem euro”. Zgodę na publikację tekstu po jego śmierci udzieliły Narodowy Bank Polski oraz wdowa po tragicznie zmarłym.

Sławomir Skrzypek odniósł się w nim m.in. do wprowadzenia w Polsce euro: „Konieczne reformy strukturalne w dłuższym czasie poprawią kondycję polskiej gospodarki tak, by spełniła kryteria członkostwa w Europejskiej Unii Monetarnej. Dążąc do wprowadzenia euro musimy kierować się mądrością. Nie powinniśmy wiązać sobie rąk terminami, które mogą przynieść skutek odwrotny od zamierzonego” – napisał.

Według niego przykład peryferyjnych państw eurostrefy: Grecji, Hiszpanii, Portugalii i Irlandii, których gospodarka wytraciła konkurencyjność powinien dać do myślenia. „Nic nie zastąpi samodzielnych działań rządu nad poprawą konkurencyjności, wzmocnieniem fiskalnej dyscypliny, uelastycznieniu rynku pracy i rynku produktów” – stwierdził.

„Solidny wzrost gospodarki i rozsądna polityka ws. długu i deficytu są możliwe zarówno w ramach eurostrefy, jak i poza nią. Kraje, którym spieszno do euro mogą rozminąć się ze swoimi najważniejszymi celami. Te zaś, które tak, jak Polska, przedkładają należyte wykonanie prac domowych nad wejściem do euro w krótkim czasie, będą miały odporną strukturę gospodarki i będą lepiej przygotowane do euro w dłuższym czasie” – zasugerował.

Skrzypek uważał, iż rząd w kryzysowym 2009 r. postąpił słusznie poluzowując politykę fiskalną, ale ekspansja fiskalna poszła zbyt daleko: „Z punktu widzenia stosunkowo prężnej gospodarki deficyt finansów publicznych na poziomie ok. 7 proc. PKB w 2010 r. wobec 2 proc. w 2007 r. jest zbyt wysoki” – stwierdził.

Wśród czynników, które pomogły polskiej gospodarce w stawieniu czoła kryzysowi lat 2008-09, prezes NBP wymienił elastyczny kurs wymiany złotego oraz niezależny bank centralny, a więc instrumenty, z których kraje członkowskie UE nie mogą korzystać. „Polska jako państwo nie będące w eurostrefie skorzystała z elastycznego kursu wymiany złotego, w taki sposób, iż okazał się on wsparciem dla wzrostu i obniżył ujemne saldo rachunku obrotów bieżących bez importowania inflacji” – zaznaczył.

„W latach 2008-09 realny, efektywny kurs wymiany złotego obniżył się o blisko 20 proc., co było ważnym czynnikiem zmniejszenia ujemnego salda rachunku obrotów bieżących. W trakcie tego procesu Polska dokonała postępu w dościganiu innych państw UE. PKB na głowę mieszkańca jest w Polsce na poziomie 60 proc. średniej UE wobec 49 proc. w 2004 r.” – podkreślił Skrzypek.

Sławomir Skrzypek zginał w sobotę w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Jego obowiązki – zarówno w NBP i Radzie Polityki Pieniężnej – przejął I wiceprezes NBP Piotr Wiesiołek. Kandydata na nowego prezesa wskaże pełniący obowiązku głowy państwa marszałek Sejmu, a wybierze w głosowaniu Sejm. Zgodnie z ustawą o NBP powinien on zostać powołany najpóźniej 10 lipca.

(MAR) / TVP INFO

Mariusz A. Roman"

14.04.2010.

"

FAŁSZ NA MIARĘ TRAGEDII

Kwiecień 14, 2010

Od dziesięcioleci dezinformacja stanowiła potężną broń systemu sowieckiego, stosowaną masowo również przez media. Już w roku 1938 Włodzimierz Bączkowski w szkicu „Uwagi o istocie siły rosyjskiej” pisał: „Głównym rodzajem broni rosyjskiej, decydującym o dotychczasowej trwałości Rosji, jej sile i ewentualnych przyszłych zwycięstwach, nie jest normalny w warunkach europejskich czynnik siły militarnej, lecz głęboka akcja polityczna, nacechowana treścią dywersyjną, rozkładową i propagandową.”

Dezinformacja, której nie należy mylić z propagandą, okazuje się szczególnie przydatna wśród społeczeństw uzależnionych od przekazu telewizyjnego i powszechnego, bezkrytycznego przyjmowania dziennikarskich relacji. O ile – w normalnym przekazie informacja stanowi opis faktu, wydarzenia, o tyle w przypadku dezinformacji mamy zależność odwrotną – to sama informacja ma tworzyć wydarzenie w świadomości manipulowanego społeczeństwa.

Te uwagi są konieczne, jeśli chcemy zrozumieć mechanizmy gry towarzyszącej naszej największej, narodowej tragedii. Nie ulega dla mnie najmniejszej wątpliwości, że natychmiast po katastrofie prezydenckiego samolotu przystąpiono do gigantycznej operacji dezinformacji, stosując w niej wszystkie klasyczne narzędzia. I choć dziś, jest za wcześniej na formułowanie wniosków, a nawet na obszerną i precyzyjną analizę, trzeba już zwrócić uwagę na kilka faktów i przesłanek wskazujących na kierunek, w jakim jest prowadzona akcja dezinformacyjna.

Wiadomo więc, że kwestią najważniejszą z punktu widzenia interesów Rosji jest wyjaśnienie przyczyn sobotniej tragedii. Z dwóch powodów: odsunięcia od strony rosyjskiej podejrzeń o przyczynienie się do katastrofy, oraz z uwagi na groźbę pogorszenia stosunków polsko – rosyjskich, a tym samym uniemożliwienia realizacji rosyjskich planów dotyczących Polski.

W związku z pierwszym motywem, trzeba zwrócić uwagę na rzecz znamienną. Otóż, w żadnym, ogólnopolskim medium nie ukazał się jak dotychczas materiał, w którym (nawet potencjalnie) rozważano by wersję zamachu, lub udziału „osób trzecich” w spowodowaniu katastrofy. To niezwykle ważna okoliczność, świadcząca, że główne media świadomie unikają rzetelnego i pełnego informowania o sprawie.

Jest bowiem oczywiste, że w przypadku katastrofy lotniczej, w której ginie prezydent oraz inne, najważniejsze w państwie osoby jedną z wersji śledztwa prokuratorskiego musi być badanie możliwość zamachu. Jeśli taką ewentualność zakłada się w przypadku zdarzeń znacznie mniejszej wagi, tym bardziej podlega ona rozpatrzeniu w wypadku śmierci osób najważniejszych w państwie. Taki scenariusz jest zawsze traktowany serio, jako jeden z możliwych i wokół wątku zamachu musi toczyć się także śledztwo polskiej prokuratury.

Gdy zatem media w ogóle nie podejmują tej myśl i najwyraźniej unikają wątku – może to świadczyć, że mamy do czynienia z ograniczeniem oficjalnego przekazu do wersji już zakreślonych. Jakich i przez kogo?

Otóż – według mediów rosyjskich – w śledztwie prowadzonym przez prokuraturę FR rozpatruje się wyłącznie trzy wersje przyczyn tragicznego zdarzenia: warunki pogodowe, błąd załogi lub problemy techniczne samolotu. To rzecz bardzo ważna, że w państwie, w którym jeszcze przed dwoma tygodniami doszło do zamachów bombowych, zagrożonym terroryzmem i działalnością „grup ekstremistycznych” – w ogóle nie bierze się pod uwagę, że przyczyną katastrofy lotniczej mógł być zamach.

Mamy więc do czynienia z sytuacją, w której polskie media od chwili rozpoczęcia relacji na temat wypadku, przyjęły de facto kryteria oceny zdarzenia sformułowane przez stronę rosyjską i najwyraźniej ograniczają przekaz do rozpatrywania tylko trzech wersji.

Jest to szczególnie widoczne na tle doniesień medialnych innych państw, gdzie o możliwości zamachu lub ingerencji służb rosyjskich w przebieg śledztwa mówi się otwarcie; przypominając zamach w Gibraltarze, stanowisko Prezydenta Kaczyńskiego w sprawach Rosji i stosunek władz Federacji do osoby Prezydenta, czy wreszcie zwracając uwagę na rosnące wpływy wywiadu wojskowego GRU, w związku z zarysowującymi się konfliktami między premierem Putinem, a prezydentem Miedwiediewem.

Próżno tego typu doniesień szukać w wiodących mediach III RP.

W związku z drugim powodem – groźbą pogorszenia stosunków polsko – rosyjskich, da się zauważyć, że od soboty jesteśmy świadkami niebywałego wprost nagłaśniania i podkreślania reakcji strony rosyjskiej. Niewspółmiernego do dotychczasowych ocen wzajemnych stosunków i relacji, jakie istniały przed wypadkiem.

Epatowanie Polaków żałobą i współczuciem Rosjan, łzy i religijne gesty Putina, słowa Miedwiediewa oraz ciągłe zapewnianie o wszechstronnej pomocy Rosjan - przekraczają naturalną w obecnej sytuacji miarę. I nie chodzi tu o postulat tworzenia atmosfery wrogości lub podejrzliwości, a o właściwą dla realiów katastrofy proporcję, która w tym przypadku jest zdecydowanie przesunięta w stronę ochrony rosyjskiego wizerunku i nie ma nic wspólnego z rzetelną informacją.

W ogóle nie wspomina się o rzeczywistych zachowaniach władz Rosji, w związku ze zbrodnią katyńską czy o wielomiesięcznej kampanii Putina, służącej rozgrywaniu polskich podziałów, w efekcie której doszło do podwójnych uroczystości katyńskich i osobnych lotów premiera i prezydenta.

Jeśli zatem dwa, wymienione powyżej motywy, mają przede wszystkim zapewnić ochronę interesów Rosji – to przekaz polskich mediów również służy temu celowi. Mamy do czynienia z niemal klasycznym przykładem zastosowania dezinformacji, gdzie w roli „tematu przewodniego” występuje zdarzenie na miarę tragedii narodowej. Temat ten jest „prowadzony” pod hasłem „bądźmy razem” – implikującym proste, solidarne i oparte na socjologicznych przesłankach zachowania. Hasło zaś, ma dotyczyć nie tylko nas – polskiego społeczeństwa, ale w równiej mierze wyznaczać obecne relacje z Rosjanami, pogrążonymi przecież w żałobie po śmierci polskiego Prezydenta. W imię tego hasła – rezygnuje się z ukazywania rzeczywistych okoliczności w jakich doszło do katastrofy, w tym rozpatrywania wszystkich, racjonalnych wersji zdarzenia oraz przesadnie eksploatuje obłudne zachowania rosyjskich władz, każąc w nich upatrywać „dobre intencje”, wskazujące na „brak winy”.

W procesie tym celowo nie nagłaśnia się licznych wątpliwości, dotyczących ustaleń rosyjskiego śledztwa i nie wspomina o faktycznych okolicznościach (w tym politycznych) w jakich doszło do tragedii. „Grupą docelową” tak prowadzonej kampanii jest całe społeczeństwo.

Rzeczywiste intencje zorganizowanej dezinformacji, pod „internacjonalistycznym” hasłem „bądźmy razem” ujawnia choćby dzisiejszy tytuł publikacji „Niezawisimaj Gaziety” - ”Katyńska kość niezgody w relacjach Warszawy i Moskwy zostanie pochowana razem z prezydentem Lechem Kaczyńskim“.

Ponieważ ze strony rosyjskiej otrzymujemy wiele, czasem sprzecznych ze sobą sygnałów, należałoby zachować szczególną rozwagę w bezkrytycznym powielaniu informacji. Tymczasem, niemal natychmiast po katastrofie, gdy nie wolno było wykluczać żadnych hipotez, pojawiła się myśl, która dziś – coraz wyraźniej wydaje się być podstawową wersją kampanii dezinformacji. Dla jej utrwalenia stosuje się metodę mieszania prawdy i kłamstwa, przydatną wówczas, gdy opinia publiczna jest już poinformowana o tym, co zaszło, lecz nie zna dokładnie wszystkich szczegółów. Można nawet precyzyjnie wskazać, kto był pierwszym „przekaźnikiem” tej wersji.

W dwie godzin po katastrofie, na stronie internetowej rosyjskiego dziennika „Kommiersant” pojawiła się wypowiedź wiceprzewodniczącego Dumy Państwowej Rosji, Władimira Żyrinowskiego dla radia “Kommersant-FM”, w której padły słowa, że „pewną rolę w katastrofie mógł odegrać upór prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej”. Według Żirinowskiego, Prezydent Kaczyński „nie raz określał załodze samolotu gdzie ma lądować”. Polityk rosyjski powiedział również, że według jego wiedzy “były problemy techniczne w samolocie” i sugerował, że polscy przywódcy używają przestarzałego i niebezpiecznego sprzętu.

W tym samym czasie, na stronie internetowej „Nowej Gaziety” opublikowano wypowiedź Wacława Radziwinowicza – dziennikarza „Gazety Wyborczej”, tytułując ją „Dlaczego Tu- 154?”. Dziennikarz stwierdził, że „Prezydent padł ofiarą demokracji”, wyjaśniając, że ma na myśli zaniedbania polskiego rządu, który nawet po wypadku lotniczym Leszka Millera nie zakupił nowego sprzętu lotniczego, nie chcąc narażać się wyborcom na zarzut nadmiernych wydatków.

Padły jednak słowa znacznie ważniejsze, gdy Radziwinowicz podzielił się z rosyjską gazetą własną interpretacją informacji, jakoby kapitan prezydenckiego samolotu odmówił rosyjskim kontrolerom i nie chciał lądować na innym lotnisku. Dziennikarz „Gazety Wyborczej” przypomniał, że do takiego samego zdarzenia miało dojść podczas wojny rosyjsko-gruzińskiej, gdy Prezydent poleciał do Tibilisi. Stwierdził: „ Gdy polski pilot odmówił lądowania na lotnisku w Tibilisi, powołując się na ekstremalnie trudne warunki, Kaczyński krzyczał na niego i straszył, a potem był wielki skandal, że pilot nie zastosował się do nakazu prezydenta. Pilot został wyrzucony ze służby i powrócił dopiero za czasów premiera Tuska. Nad Smoleńskiem mogło się zdarzyć właśnie coś takiego”.

Ten sam dziennikarz 12 kwietnia br. opublikował w „Gazecie Wyborczej” wywiad z Magomedem Tałbojewem, rosyjskim kosmonautą, pilotem oblatywaczem, w którym m.in. pada pytanie:

Jak pan sądzi, dlaczego w tak trudnych warunkach pilot zdecydował się jednak lądować?

- Myślę – odpowiada Rosjanin – , że mógł być pod presją kogoś na pokładzie. To problem wszystkich lotników, którzy wożą ważnych dygnitarzy. 14 lat temu mieliśmy w Rosji podobny przypadek, który o mało co nie skończył się podobną tragedią. Wtedy prezydent Borys Jelcyn kazał kapitanowi IłaA-96 lądować, nie bacząc na fatalną pogodę. Potem ten pilot, mój dobry znajomy, wciąż przerażony opowiadał mi, że cudem posadził 250-tonową, czterosilnikową maszynę”.

Cytuje obszernie te wypowiedzi, bo są bezpośrednim dowodem na działanie mechanizmu dezinformacji, w którym fałszywa teza, postawiona bez żadnej podstawy faktycznej zostaje, dzięki działaniom agentury wpływu i medialnym rezonatorom przedstawiona w formie rzeczywistego zdarzenia. Tu zaś mamy do czynienia z sytuacją, gdy fałszywa wersja jest propagowana z dwóch, „niezależnych” źródeł – przekaźników, by w rezultacie stać się wersją obowiązującą.

Można jedynie dodać, że ta sama gazeta już od pierwszego dnia nagłaśniała opinię zastępcy szefa sił powietrznych FR gen. Aleksandra Aloszyna, który twierdził, jakoby „Załoga prezydenckiego samolotu kilkakrotnie nie wypełniła poleceń kontrolera lotu, nie reagowała na ostrzeżenia. Szef lotów polecił załodze ustawienie samolotu w położenie horyzontalne. Gdy załoga nie wykonała dyspozycji, kilkakrotnie wydał komendę, by samolot udał się na lotnisko zapasowe. – Załoga – niestety – nie przerwała zniżania i wszystko skończyło się tragicznie”.

Wiemy, że późniejsze doniesienia, zadały kłam tym twierdzeniom,

Na skutek zabiegów dezinformacyjnych, dokonywanych wspólnie przez rosyjskie i polskie media wyłania się przekaz, w którym winę za katastrofę ma ponosić załoga polskiego samolotu, a pośrednio – Prezydent Kaczyński, który miałby wywierać presję co do miejsca lądowania. Dziś – dopóki trwa spektakl „żałobnej propagandy”, ta wersja będzie sączona w umysły odbiorców klasycznymi metodami dezinformacji: poprzez „modyfikację motywu” (Prezydent mógł wywierać presję, ale działał w dobrej wierze, obawiając się prowokacji rosyjskiej), „interpretację” ( to, że wywierano presję na pilota, wynika z treści rozmów zarejestrowanych w „czarnej skrzynce”) lub „generalizację” ( zdarzenie takie miało już miejsce w Gruzji, inni przywódcy postępowali podobnie (casus Jelcyna).

W odbiorze społecznym ma powstać przeświadczenie, że tak naprawdę winę za katastrofę ponosi sam Prezydent, a o przebiegu zdarzeń zadecydowały błędne decyzje pilota, podjęte na skutek interwencji samego Prezydenta lub jego otoczenia. Temu będzie służyło podkreślanie negatywnych cech charakteru Lecha Kaczyńskiego (upór, podejrzliwość) oraz pełnego nieufności stosunku do Rosjan.

Jestem przeświadczony, że ta wersja wydarzeń z 10 kwietnia, będąca elementem wielowątkowej strategii dezinformacji zostanie wkrótce przyjęta oficjalnie, przy czynnym współudziale polskich mediów i polityków.

Za:http://iskry.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=7407&Itemid=1 "

13.04.2010.

"Pana zdaniem, czynnik ludzki miał najmniejsze znaczenie w katastrofie, sugeruje Pan awarię lub sabotaż. Z relacji dziennikarzy lądujących nieco wcześniej na lotnisku wynika, że pułap chmur był bardzo niski i byli zdziwieni, kiedy nagle zobaczyli pas startowy. Czy możliwe jest, by pilot podjął decyzję o lądowaniu, nie mając pewności, gdzie znajduje się pas startowy?

- Taką możliwość zupełnie błędnej lokalizacji pasa startowego przez dwóch doświadczonych pilotów, którzy wykonali dodatkowe kręgi nadlotniskowe, należy całkowicie wykluczyć. Już po jednym kręgu piloci dokładnie wiedzieli, nie tylko gdzie jest pas, ale jaką ma długość, jak daleko zaczyna się on od przeszkód typu drzewa, jaki jest kierunek i prędkość wiatru. A więc wiedzieli, z której strony pasa należy podejść pod wiatr oraz jaka jest widoczność i zaleganie mgły. Wszystkie dane otrzymuje się w obowiązkowej procedurze korespondencji radiowej z wieżą kontrolną lotniska. Dla pasażerów mogło być zaskoczeniem nagłe pojawienie się pasa, ale w żadnym razie nie dla pilotów, którzy dokładnie wiedzieli, jakie muszą mieć parametry na podejściu, a nawet znali z bardzo małym błędem punkt przyziemienia w osi pasa.

W jaki sposób w trudnych warunkach naprowadzane są samoloty na lotniskach takich jak w Smoleńsku, gdzie nie ma zaawansowanych systemów?
- Przy świetle dziennym każdy pilot bez problemu znajdzie docelowe lotnisko na podstawie mapy i własnych przyrządów pokładowych. W tym przypadku naprowadzanie systemem radarowym nie było niezbędne, mogło być tylko pomocnicze. TU-154M miał własny system klasy II, dla pułapu chmur powyżej 30 m i widoczności poziomej minimum 350 m, który prawdopodobnie i tak nie był wykorzystany ze względu na istniejący na lotnisku w Smoleńsku system o klasę niższy. A więc piloci wiedząc o tym, musieli się upewnić co do warunków lądowania na podstawie oceny wzrokowej oraz własnych przyrządów i doświadczenia.

Możliwe jest, że obsługa lotniska mogła wprowadzić w błąd pilotów podczas lądowania, czy też piloci mogą bezpiecznie lądować, bazując na odczytach urządzeń w samolocie?
- Piloci podjęli decyzję o lądowaniu na podstawie własnej oceny warunków, bez względu na informacje z kontroli lotów.

Pojawiają się informacje, że pilot otrzymał z wieży złe parametry lotu – był niżej, niż mu się wydawało, i schodził zbyt ostro, i nie zdołał wyciągnąć maszyny…
- Pilot takiej maszyny ma duże możliwości natychmiastowej weryfikacji parametrów podawanych z wieży kontrolnej i w razie potrzeby natychmiast zgłasza ewentualne rozbieżności lub podejmuje decyzję o przejściu na drugi krąg.

Kontrolerzy lotu twierdzą, że odradzali lądowanie – jak w takich przypadkach zachowuje się pilot?
- Jeżeli pilot podał swoją decyzję o lądowaniu w formie: “proszę o zgodę na lądowanie”, to kontroler ma tylko dwie możliwości, albo ją wyrazić w formie: “ląduj, pas wolny”, albo nie wyrazić zgody, nakazując oczekiwanie na zwolnienie pasa. Natomiast odradzanie lądowania nie ma charakteru procedury i jest tylko niewiążącą informacją dla pilota.

Czy w przypadku, gdy warunki pogodowe są bardzo złe, lotnisko może przyjmować samoloty, czy też jest ono bezwzględnie zamykane dla ruchu lotniczego?
- Przy bardzo złych warunkach dokładnie określonych w przepisach lotniska na całym świecie są czasowo wyłączane z ruchu lotniczego, z wyjątkiem sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zgłaszanych przez pilota w formie “mayday mayday mayday” lub awaryjnych w formie “pan-pan”.

Można opisać trajektorię lotu prezydenckiego samolotu na podstawie dotychczasowych doniesień?
- Przygotowanie takiej prawdopodobnej trajektorii lotu na podejściu z uwzględnieniem awaryjnego przechylenia samolotu o mniej więcej 450 stopni jest możliwe. Jednak odczyty z czarnych skrzynek będą precyzyjne i powinny być wkrótce opublikowane.

Dziękuję za rozmowę.

Nasz Dziennik

Kpt. Protasiuk “doskonale znał jęz. rosyjski i lotnisko w Smoleńsku”

Pilot rządowego Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem, doskonale znał język rosyjski. Znał też samo lotnisko – tak o kapitanie Arkadiuszu Protasiuku mówią jego przełożeni i koledzy z 36. specpułku.

KATASTROFA SAMOLOTU PREZYDENTA:Relacja na żywo|Kto był na pokładzie |Zdjęcia z miejsca katastrofy |Forum|Serwis specjalny

To odpowiedź na sugestie kontrolera lotów ze Smoleńska, jakie pojawiły się w rosyjskich mediach. Powiedział on, że kapitan Protasiuk nie radził sobie z językiem rosyjskim. Sam kontroler miał też radzić pilotowi, by z powodu złej pogody wylądował na innym lotnisku.

 

Jeden z pilotów Tu 154, pułkownik Bartosz Stroiński, zaprzecza informacjom o niedostatecznej znajomości języków kapitana Protasiuka. On sam razem ze zmarłym pilotem leciał do Smoleńska trzy dni przed katastrofą, z premierem Donaldem Tuskiem.

- Arek doskonale mówił po rosyjsku. Doskonale prowadził korespondencję zarówno po polsku, rosyjsku jak i angielsku. 7 kwietnia, gdy tam polecieliśmy, nikt nie zgłaszał żadnych uwag – dodał płk Stroiński.

“Kapitan Protasiuk znał to lotnisko i był do tego lotu przygotowany”

Również zastępca dowódcy 36. specpułku podpułkownik Grzegorz Kułakowski twierdzi, że kapitan Protasiuk miał wszelkie predyspozycje, żeby lecieć z prezydentem do Smoleńska 10 kwietnia. – Kapitan Protasiuk znał to lotnisko i był do tego lotu przygotowany. 7 kwietnia wykonał lot z Panem Premierem – podkreśla ppłk Kułakowski.

W katastrofie prezydenckiego samolotu w Smoleńsku zginęło 96 osób w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Samolot, którym lecieli, był w doskonałym stanie technicznym. W grudniu wrócił z generalnego remontu w Rosji.

Za:http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,7764434,Kpt__Protasiuk__doskonale_znal_jez__rosyjski_i_lotnisko.html "

14.04.2010.

"

Do katastrofy nie miało prawa dojść ! Kto tak naprawdę zawinił ?

 

 

Tak, jak większością rodaków w Polsce i za granicą, wiadomość o katastrofie w Smoleńsku i śmierci pary prezydenckiej oraz tylu znanych i wybitnych Polaków, wstrząsnęła nami do głębi. Nie obeszło się bez łez i długiej chwili zadumy.

Najpierw było więc niedowierzanie i zwykły szok. Potem, powoli zaczął docierać do nas fakt, iż stało się coś niesamowitego, niewyobrażalnego – coś co nie powinno się nigdy wydarzyć i może mieć daleko idące konsekwencje dla Polski i być może też dla całego świata.

No właśnie – nie powinno się było wydarzyć a jednak się wydarzyło… Bardzo szybko zakiełkowały w nas, jak i u wielu Polaków pytania: Dlaczego ? Jak do tego w ogóle mogło dojść ?

Od razu zwróciliśmy uwagę na to, że informacje podawane przez media są jakby jednostronne, bardzo ubogie, a co najgorsze – często sprzeczne i nielogiczne. Relacje z wypadku rażąco odbiegały od tych, które pamiętaliśmy z innych, wcześniejszych katastrof. Część z tych relacji można by przypisać chaosowi jaki towarzyszył pierwszym godzinom po wypadku, ale nie wszystkie. Sporo z nich wskazywało wyraźnie, iż od samego poczatku próbuje się narzucić jedną tylko wersję zdarzeń, a to mogło by znaczyć że była ona wcześniej pieczołowicie przygotowana.

Dość już służalczości i fałszu głównych mediów, których zachowanie sięga absurdu, powtarzających w kółko te same opinie i ujęcia (jakby inne nie istniały), przekręcających wypowiedzi (tylko te, które nie służą oficjalnej wersji) i pokazujących głównych polityków w świetle chwały (tych żyjących), tak jakby nasza polityka zawsze była świetlana i tylko wewnętrzne kłótnie miały by być jedynym problemem polskiej sceny politycznej.

Od samego początku próbuje się zwalić winę na nieżyjącego pilota- śp. Pana Arkadiusza Protasiuka, najwyższej klasy pilota, który nie może się już bronić. Czyni się tak, nie licząc się z konsekwencjami dla jego rodziny i wbrew nawoływaniom do uczczenia pamięci WSZYSTKICH, którzy tragicznie zginęli. Rosyjskie i polskie media, podając w pierwszych godzinach liczbę ofiar nie wspominały prawie w ogóle o załodze samolotu, tak jakby byli oni ludźmi gorszej kategorii. Najwyższy czas abyśmy zwrócili uwagę na brutalność i zwykłą bezmyślność, tak polityków jak i mediów i wstawili się za tym człowiekiem. Najwyższy czas uhonorować załogę samolotu i funkcjonariuszy BOR na równi z innymi ofiarami. Oni też zginęli na służbie.

oniżej postaramy się wyjaśnić Wam na czym te wszystkie różnice i sprzeczności, a nawet i kłamstwa polegały. Pokażemy Wam na czym polegają przekręty w tej sprawie:

Już w kilkadziesiąt minut po katastrofie media informują, iż był to wypadek, którego najbardziej prawdopodobną przyczyną był błąd i upór pilota, decydującego się na lądowanie przy bardzo złych warunkach atmosferycznych.

Jest to o tyle dziwne, że we wszystkich innych przypadkach NIGDY nie podawano tego typu informacji, a wręcz odwrotne. Standardowo podawano informacje typu: “przyczyny wypadku bada powołana do tego specjalna komisja….  i ew. dodawano iż na razie nic nie wskazuje na zamach….” itd.

W tym przypadku postąpiono jednak inaczej. Od razu oświadczono, iż pilot mimo trudnych warunków, nie słuchając się rad, czy wręcz nakazów wieży kontrolnej aby poleciał na inne lotnisko, uparł się że wyląduje i podchodził do lądowania aż  4 razy, aby w końcu roztrzaskać maszynę tuz przed płytą lotniska.

Informacje te okazały się w całości nieprawdą.

JEDNAK NIE POGODA

Zaledwie o godz. 8 rano lądował tam samolot z dziennikarzami polskimi i było tam tylko zamglenie, a samo lądowanie odbywało się bez zakłóceń. Film  polskiego montażysty (link tutaj), który został nagrany w kilkanaście minut po katastrofie udowadnia, iż widoczność w tym czasie była na tyle dobra, aby pilot mógł dostrzec swój niebezpiecznie niski pułap dużo wcześniej, niż tylko kilka, czy nawet kilkanaście metrów nad ziemią. To był  doświadczony pilot, jeden z najlepszych i na pewno wiedział jak (mając sprawna maszynę)  w takich sytuacjach postępować. Mimo to leciał tak nisko, że zahaczył o drzewa. Czyżby mgła zgęstniała tak bardzo zaledwie na kilkadziesiąt minut ?

Kontroler lotów wyraźnie stwierdza, iż informował polskich pilotów o pogarszających się warunkach pogodowych (link poniżej). Wypowiedź ta jest bardzo znamienna ! Warunki pogodowe zaczęły się nagle pogarszać, aby tuz po wypadku znów się poprawić ?

JEDNAK NIE BŁĄD PILOTAŻU

Jeszcze bardziej zaskakujący jest fakt, iż samolot, na tak niskiej wysokości, był przechylony na skrzydło. Istnieją odpowiednie procedury lądowania, które kategorycznie zabraniają wykonywania tego typu manewrów podczas lądowania i żaden doświadczony pilot takiego błędu nie popełni. Pilot na tej wysokości musiał widzieć drzewa i nie próbował by skręcić aby dolecieć do pasa, jak to niektórzy sugerują, tylko próbował by poderwać maszynę do góry, aby podejść do lądowania ponownie. Jedynym wytłumaczeniem tak dziwnego ruchu maszyny może być tylko awaria systemów sterujących lub mechaniczna awaria lotki samolotu. Jak pilot mógł się znaleźć z boku pasa ? Piloci lądują często w nocy i podczas gęstej mgły i takie rzeczy się po prostu im nie przydarzają.

Inna sprawa to sam samolot. Angielska Wikipedia podaje (link tutaj): “Capable of departing and arriving on unpaved and gravel airfields, it often operates in the extreme Arctic conditions of Russia’s northern territories, where airports can be very basic.” Krótko mówiąc samolot ten zdolny jest lądować prawie wszędzie, nawet w najbardziej ekstremalnych warunkach i na ubogo wyposażonych lotniskach. Może spokojnie wysłużyć 40 000 godzin ! Prezydencki samolot miał wysłużone ledwie 5000 godzin i dopiero co przechodził gruntowny remont w Rosji (sic !).

JEDNAK NIE UPÓR PILOTA

Oficjalnie podano w mediach (za oświadczeniem strony rosyjskiej (!), że pilot odrzucił nakaz lotu do Moskwy lub Mińska i uparł się lądować w Smoleńsku. Prawda okazuje się inna. Kontroler z wieży lotów w Smoleńsku oświadczył iż na jakiś czas (minuty) przed katastrofa utracił łączność z załogą samolotu (zapis video –link tutaj). Do tego czasu pilot poinformował go tylko, iż podejmie próbę lądowania i sprawdzi czy jest to możliwe. Następnie komunikacja zanikła i załoga nie reagowała już na wezwania wieży kontroli lotów !

Kontroler lotów sugerował, ze załoga mogla nie znać jęz. rosyjskiego zbyt dobrze, czemu zaprzecza były dowódca 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego płk Tomasz Pietrzak. Poza tym, z wypowiedzi kontrolera lotów nie wynika aby samolot podchodził do lądowania wielokrotnie. Wręcz wprost kontroler potwierdza, iż chcieli RAZ SPRÓBOWAĆ i w przypadku nie udanej próby udać się na inne lotnisko.

Sugeruje się, że cała załoga zajęta była obsługa urządzeń i nie miała czasu na rozmowę, co jest zwykłym absurdem. Dodatkowo okazuje się, iż nie było żadnego nakazu ! Podajemy za ONET.PL (link tutaj): “Zapis rozmów zarejestrowanych na czarnych skrzynkach prezydenckiego samolotu, który rozbił się w sobotę, potwierdza, że załoga otrzymała ostrzeżenie o złych warunkach atmosferycznych panujących na smoleńskim lotnisku. Poinformował o tym wicepremier Rosji Siergiej Iwanow.” Okazuje się, że załoga samolotu otrzymała jedynie ostrzeżenie (ani słowa o jakimkolwiek nakazie) o panujących warunkach ! W ostatnich minutach lotu komunikacja po prostu zanikła, co w pierwszym momencie potraktowano jako zignorowanie nawołującej załogę wieży kontrolnej.

Mamy wyraźne wskazówki, iż w ostatnich minutach lotu z samolotem działo się coś dziwnego. Komunikacja zanikła a sam samolot najprawdopodobniej stracił sterowność.

SKUTKI KATASTROFY NIE ADEKWATNE

Podchodząc do lądowania, samolot leciał z prędkością nie większa niż troszkę ponad 200 km na godzinę ( a możliwe jest ze dużo mniejszą) i spadł z wysokości zaledwie kilku metrów. TU 154 jest wręcz znany z niskiej prędkości podchodzenia do lądowania. Jest samolotem bardzo wytrzymałym i z chęcią do niedawna używanym w trudnych warunkach i do trudnych zadań (patrz link wyżej: Wikipedia). Miejsce katastrofy jest dość słabo zadrzewione, w większości wątłymi drzewkami (patrz film z miejsca katastrofy). Taki samolot, ważący wiele ton i posiadający solidną konstrukcję, powinien je ściąć jak zapałki, a nie rozlecieć się na kawałki. Świadkowie relacjonują słabiutki wybuch a pożar był nikły i błyskawicznie ugaszony. Tego typu lądowanie, nawet kiedy samolot by przekoziołkował, nie miało prawa rozerwać ciał, praktycznie WSZYSTKICH ofiar na strzępy !

Co zatem spowodowało, ze ciała ofiar BYŁY JEDNAK ROZERWANE na strzępy i tylko 25 z nich można było do teraz zidentyfikować (link tutaj) ?  Tylko potężny wybuch bezpośrednio nakierowany na kabinę mógł wywołać taki efekt.  Wybuchu takiego jednak nie stwierdzono !

PODSUMUJMY TO WSZYSTKO:

Polskie służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo głowy Państwa i osób prominentnych zaniedbały podstawowe procedury bezpieczeństwa, dopuszczając do przecieku listy pasażerów, na kilka dni przed zaplanowanym lotem, oraz dopuszczając do lotu tak wielu, tak ważnych osobistości w jednym samolocie, co nie jest praktykowane nigdzie na świecie.

Jak mogło do tego dojść ?

Rosjanie od samego początku grają na 2 fronty. Rosyjscy generałowie i media wydają oświadczenia obwiniające polską stronę o wypadek (załogę samolotu), wyraźnie  przy tym sugerując iż Prezydent Kaczyński mógł się do tego przyczynić, a jednocześnie Putin i Miedwiediew wyrażają na wszelaki sposób współczucie dla narodu polskiego.

Prawie wszystkie twierdzenia Rosjan padają. Załoga samolotu wcale nie była taka uparta, warunki pogodowe wcale nie uzasadniają przyczyn katastrofy i jest mocno wątpliwe aby piloci w tym przypadku popełnili błędy w pilotażu. Samolot spełniał także wszelkie wymagania do lądowania w tych warunkach.

Okazuje się też,  iż okoliczności katastrofy nie uzasadniają jej skutków !

Jednocześnie Rosjanie udostępniają tylko wybrane materiały video *bardzo ubogie) nie dopuszczając nikogo z reporterów do miejsca katastrofy. Posuwają się nawet dalej, aresztując polskiego dziennikarza i konfiskując sprzęt dziennikarski. Jest to w takich przypadkach rzecz niespotykana w świecie i kwalifikuje się do miana międzynarodowego skandalu. Poseł PIS – pan Artur Górski, określił to mianem ” nałożenia całkowitego embarga na  wszelkie informacje o wypadku” (link tutaj). Poseł Górski określił to wprost: “Rosjanie mataczą !”

Jakie są motywy rosyjskich władz ?

Polskie media w sposób całkowicie bezmyślny lub celowy (?) powielają oskarżenia Rosjan, traktując je w praktyce jak fakty. Pozwalają na jednostronność i nie odważają się poruszać niejasnych kwestii. Pozwalają szargać imiona wspaniałych pilotów,  kwiatu polskiego lotnictwa. Pośrednio pozwalają szargać dobre imię zmarłego tragicznie Prezydenta, nie przeciwstawiając się sugestiom iż mógł on przyczynić się do katastrofy.

Przez cala sobotę i niedziele puszczano praktycznie te same zdjecia i krotki zapis filmowy z miejsca wypadku, powtarzając w kolko te same argumenty, przedstawione wcześniej przez władze rosyjskie: wielokrotne podchodzenie do lądowania (wątpliwe), upór pilotów (nie prawda), i tragiczne warunki pogodowe (wątpliwe, a co najmniej dziwne).

Zachowanie mediów przypominało socjotechniczny zabieg, mający na celu wmówienie obywatelom polskim tylko jeden możliwy scenariusz. Wyglądało to bardziej na dobrze zorganizowaną manipulacje, niż rzetelne relacje.

Podamy Wam przykład takiej manipulacji:

Portal Onet podaje(link tutaj):



W rzeczywistości, kontroler stwierdza jedynie, że nie wie dlaczego piloci nie reagowali  na jego wezwania, wyraźnie stwierdza że tego nie wie i podaje przypuszczenie, że piloci TU 154, być może nie znali języka rosyjskiego.

Nie przeszkadza to jednak Portalowi ONET napisać (patrz u góry): “Na pytanie, dlaczego piloci nie podali tej informacji, mówi, że “słabo znali język rosyjski”. Przypominamy, że pogłoska ta została kategorycznie zdementowana (tekst wyżej). ONET nawet zatytułował ten artykuł znamiennie: “Kontroler Lotu: Piloci słabo znali liczby po rosyjsku”. Niby drobna zmiana, ale wyraźnie zmieniająca przypuszczenie na pewność. Można przypuszczać, iż była to część akcji upewniania społeczeństwa co do winy pilotów, a tak naprawdę to odwracania uwagi od prawdziwie znaczących faktów. Z pilotów zrobiono kozły ofiarne i najprawdopodobniej, kiedy cala sprawa przycichnie, w jakiś sposób zwróci się im, choć częściowo honor. Nie uda się jednak zwrócić cierpienia z tego powodu ich rodzinom !

Pytamy ponownie:

·      Dlaczego w tak rażący sposób dopuszczono do naruszenia nawet podstawowych zasad bezpieczeństwa ?

·      Dlaczego wokół tej katastrofy jest tyle rażących niejasności ?

·      Dlaczego rosyjskie władze zachowują się w tak dwuznaczny sposób ?

·      Dlaczego polskie media są tak rażąco jednostronne ?

Co tak naprawdę się wydarzyło w sobotni ranek, w Smoleńsku ?

Jeśli oficjalne, dotychczas podane przez władze argumenty nie są choć w części prawdziwe, a wydają się nie być, to co doprowadziło samolot prezydencki do katastrofy ?

Miejmy nadzieję, ze doczekamy się odpowiedzi na te pytania, ponieważ nasza nieznajomość prawdy może doprowadzić do jeszcze bardziej katastrofalnych skutków, choć i te są już wręcz niewyobrażalne.

 

Za:www.globalnaswiadomosc.com "

12.04.2010.

"

Smoleńskie wrota od stodoły

Kwiecień 12, 2010 

Autor:  zezowaty Zorro o 06:42 Etykiety: RUS

Ma rację redaktor “Skrzydlatej Polski” Tomasz Hypki, że sobotnia tragedia nie powinna się wydarzyć. Nie tylko dlatego, że dowódcy rodzajów sił zbrojnych – w dodatku z szefem sztabu na czele – nie mają prawa jeździć razem. To mało. Niespotykana w skali historii katastrofa nie powinna była się wydarzyć, bo zdarzyć się – tak jak ją przedstawiono – nie mogła. Co jest nie tak z tym obrazkiem? Oto najważniejsze fakty i znaki zapytania.

Samolot z polską delegacją prezydencką na obchody 70 rocznicy zbrodni katyńskiej podchodzi do lądowania na lotnisku wojskowym Smoleńsk Sewiernyj (ICAO: XUBS) ok. godz. 8:40 czasu polskiego (-2h czasu moskiewskiego). Wykonuje kilka okrążeń przed zejściem, z powodu gęstej mgły. Wieża kontroli lotów zaleca przejście na lotnisko w Mińsku, lub inne, z powodu chwilowego zamknięcia XUBS (gęsta mgła). Pilot postanawia lądować mimo to. Przy drugim podejściu do lądowania, podczas nalotu i wykonując ryzykowny manewr gwałtownego skrętu na skrzydle, maszyna o 8:56 roztrzaskuje się, wybucha i płonie w szczątkach kilkaset metrów od początku pasa lotniska. Nikt z pasażerów i załogi nie przeżył. Szczątki maszyny, rozrzucone są na znacznej przestrzeni, co jest niezaprzeczalnym dowodem eksplozji. Leżą kilkadziesiąt – sto kilkadziesiąt metrów w bok od linii pasa startowego, co tłumaczyłoby rozpaczliwy manewr pilota, próbującego skręcić i naprowadzić tutka 101 na linię pasa.

Gęsta mgła
Zapisy pogodowe i zeznania świadków są zgodne: rano zamglenie (mist) przechodząca przed godziną dziewiąta czasu polskiego w mgłę (fog). Temperatura gruntu i powietrza w okolicach zera: +1..+3 C, wilgotność względna bardzo wysoka 95-98%. Opar nieprzejrzystej mgły pojawił się jakby na zamówienie tuż przed przylotem prezydenckiego samolotu. Jeszcze o g. 8.30 lądowania odbywały się normalnie. Zaledwie o g.8 wylądował Jak-40 z polskimi dziennikarzami do obsługi wydarzenia.

Dziwna eksplozja
Świadkowie naoczni, pracownicy bazy i mieszkańcy potwierdzają, że samolot skręcał na bardzo niskiej wysokości, zahaczając niemalże o samochody jadące lokalną drogą. Kierowcy i przechodnie widzieli upadek oraz wybuch i pożar. Niektórzy twierdzą, że wybuch miał miejsce zanim maszyna rozbiła się o ziemię. Jak na sprawę nie patrzeć, Tupolew 154 jest konstrukcją typu nie gniotsa, nie łamiotsa. Prędkość przy lądowaniu jest znikoma, rzędu 200 km/h (i stąd wynika niebezpieczny brak manewrowości) i trudno przy takiej prędkości wytłumaczyć wrak w kawałkach. Wbrew wyobrażeniom samolot to nie jest latająca bomba, która przy uderzeniu wybucha. Więcej – paliwo lotnicze pali się jak każde inne, a wybucha tylko starannie zmieszane z tlenem. Jak zatem wytłumaczyć wybuch? Nijak. Przy tej prędkości wrak samolotu powinien być w jednym kawałku. Dodatkowo trzeba uwględnić, że – zgodnie z oficjalną wersją oraz relacjami świadków – prezydencki tutek zahaczał o drzewa, więc spadł efektywnie z wysokości ok 20 m. Cały impet uderzenia pochodził zatem od ruchu w poziomie, przy minimalnej prędkości. Co wywołało eksplozję? Nie wiadomo. Rzadki zagajnik, w którym leżą szczątki, właściwie nie powinien być nawet przeszkodą przy szczęśliwym lądowaniu w lini prostej. Znane są przypadki awaryjnych lądowań Tu-154 na polach. Jeden z nich lądował dla przykładu w ten sposób szczęśliwie z płonącym ładunkiem papierosów, po czym spłonął na ziemi, bo załoga nie zdołała ugasić ognia. Tutek potrafi wylądować nawet jako płonąca pochodnia (i nie wybuchnąć w trakcie).

Dziwne podchodzenie
Tu-154 ma konstrukcję konia roboczego i dlatego z lubością jest używany w wersji transportowej przez różnej maści mafie. Potrafi wylądować bezpiecznie (i wystartować) w metrowym śniegu oraz na polnej drodze. Nie ma lepszego samolotu dla przemytników. Skoro tak, dlaczego nie mógł położyć się na podsmoleńskim zagajniku? Bo pilot najwyraźniej będąc tuż nad ziemią, zorientował się, że pas lotniska jest z boku i do niego już nie zdążył dolecieć. Jeszcze raz: maszyna spadła przed pasem startowym, a nie za nim, jak by należało oczekiwać przy nieudanym podchodzeniu. Pilot celował w niewłaściwe miejsce na mapie. Czy był pijany, czy przyrządy wskazywały mu niewłaściwe położenie? Po co podejrzane akrobacje, kiedy każde dziecko wie, że podchodzi się do lądowania na prostej, w razie zbyt małej/dużej prędkości podnosi się dziób do góry, zatacza wyżej koło i znowu podchodzi się na prostej. Tu jednak było inaczej. Pilot Protasiuk wyprowadził maszynę z boku pasa, za nisko i – zamiast ją poderwać na prostej – nagle skręcił. Do pasa nie doleciał. Wrota od stodoły były krzywe, czy Protasiuk krzywo patrzył? Bo że specjalnie chciał lądować po ułańsku, “z bokowca”, nikt normalny nie uwierzy, a na pewno Tomasz Hypki. Szczątki leżą z boku pasa, to jest bezsporne.

Cztery podchodzenia
Zadziwiające, że pilot rzekomo próbował posadzić maszynę aż czterokrotnie. Należałoby oczekiwać, że podda się przy drugiej próbie i poleci na lotnisko awaryjne. Relacja o czterech próbach pochodzi prawdopodobnie z tv Polsat, na którą powoływali się rosyjscy komentatorzy w pół godziny po zdarzeniu. Według konfrontacji z relacjami świadków cztery podejścia są legendą, a katastrofa zdarzyła się przy pierwszym, bądź co najwyżej drugim podejściu. Pilot nie był maniakiem tego lotniska, tylko racjonalnie ocenił swe szanse na udany lot, będąc przeświadczonym, że potrafi znaleźć pas, nawet nie widząc go dokładnie. Warto zaznaczyć, że w chwili katastrofy widoczność wynosiła kilkaset metrów, więc pilot – znając właściwe położenie pasa – musiał na niego wyjść aby z bliska móc zobaczyć. Kłopot w tym, że wyszedł na niewłaściwy punkt.

System naprowadzania
Lotnisko wojskowe Smoleńsk Sewiernyj (XUBS) w odróżnieniu od cywilnego LNX nie posiada nowoczesnego systemu nawigacji ILS, w związku z tym w warunkach słabej widoczności nie zezwala się na lądowania, bowiem na instrumentach pokładowych nie widać dokładnego umiejscownienia pasa. Jednak przez dziesięciolecia na Siewiernym stacjonowała jednostka lotnicza, którą rozformowano w październiku 2009. Jakoś maszyny lądowały, w każdych warunkach pogodowych. Jak to robiły w nocy? Jak zwykle prosto – światła plus sygnalizacja radarowa wieży. Można zatem wylądować nawet po ciemku, kłopot tylko z wyznaczeniem, gdzie jest pas. Ciekawe, że potwierdzają się relacje iż przed Tupolewem podobny manewr ułańskiego skrętu na skrzydle wykonał Illiuszyn. Czyżby uległ temu samemu złudzeniu, co polski pilot? Prawdopodobnie.

Liczba ofiar
Biorąc pod uwagę siłę uderzenia, trudno jest uwierzyć, iż cała załoga i pasażerowie – przy upadku z wysokiego drzewa w ruchu ślizgowym – przypięci pasami do foteli, zginęła. Jednak taką informację podano krótko po zdarzeniu, a mianowicie w ok. pół godziny po nim, kierując się relacjami świadków i strażaków. Jednakże uporczywie pojawiają się pogłoski o trzech uratowanych, które są dementowane. Abstrahując od dziwnej hekatomby, którą trudno jest wytłumaczyć komuś, kto trochę latał i widział wypadków, zadziwiająca jest szybkość przekazania tej informacji. W normalnym toku wydarzeń liczbę ofiar podaje się po pewnym czasie, po spenetrowaniu wszystkich szczątków i dokładnym policzeniu. Tu stało się inaczej. Ratownicy od razu wiedzieli że nikt nie przeżył, bo nie ma czego zbierać. Zatem zniszczenia (wybuch) musiały być potworne, niewspółmierne do zdarzenia.

Ciekawe sąsiedztwo
O ile lądowisko Siewiernyj od niedawna, bo zaledwie od października ub.r. ma podwójne, cywilne i wojskowe zastosowanie, nie jest lądowiskiem bagatelnym. Wystarczy spojrzeć na google maps, aby uzmysłowić sobie, że Smoleńsk jest jednym z głównych centrów rosyjskiego przemysłu lotniczego. Z tego właśnie powodu wokół średniowiecznej twierdzy istnieje gęsta sieć kolejowa oraz liczne lądowiska. Z racji dobrej dostępności transportowej (węzeł kolejowy), wybrano to miejsce dla egzekucji polskich jeńców.

Pas XUBS ma długość aż 2,5 km, co powoduje że mogą na nim lądować wszystkie samoloty. Jeśli polski tupek 101 dotarłby do niego, mógł bezpiecznie lądować na ślepo i bez hamulców. Jednak do pasa nie doleciał…

Na zdjęciach wraka widać prześwitujące przez drzewa zabudowania hangaru. Kto ciekawy, znajdzie te budynki na zdjęciach satelitarnych. To hangary zakładów lotniczych Jakowlewa, produkujących samoloty Jak. Z rampy i pasa Siewernego korzystają do dziś dla prób, startów i lądowań remontowanych maszyn. Smoleńsk jest siedzibą centrali fabryki lotniczej Jakowlew, w pobliskim Mińsku (kilkadziesiąt km na zachód, na Białorusi) znajdują się główne zakłady produkcyjne.

Polski pilot, mistrz w swoim fachu był proszony o przejście na lotnisko awaryjne z powodu mgły, nie zdecydował się jednak na rezygnację z lądowania, bowiem ufał w swoje siły. Według sąsiedztwa sądząc, miał rację. Cywilne lądowisko Jużnyj było w tym momencie także pokryte mgłą, a ma krótszy pas. Pobliski Mińsk to kilkadziesiąt km podróży powrotnej ad hoc organizowanym transportem samochodowym, strata kilku godzin. Pas Jużnego jest szeroki i długi, po obu stronach ma po pół kilometra trawy, na której pilot mógł posadzić Tupolewa z zamkniętymi oczami i po pijanemu. Byle tylko podejść do ziemi, tupek może gładko lądować na każdej nawierzchni, nawet w szczerym polu.

Latający wrak
O ile Tupolewy zapisały się w swojej służbie sporą awaryjnością, były w doskonałej formie. Tu z numerem 101 przeszedł przed ostatnią Wigilią u rosyjskiego producenta w Samarze regularny remont generalny, dający mu gwarancję na kolejne pięć lat latania. Mimo wieku – 30 lat – miał wylatane zaledwie pięć tysięcy godzin, na trzydzieści przewidziane na czas życia, więc można powiedzieć, że został wyeksploatowany w 1/6. Miał unowocześnioną awionikę i nie powinien sprawiać poważnych kłopotów. O ile TU-154 jest obecnie modelem muzealnym, bo nie produkowanym i wycofanym z ekspolatacji z najważniejszych linii, w tym chińskich i Aerofłotu, z racji nadmiernej konsumpcji paliwa i przekroczonych norm hałasu, tragiczny tupek 101 był technicznie w wyśmienitym stanie technicznym i mógł jechać w każdą podróż. Ta sama maszyna wiozła przed kilku dniami premiera Tuska na uroczystości w Katyniu z udziałem premiera Putina. Tupolew jest po prostu jak mercedes beczka. Ten konkretnie model miał nawet świeżo chromowane dekle.

http://www.fallingrain.com/icao/XUBS.html
http://en.wikipedia.org/wiki/Yakovlev
http://www.yak.ru/
http://en.wikipedia.org/wiki/Smolensk_(air_base)
http://en.wikipedia.org/wiki/2010_Polish_Air_Force_Tu-154_crash
http://www.flightstats.com/go/Airport/airportDetails.do?airportCode=LNX
http://www.altair.com.pl/start-4397

Za:http://zezorro.blogspot.com/ "

 

 11.04.2010.

 "Katastrofa w Smoleńsku – nowe fakty

Kwiecień 11, 2010 

Sprawa katastrofy w Smoleńsku coraz bardziej się gmatwa. Relacje świadków, na gorąco – zaraz po wypadku, są inne niż ich relacje w kilka godzin później. Oficjalna wersja brzmi – trudne warunki, w tym gęsta mgła oraz upór Prezydenta lub pilota. Tusk się stara i strona rosyjska się tez bardzo stara.

Przypatrzmy się jednak drugiej wersji:

Wwww.tvp.info/informacje czytamy relację montażysty z TVP:

“Wiśniewski, telewizyjny montażysta, został w hotelu, gdzie montował materiał. Reszta ekipy poszła już przygotowywać się do relacjonowania uroczystości katyńskich. Budynek znajdował się blisko lotniska. – Miałem akurat chwilę wolnego czasu, szykowałem sobie sprzęt do montowania. Pamiętałem, że tu nie daleko jest podejście do lądowania i tu np. podchodził samolot Tuska czy Putyina. I słyszę głos silnika, tylko ten dźwięk był trochę inny – relacjonował w TVP Info Wiśniewski.

- Patrzę w mgle i widzę, że idzie samolot bardzo nisko, lewym skrzydłem prawie w dół. I normalnie przez okno usłyszałem taki straszny huk. Widać było jakby coś było niszczone, tratowane. Dwa błyski ognia, ale nie jakaś wielki wybuch jak zwykle się widzi przy katastrofach lotniczych – dodaje montażysta. – Od razu pomyślałem, rozbił się samolot. Automatycznie złapałem za kamerę, jak to typowy pracownik mediów. I biegiem przeleciałem przez te błoto i patrzę, że to polski samolot. Od razu zauważyłem czarną skrzynkę, rozwalony ogon, zniszczony silnik, kadłub, szczątki – opowiadał pracownik TVP.

- Nie było wielkiego ognia. Od razu przyjechała jedna straż, ale miernie im to szło. Ale nawet nie było widać, że ktoś zginął. Więc początkowo myślałem, że to był pusty samolot. Była taka potworna cisza jak po katastrofie – dodał. – To jednak nie był taki widok jak po zwykłym wypadku lotniczym. Byłem świadkiem wydarzeń w Kabatach, to wyglądało inaczej. Tu nie było widać ciał – mówił Wiśniewski.

Wiśniewskiego, który był pierwszym przedstawicielem mediów robił zdjęcia tylko przez chwilę. Potem został wyprowadzony przez służby ratownicze. – Próbowałem uciekać przed funkcjonariuszami, ale jak wpadłem w błoto, to już nie mogłem. Złapali mnie i kazali oddać kasetę – mówił Wiśniewski.”

Gdzie podziały się ciała ? Na filmach też nic nie widać. Jak samolot lecący kilka metrów nad ziemia mógł tak doszczętnie się rozbić ?

Jaka mogla by być przyczyna inaczej brzmiącego samolotu ? Przypatrzcie się zdjęciu poniżej (źródło:http://intencje.pl/tu154.jpg):

Czy naprawdę nikt nie zauważył że z silnikiem w TU154 dzieje się coś dziwnego ?

Montażysta TVP powiedział że widział nienaturalnie przechylony samolot. Czy pilot, na tak niskiej wysokości wykonywał by tak ryzykowny manewr bez powodu ?

Jest to tym bardziej dziwne, że niedługo przed prezydenckim samolotem wylądował JAK z polskimi reporterami. Jakiś czas później próbował tam lądować transportowy IŁ, który wykonał dokładnie taki sam dziwny manewr, tzn. zaledwie kilka metrów nad ziemią przechylając skrzydło.

W TVN powiedziano, że kontroler lotów został natychmiast po wypadku aresztowany i nikt go już nie widział, ani tym bardziej nie miał szansy z nim porozmawiać. Rosyjska komisja śledcza pod wodzą Putina przejęła czarne skrzynki.

Wszyscy znali opór Prezydenta Kaczyńskiego z gruzińskiego przypadku. Teraz łatwo jest zasugerować że on i pilot są wszystkiemu winni, a przecież nie znamy prawdy i jak widać, to wszystko mogło odbyć się całkowicie inaczej !

Pytamy jeszcze raz – gdzie podziały się ciała ? Na filmie nic nie widać. Jest to chyba pierwszy taki przypadek w historii, tym bardziej niewytłumaczalny, ponieważ nie było prawie żadnego pożaru a samolot leciał na wysokości zaledwie kilku metrów !

Kiedy czytamy dyskusję z lokalnego forum w Smoleńsku, obraz całej sytuacji wokół katastrofy uzupełnia się o nowe fakty. Skąd tam wziął się czołg ? Czemu informacje o mgle są tak zmienne ?:

Z forum internetowego ze Smoleńska dyskusja niemal na żywo:

Beric 11:14 – Tylko co w rejonie czołgu upadł i wybuch samolot. Szczegóły na razie nieznane.

Beric 11:22 – Czołg, za SAAZom. Mówią, że wojskowy, ale dokładnie niewiadomo. Lądował i prawie nie zaczepił samochodu na drodze niedaleko pasa startowego.

Isa 11:28     – Beric, a skąd informacja ?

Beric 11:30 – Info od świadka, on wlaśnie jechał po tej drodze i jego ten samolot prawie zaczepił,  zadzwonił do znajomego.

Sterh 11:30 – Już jest w wiadomościach. Samolot prezydenta Polski.

Belikov 11:32- Dziwne, że w takiej mgle ( z 8-mego piętra ledwo widzę ziemie) ktoś wogóle zdecydował się na lot( tu : lądowanie – W.)

Gem 11:43 – Siedzę na ul. Czkałowa, słyszę co za grzmot? a tu znowu ktoś miękko ląduje. Kto w takiej mgle ląduje?

Sterh 11:47 – Nieszczęśliwa ziemia smoleńska dla Polaków. Lata 1609-11 odbijają się czwawką.

Winzard 11:56 – Rano  żona jechała autem – mgły nie było żadnej.

Red Angel 11:59 – Właśnie ok. 11-tej mgła zrobiła się nagle gęsta.

Ferganec

12:06 – Jaki koszmar dla Polski. A Yandex.ru milczy. W rozdziale “Smoleńsk” napisano: Prezydent Polski odwiedził katyński memorał.

żródło :http://forum.smolensk.ws/viewtopic.php?f=2&t=48375


Wciąż czekamy na odwagę polskich mediów, żeby poruszyły sporne i niewygodne tematy. Czekamy na odwagę polskich polityków aby zażądali bezpośredniego i pełnego udziału w śledztwie.

Mamy prawo do prawdy, więc żądajmy jej !

Za:http://www.globalnaswiadomosc.com/prezydentzginalnowe.htm

Ps. Ważne pytania, źródło: http://www.globalnaswiadomosc.com/prezydentzginal.htm

W całej tej sytuacji są same tylko niejasności i powstaje coraz więcej pytań, na które należy jak najszybciej odpowiedzieć:

1.   Nie znane nam są przypadki aby służba bezpieczeństwa dopuściła do wspólnego lotu Prezydenta, Szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego i całego szefostwa sztabu oraz ważnej części elity politycznej. Kto i dlaczego na to pozwolił ?

2.   Dlaczego rosyjskiemu samolotowi zakazano lądowania mimo, że już znajdował się na płycie pasa do lądowania a polskiemu samolotowi dano wybór ?

3.   Wojskowe lotnisko w Smoleńsku spełnia wszystkie rosyjskie normy lotnicze. Mówi się jednak o braku najnowszych urządzeń naprowadzających. Nie znaczy to jednak, że nie ma ich tam w ogóle. Są boje naprowadzające i radary oraz jest komunikacja z wieżą lotów. Jak w takim razie samolot mógł się znaleźć aż 70 metrów z boku pasa do lądowania ?

4.   W mediach podaje się wiadomości o słabej widoczności. Relacje telewizyjne z miejsca wypadku pokazują jednak, iż była ona na tyle dobra aby kręcić materiał z odległości nawet kilkuset metrów. Pilot nie mógł nie widzieć drzew i anteny naziemnej. Co się w takim razie stało ?

5.   Dlaczego władze Rosji tak pospiesznie informują o błędzie jednego z najbardziej doświadczonych z polskich pilotów, od razu wszczynając śledztwo z odpowiedniego paragrafu ?

6.   W końcu ostatnie pytanie - jak to możliwe żeby samolot znajdujący się na wysokości zaledwie kilkunastu metrów tak doszczętnie się rozbił ? Drzewostan w okolicy jest rzadki i z niewielkimi drzewkami. Co przyczyniło się aż do takiej skali katastrofy ? Niedawno w Holandii zdarzył się podobny wypadek i prawie wszyscy ocaleli.

 

Forum i wypowiedzi internautów:

 

·       

dariusz

Kwiecień 12, 2010 o 00:30 | #1

Odpowiedz | Cytat


Z tym zdjęciem z flashem to przesadziliście. Widzę to na każdej stornie a to zwykłe mrugające światełko.

http://www.youtube.com/watch?v=bFT0YO2CdM0&feature=related

Pozostałe rzeczy oczywiście ciekawe, chociaż stronka z rosyjskim forum nie chce mi wejść, to sprawdzę tą wiadomość później.


·       

byter

Kwiecień 12, 2010 o 00:30 | #2

Odpowiedz | Cytat


6. To dużo ciężkiej stali, do tego poruszającej się z raczej dużą szybkością. A drzew nie musi być dużo. Wystarczy jedno które uniemożliwi tzn ślizg na brzuchu.

1. Zdaje się, że to prezydent wraz z kancelarią układał listę pasażerów.

2. Kontroler niczego nie może zakazać cywilnemu pilotowi, może sugerować, doradzać. A pilot może posłuchać albo nie.


·       

WM%@

Kwiecień 13, 2010 o 00:30 | #3

Odpowiedz | Cytat


Rekonstrukcja katastrofy:

Jest późno, Rosjanie wiedzą, że prezydent spieszy się na obchody, wysyłają do samolotu info o mgle, chcą, żeby ta wiadomość została zarejestrowana. Pilot robi nawrót wokoło lotniska i stwierdza, że mgła jest niewielka, lokalna i raczej nie obejmuje pasa startowego, system naprowadzania na lotnisku działa… pilot podejmuje decyzję o lądowaniu z wykorzystaniem lotniskowego systemu NDB: są to dwie radiolatarnie i system nadajników, które wysyłają sygnał bezkierunkowo. Na podstawie położenia obydwu samolot jest w stanie zlokalizować pas do lądowania – czyli wchodzi w korytarz pomiędzy tymi radiolatarniami… Po zmniejszeniu wysokości pilot stwierdza, że mgła gęstnieje… więc zdaje się na wskazania NDB… Sygnał jest wyraźny, modulacja 100%… Samolot jest coraz niżej, ale dokładnie w środeczku korytarza wyznaczonego przez obydwie radiolatarnie, wszystko przebiega bezproblemowo … Raptem, nad ziemią, mgła przerzedza się i pilot z przerażeniem stwierdza, że nie ma pasa startowego!!! Widzi pod sobą wierzchołki drzew… próbuje poderwać maszynę, ale zamiast tego, samolot mający zbyt małą prędkość, wchodzi w przechył boczny i przechyla się na lewe skrzydło skręca w lewo ale nos samolotu nadal skierowany jest w dół… Po chwili lewym skrzydłem zahacza o jakąś prymitywną wierzę na którą została przeniesiona prawa radiolatarnia… następuje eksplozja… ostatnią rzeczą jaką widzi pilot jest rosyjski czołg…

Rekonstrukcja oparta na następujących zdarzeniach:
1. Rosyjski samolot wojskowy, który próbuje lądować pół godziny wcześniej, też nie może trafić w pas startowy i wykonuje taki sam manewr…
2. Media polskie i rosyjskie podają informację, że samolot zaczepił o jakąś wierzę radiową…
3. Na forum Smoleńska (http://forum.smolensk.ws/viewtopic.php?f=2&t=48375) jest informacja o stacjonującym tam czołgu…
4. W internecie można znaleźć informacje o wyposażeniu lotniska w Smoleńsku w system radiolatarni NDB…
5. Zniszczenia samolotu i film nakręcony przez polskiego montażystę nie potwierdzają ani jednego faktu z wersji oficjalnej, która jest de facto wersją rosyjską, nie polską…
6. Mieszkańcy Smoleńska na swoim forum piszą, że nie wierzą w to aby to był wypadek, a my jakoś od razu uwierzyliśmy Rosjanom…


·       

Rysiek

Kwiecień 13, 2010 o 00:30 | #4

Odpowiedz | Cytat


·      Może to był właśnie taki czołg 2K22 Tunguska:

http://www.ausairpower.net/2S6-Tunguska-SPAAG-SAM-1S.jpg

występujący w kodzie NATO SA-19 Grison, jest to rosyjske samobieżne działko przeciwlotnicze wyposażone w rakiety ziemia-powietrze oraz dwa dwulufowe działka kalibru 30 mm. Zostało zaprojektowane w celu osłony oddziałów piechoty i czołgów przed nisko lecącymi samolotami i helikopterami.

Albo taki:

http://armacenter.pl/cms/images/stories/uzbrojenie/pojazdy/Szylka.jpg

ZSU-23 Szyłka – samobieżna jednostka obrony przeciwlotniczej, produkcji radzieckiej. Uzbrojona w sprzężony, czterolufowy zestaw armat automatycznych kalibru 23 mm, o teoretycznej szybkostrzelności 2000 strzałów na minutę. Skuteczny zasięg to około 2 km.


·       

lcek

Kwiecień 13, 2010 o 00:30 | #5

Odpowiedz | Cytat


nie oszukujmy sie Sw.P Lech Kaczyński był niewygodny dla rosji prowadząc politykę zagraniczną skierowaną w kierunku USA wpierał Gruzję w wojnie z rosją to sie rosji nie podobało niewygodny był również w kraju miał wielu wrogów w konkurencyjnych obozach politycznych jeżeli to był zamach czy nawet spisek polsko rosyjski nigdy sie tego nie dowiemy pozostaje wiele pytań bez odpowiedzi dlaczego czarne skrzynki dostały sie w ręce rosjan a nie zostały zabezpieczone na miejscu,dlaczego polski msz wraz z polskimi sledczymi zjawili sie na miejscu tak późno ,dlaczego aresztowano kontrolera lotów zaraz po katastrofie,dlaczego wiele wpisów i postów na forach internetowych znika w szczególności rosyjskich


·       

karola

Kwiecień 14, 2010 o 00:30 | #6

Odpowiedz | Cytat


Wlasnie, to mnie tez zastanawia i to bardzo, gdzie podzialy sie ciala? skoro samolot lecial tak nisko nie mogl chyba az tak sie rozbic zeby nic z niego ani ludzi praktycznie nie zostalo.


·       

Pogromca Mitów

Kwiecień 14, 2010 o 00:30 | #7

Odpowiedz | Cytat


Autor powyższego tekstu jest czystej krwi IDIOTĄ, wietrzącym spisek w sprawie, która jest najbardziej niewygodna dla samych Rosjan. Zestrzelenie samolotu, czyście zdurnieli? Strzał czy odpalenie rakiety nie jest sprawą bezszelestną… Błąd człowieka, seria zaniedbań to przyczyna tej tragedii.

Każdego wielkiego bohater zza klawiatury, który stwierdzi, że nie jestem patriotą zapraszam na spotkanie w cztery oczy. Bo patriotyzm to nie wywyższanie się nad innymi narodami tylko szczere oddanie dla własnego Kraju, dostrzeganie jego wad i zalet a nie przekonanie od nieomylności zbliżające się do gigantomanii.


·       

Pogromca Mitów

Kwiecień 14, 2010 o 00:30 | #8

Odpowiedz | Cytat


karola :
Wlasnie, to mnie tez zastanawia i to bardzo, gdzie podzialy sie ciala? skoro samolot lecial tak nisko nie mogl chyba az tak sie rozbic zeby nic z niego ani ludzi praktycznie nie zostalo.

A wiesz, że samolot ten ląduje z prędkością 250 km/h i ma wtedy aerodynamikę zbliżoną do cegły? Wiesz, że testy zderzeniowe SAMOCHODÓW przeprowadza się przy prędkości 50 km/h i jakie są ich efekty? Widziałaś kiedyś ciała ofiar wypadku samochodowego przy prędkości 90 km/h? Twoje słowa potwierdzają, że ABSOLUTNIE NIE. Nie znasz się to nie zabieraj głosu w dyskusji.


·       

Pogromca Mitów

Kwiecień 14, 2010 o 00:30 | #9

Odpowiedz | Cytat


WM%@ :
Rekonstrukcja katastrofy:

Rekonstrukcja oparta na niepotwierdzonych domysłach, medialnej papki i rusofobii. Napisz powieść political fiction to się dobrze sprzeda.


·       

WM%@

Kwiecień 14, 2010 o 00:30 | #10

Odpowiedz | Cytat


·      Mylisz się “Pogromco” od siedmiu boleści… Chętnie spotkam się z tobą w cztery oczy, zobaczę bo jestem ciekaw co z ciebie za pogromca, nie wypada się śmiać bo żałoba, ale buhahahahaha Moja wersja zdarzeń jest coraz bardziej prawdopodobna i zdjęcie satelitarne dużo bardziej ją potwierdza niż te ruskie wypociny.

http://www.flickr.com/photos/digitalglobe-imagery/4515204703/sizes/o/

Jeżeli wiecie o czym pisałem 13 kwietnia, to zapewne zauważycie, że na początku pasa jest tylko jedna radiolatarnia, przy prawej krawędzi, po lewej stronie zostały tylko czujniki, radiolatarni niet… Widać również, że samolot podchodził do lądowania za wcześnie, nie w tym miejscu, w którym powinien i w dodatku zupełnie z boku pasa… Ktoś po przestawieniu radiolatarni wyznaczył naszym pilotom błędny korytarz, ale wątpię, żeby ten cudak “POgromca” wiedział o czym piszę…


·       

adamo

Kwiecień 14, 2010 o 00:30 | #11

Odpowiedz | Cytat


Szkoda że odbyło się to tak wysokim kosztem, ale może wreszcie nasi oficjele zrozumią że na pokładzie samolotu dowodzi kapitan a nie pierwszy lepszy ze świecznika który czuje się panem na lądzie i w powietrzu


·       

H&H.

Kwiecień 14, 2010 o 00:30 | #12

Odpowiedz | Cytat


Poprostu zamordowana w KATYNIU inteligencja-zabrała ich do siebie.Tam napewno bedzie im lepiej!


·       

BwO

Kwiecień 14, 2010 o 00:30 | #13

Odpowiedz | Cytat


nie było widać ciał ponieważ nic z nich nie zostało…
wyobraźcie sobie tak ogromną maszynę, która przy upadku nie zwalniała, lecz nabierała coraz to większej prędkości aby móc wzbić się w powietrze. Samolot uderza w ziemię z ową prędkością, nic dziwnego że został roztrzaskany na drobne kawałki a
część samolotu z kołami wbita w ziemię. Ogromny samolot rozrywany na kawałki po kontakcie z ziemią, metal łamie się jak zapałka, to co w takim razie stanie się z ciałem człowieka? to nie jest samochód ludzie, myślcie logicznie. Ta teoria spiskowa jest przepełniona różnego rodzaju spiskami, pisana zapewne przez rusofoba, pod którą wypowiadają się głównie tacy jak autor tego. Co do czarnych skrzynek dwie zostały odczytane przez komisję rosyjsko-polską, trzecia zaś ( z rozmowami z kabiny pilota) została zabrana do Polski, więc nie mówcie o tym, że nie mieli Polacy do nich dostępu. Nie potraficie do siebie przyjąć tego, że najlepszy (pilot) czasem popełnia dziecinne błędy (o ile można takowe nazwać). Czy zawsze będzie tak, że za wszystko, co się stanie na terenie Federacji Rosyjskiej, będziemy uważać za zaplanowane i wymierzone w Polskę? przestańcie z tą RUSOFOBIĄ i opanujcie się. Myślicie że nie jestem patriotą? otóż mylicie się, po prostu potrafię przyjąć to do siebie, że wypadki się zdarzają, nawet takie.


·       

WM%@

Kwiecień 14, 2010 o 00:30 | #14

Odpowiedz | Cytat


·      Nic nie zostało z ciał, a wieniec i flaga zachowały się nietknięte… hm … ciekawa Twoja teoria ale mało realna, ten samolot, według oficjalnej wersji przecież nie spadał z wysokości 2 km, tylko 20 metrów

http://www.tvn24.pl/2327716,12691,0,1,1,to-ten-wieniec-mial-spoczac-w-katyniu,wideo.html

to wasz jedyny słuszny i prawdziwy TVN
Ponadto co z tymi strzałami???

http://wiadomosci.onet.pl/2155204,12,strzaly_tuz_po_katastrofie_samolotu,item.html


·       

pati

Kwiecień 14, 2010 o 00:30 | #15

Odpowiedz | Cytat


BWO popieram, to prawda, nawet najlepszy specjalista, profesjonalista moze popelnic blad i nie nalezy tutaj szukac zadnych teorii spiskowych ani winy Rosji.


·       

H&H.

Kwiecień 14, 2010 o 00:30 | #16

Odpowiedz | Cytat


KOCHAM ROSJE!!!…hahahahah


·       

ALi Baba

Kwiecień 14, 2010 o 00:30 | #17

Odpowiedz | Cytat


Jak na razie wyglada to na pierwszy w historii wypadek,gdzie ginie prezydent i inni mu towarzyszacy i nie ma tu spisku.
Wedlug mnie Rosja nie maczala w tym palcow, bo badzmy szczerzy Kaczynski z calym przerastajacym go ego nie byl w stanie zaszkodzic Rosji.
A po za tym, ktoz inny poza USA-Israhell mogl cos takiego zorganizowac po to tylko by winic Rosje?


·       

gigi

Kwiecień 14, 2010 o 00:30 | #18

Odpowiedz | Cytat


a wiecie(wystarczy sprawdzic na wikipedii), ze tam 4km dalej jest nowoczesne lotnisko z nawigacja?? czemu wiec kazali im leciec do Moskwy?
no i czemu ta propaganda w prasie o milosci Putina do Polakow? w jedna godzine tak sie nagle zakochal?
wyobrazcie sobie, ze AirForce1 sie rozbija i czarne skrzynki sa natychmiast odwiezione do moskwy na badania:))))))))!!!! ktos sobie to potrafi wyobrazic?


·       

ALi Baba

Kwiecień 14, 2010 o 00:30 | #19

Odpowiedz | Cytat


·      Gigi, piszesz jak czlowiek o malej wiedzy i powiem tobie dlaczego:
Jesli samolot amerykanskiej firmy ma katasrofe gdziekolwiekna swiecie to leca tam specjalisci z tej amerykanskiej firmy produkujacej ten samolot i sprawdzaja wraz ze specjalistami z danego kraju co sie stalo – badaja czarna skrzynke i wrak samolotu.
Tak samo jest w tym wypadku, to sa te same procedury. To byl rosyjski samolot, rozbil sie na terenie Rosji, byli w nim Polacy, wiec producent tego samolotu i Polacy razem moga prowadzic sledztwo.
Mysle, ze powinienes sie zainteresowac wczesniejszymi katastrofami-jesli masz dostep do np.national geographic…, to dowiesz sie, ze takie wlasnie sa procedury.


·       

żYWI LUDZIE PO TRAGEDII 1111

Kwiecień 15, 2010 o 00:30 | #20

Odpowiedz | Cytat


ZWRÓĆCIE UWAGĄ NA SAMYM WSTĘPIE PRZY LEWYM PŁOMIENIU STOI CZŁOWIEK KTÓRY PO CHWILI UPADA NA ZIEMIE.
NASTĘPNIE PRAWIE ŻE W LEWYM NAROŻNIKU POJAWIAJĄ SIĘ POSTACIE I WIDAĆ JAK PRZECHODZI W ODDALI MIĘDZY 1YM A 2GIM KOŁEM SAMOLOTU, PO KILKUKROTNYM OBEJŻENIU WYDAJE SIĘ JAK BY BYŁO ICH Z 4ECH.
A W 40 SEKUNDZIE POD DRZEWEM SIEDZI KOBIETA NA KOLANACH , OBRUCONA DO NAS PLECAMI W PEWNYM MOMENCIE WIDAĆ ZE RUSZYŁA NOGĄ (KOLANEM)
I TAKŻE W 40-44 SEKUNDZIE , TAK JAK BY Z ZATEGO DRZEWA WYŁONIŁ SIĘ CZŁOWIEK W BIAŁEJ KOSZULI Z RĘKOMA UNIESIONYMI DO GÓRY I ZGŁOWĄ POCHYLONĄ KU DOŁOWI …..
WYRAŻNIE WIDAĆ NA FILMIE , ŻE KAMERZYSTE COŚ TAM ZAINTERESOWAŁO !!!!!!!!!!!!!!!


·       

pati

Kwiecień 14, 2010 o 00:30 | #21

Odpowiedz | Cytat


Widac ze POGROMCA MITOW to jakis znawca, zal, jak tak wszystko wiesz najlepiej to sie wypowiedz, a nie obrazasz ludzi. Nie umiesz dyskutowac to nie pisz.


·       

WM%@

Kwiecień 14, 2010 o 00:30 | #22

Odpowiedz | Cytat


Taki sam zainscenizowany “wypadek” miał już kiedyś miejsce. Dotyczył Rona Browna amerykańskiego finansisty, który w jakimś procesie sądowym zagroził, że ujawni machloje z finansowaniem kampanii wyborczej Clintona. Zginął, gdy pod Dubrownikiem, na skałach rozbił się Air Force2, który podchodząc do lądowania w identyczny sposób zboczył z korytarza i nie trafił w pas startowy. Tam też działał system NDB i tam też ktoś “przeniósł” jedną radiolatarnię…
Człowieki, zrozumta wreszcie, że ja wiem o czym piszę…


·       

ALi Baba

Kwiecień 15, 2010 o 00:30 | #23

Odpowiedz | Cytat


Gdzies na necie ten wypadke jest opisany, ale wyciagnales z tego bledne konkluzje, bo tamten “wypadek” to robota tych co zrobili USS Liberti, zatoke Tonkin, zamordowali Kennedych…, a ten to przypadek.

Czlowieku zrozum, ze nie wiesz o czym piszesz…


·       

WM%@

Kwiecień 15, 2010 o 00:30 | #24

Odpowiedz | Cytat


Człowieku zrozum wreszcie, że źle trafiłeś, urabianie opinii publicznej twoja gebelsowska banda niech na Onecie prowadzi. Tu piszą ludzie, którzy nie zostali uwolnieni od bólu samodzielnego myślenia, bo samodzielne myślenie po prostu im bólu nie sprawia… Twierdzisz, że nie wiem o czym piszę… Jestem pułkownikiem lotnictwa w stanie spoczynku i tam zginął mój przyjaciel… Zęby zjadłem z Orlętami w Dęblinie, więc wiem doskonale co dzieje się z samolotami w powietrzu i wiem co nie ma prawa się wydarzyć!!! A hieny niech w końcu zamilkną…"


16.04.2010.

 

"

Postarajmy się zebrać wszelkie znaki zapytania, niejasności związane z tragedią, która dokonała się 10 kwietnia 2010 roku, nad ranem. A tych znaków zapytania, znaków które szokują - jest dużo. Zbiegiem czasu zaczyna przybywać coraz więcej dziwnych pytań, niestety wciąż bez odpowiedzi. Zaczynamy:

 

1.    wrak samolotu. Oglądaliście, czytelnicy, relację filmowe z miejsca katastrofy? Na pewno każdy widział te ujęcia. Co się wam rzuciło na pierwszy rzut oka, co było tam podejrzane? Raczej wypadało by zadać inne pytanie: czego tam nie było. Otóż widzieliśmy kilka poszczególnych części samolotu, które można by było policzyć na palcach obu rąk. Było to może 10%, maksymalnie 15% kadłuba samolotu. Gdzie się podziała reszta szczątków tej potężnej maszyny? Jest to 55 tonowy samolot o powierzchni nośnej ponad 200 m2, zabierający max 160 pasażerów. Jedyny większy kawałek skrzydła widoczny na filmach ma jakieś 3-4 m2. Do tego fragment dziobu samolotu. A gdzie reszta? Już na pierwszy rzut oka widać było, że cały kadłub został dosłownie rozerwany na strzępy, w drobny mak - jego tam po prostu nie było! Co spowodowało takie uszkodzenia? Czy aby na pewno był to wybuch paliwa lotniczego? Świadkowie naoczni, pracownicy bazy i mieszkańcy potwierdzają, że samolot skręcał na bardzo niskiej wysokości, zahaczając niemalże o samochody jadące lokalną drogą. Kierowcy i przechodnie widzieli upadek oraz wybuch i pożar. Niektórzy twierdzą, że wybuch miał miejsce zanim maszyna rozbiła się o ziemię. Jak na sprawę nie patrzeć, Tupolew 154 jest konstrukcją typu 'nie gniotsa, nie łamiotsa'. Prędkość przy lądowaniu jest znikoma, rzędu 200 km / h (i stąd wynika niebezpieczny brak manewrowości) i trudno przy takiej prędkości wytłumaczyć wrak w kawałkach. Wbrew wyobrażeniom samolot to nie jest latająca bomba, która przy uderzeniu wybucha. Więcej ? paliwo lotnicze pali się jak każde inne, a wybucha tylko starannie zmieszane z tlenem. Jak zatem wytłumaczyć wybuch? Nijak. Przy tej prędkości wrak samolotu powinien być w jednym kawałku.Zwróćcie uwagę na zdjęcia satelitarne wraku tego samolotu. To, co zostało z samolotu to zaledwie szczątki - kliknij tutaj

2.    Ilość eksplozji, zeznania świadków tragedii. Niektórzy świadkowie mówią, iz słyszeli kilka odgłosów detonacji, inni wspominali o dwóch takich odgłosach. Zaś świadkowie cytowani przez wieczorne wydania informacyjne mówili, iż wybuch był jeden, już na powierzchni ziemi. Skąd taka rozbieżność w zeznaniach świadków? Inną wersję przedstawia członek Polskiej delegacji, która na lotnisku w Smoleńsku oczekiwała na samolot z Prezydentem: 'W Polsce pierwszą osobą, która dowiedziała się o wypadku, był minister spraw zagranicznych. Z lotniska w Smoleńsku, gdzie na delegację czekała polska grupa przygotowawcza, kilka minut po tragicznym wydarzeniu zadzwonił do szefa MSZ dyrektor departamentu wschodniego z MSZ. Było ok. godziny 9 rano polskiego czasu. Dyrektor powiedział Radosławowi Sikorskiemu, że "prezydencki samolot się rozbił, ale nie było wybuchu". Sikorski miał dylemat, czy już w tym momencie stawiać służby na nogi. Wysłał tę informację SMS-em do premiera Donalda Tuska'.Link do źródła - kliknij tutaj 
Oto zeznanie naocznego świadka, który mówi, iż widział samolot, z którym 'dzieje się coś poważnego'. Potem świadek ten usłyszał w oddali donośny huk, 'jakby wybuchła bomba'.
Link do tego filmu - kliknij tutaj
Czy aż taka rozbieżność to tylko typowa dla takich katastrof oznaka chaosu informacyjnego, czy celowa dezinformacja, serwowana z premedytacją? Inną sprawą jest to, iż kiedy samolot był już rozbity na ziemi, to dyrektor departamentu wschodniego MSZ nie słyszał eksplozji, jednocześnie wiedząc o tragicznym wypadku. Jednak inni świadkowie zeznają, iż słyszeli odgłosy eksplozji, co było podawane w polskiej telewizji. W takim razie czy eksplozje te odbyły się wcześniej, w powietrzu, kiedy samolot był w pewnym oddaleniu od lotniska? To oczywiście moje luźne przemyślenia, niekoniecznie muszą być zgodne z prawdą, gdyż zeznania świadków są skrajnie różne.

3.    Wojskowe lotnisko w Smoleńsku spełnia wszystkie rosyjskie normy lotnicze. Mówi się jednak o braku najnowszych urządzeń naprowadzających. Nie znaczy to jednak, że nie ma ich tam w ogóle. Są boje naprowadzające i radary oraz jest komunikacja z wieżą lotów. Jak w takim razie samolot mógł się znaleźć aż 70 metrów z boku pasa do lądowania?
Rozmowa z wieżą lotów odbywała się po rosyjsku, choć załoga Polskiego samolotu nie znała aż tak dobrze tego języka. Dlaczego?
Inne zeznania mówią o tym, że odchylenie od pasa lotniska było nie tylko na wysokości, ale także szerokości wynosiło co najmniej 150 metrów. To zdanie wypowiedział rosyjski minister ds. nadzwyczajnych, Siergiej Szojgu, po przeanalizowaniu materiałów z czarnych skrzynek samolotu.
Link do tej cennej wypowiedzi tutaj

4.    Dlaczego władze Rosji tak pospiesznie informują o błędzie jednego z najbardziej doświadczonych z polskich pilotów, od razu wszczynając śledztwo z odpowiedniego paragrafu ? Przecież pilotujący tą maszynę to fachowiec w swoim zawodzie. Piloci ci byli dawno szkoleni na startowanie i lądowanie w warunkach zerowej widoczności. Dlaczego na już starcie skreślono ewentualność zamachu terrorystycznego, od razu w zdecydowany sposób koncentrując się na wątku rzekomego błędu pilota? Dlaczego żadne media w Polsce nie brały pod uwagę tego, iż na pokładzie mogła wybuchnąć bomba? Branie pod uwagę także tej ewentualności jest logiczne i oczywiste, dopóty, dopóki przyczyny nie zostaną ustalone przez ekspertów. Media w Polsce miały już na samym początku gotową informację - był to błąd pilota i koniec. Co ciekawe, niemal wszystkie krajowe media były w tym wyjątkowo zgodne.

5.    Sprawa uszkodzeń samolotu w kontekście wysokości, z jakiej spadł. Otóż samolot spadł z małej wysokości, z zaledwie kilkunastu metrów. Jest dla mnie niepojęte, że po upadku z tak małej wysokości z całego kadłuba zostały zaledwie szczątki. Rozmiar uszkodzeń samolotu jest nieproporcjonalny w stosunku do wysokości, z jakiej spadł. Może istniał też inny czynnik, który zrobił tak duże szkody, np wybuchająca na pokładzie bomba?

6.    Dlaczego analiza materiału z czarnych skrzynek, jak i identyfikacja ciał odbywa się w Moskwie a nie w Polsce? Rozumiem, że identyfikacja mogłaby się odbyć w Moskwie, za to dlaczego na czarnych skrzynkach położyli ręce Rosjanie?

7.    Co z ciałami ofiar tej tragedii? Widzieliśmy wszyscy ujęcia filmowe, na których widać było nieliczne szczątki maszyny, zaś nigdzie nie widać było szczątków ludzkich! Sławomir Wiśniewski, montażysta TVP, który był jako pierwszy na miejscu katastrofy, mówi: 'Od razu przyjechała jedna straż, ale miernie im to szło. Ale nawet nie było widać, że ktoś zginął. Więc początkowo myślałem, że to był pusty samolot. Była taka potworna cisza jak po katastrofie ? dodał. - To jednak nie był taki widok jak po zwykłym wypadku lotniczym. Byłem świadkiem wydarzeń w Kabatach, to wyglądało inaczej. Tu nie było widać ciał'
link do tej wypowiedzi  
Biorąc pod uwagę siłę uderzenia, trudno jest uwierzyć, iż cała załoga i pasażerowie  przy upadku z wysokiego drzewa w ruchu ślizgowym - przypięci pasami do foteli, zginęła. Jednak taką informację podano krótko po zdarzeniu, a mianowicie w ok. pół godziny po nim, kierując się relacjami świadków i strażaków. Jednakże uporczywie pojawiają się pogłoski o trzech uratowanych, które są dementowane. Abstrahując od dziwnej hekatomby, którą trudno jest wytłumaczyć komuś, kto trochę latał i widział wypadków, zadziwiająca jest szybkość przekazania tej informacji. W normalnym toku wydarzeń liczbę ofiar podaje się po pewnym czasie, po spenetrowaniu wszystkich szczątków i dokładnym policzeniu. Tu stało się inaczej. Ratownicy od razu wiedzieli że nikt nie przeżył, bo nie ma czego zbierać. Zatem zniszczenia (wybuch) musiały być potworne, niewspółmierne do zdarzenia.
Źródło - kliknij tutaj 

8.    szczątki maszyny, dodajmy ? szczątki o małej wielkości są rozsypane po szerokim na co najmniej kilometr pasie. Skoro maszyna rozbiła się na ziemii, to co robia te szczątki na tak dużym obszarze? Wszystko wygląda na to, że maszyna rozbiła się już w powietrzu, zaś na ziemie spadały pojedyncze szczątki. Dodatkowo w wersji oficjalnej jest mowa, iż skrzydło maszyny zahaczyło o masz. Jednak zahaczenie o maszt nie mogłoby spowodować w żadnym wypadku oderwania się skrzydła.

9.    Montażysta TVP powiedział że widział nienaturalnie przechylony samolot. Czy pilot, na tak niskiej wysokości wykonywał by tak ryzykowny manewr bez powodu? Jest to tym bardziej dziwne, że niedługo przed prezydenckim samolotem wylądował JAK z polskimi reporterami. Jakiś czas później próbował tam lądować transportowy IŁ, który wykonał dokładnie taki sam dziwny manewr, tzn. zaledwie kilka metrów nad ziemią przechylając skrzydło. Poza tym są relacje świadków, mówiące, że samolot leciał z przechyłem na jedno skrzydło, dowodem jest ścięte drzewo, któż tak podchodzi do lądowania ?! Czyżby samolot prezydencki nie miał urządzeń automatycznie stabilizujących go przy podchodzeniu do lądowania?
Jest też inna relacja. Otóż
był wywiad z dziennikarzem, który był w jaku lądującym godzinę przed prezydentem. Dziennikarz mówi że mieli lecieć innym samolotem, ale piloci w ostatniej chwili stwierdzili, że jest awaria i dziennikarze przesiedli się do innego. Po wylądowaniu (twierdzi że lądował w o wiele gorszych nieraz warunkach), widział transportowy samolot,który dotknął płyty lotniska (dziennikarz nie jest w stanie potwierdzić,czy lądował, czy startował), i który przy tym niepokojąco przechylił się na prawe skrzydło, prawie dotykając jaka dziennikarskiego stojącego na drugim pasie. Dziennikarz użył słów ?ratował się?.

10. Wypowiedź dr. inż. Ryszarda Drozdowicza z Laboratorium Aerodynamicznego Politechniki Szczecińskiej (ZUT): Jako pilot oceniam, że sugerowany w mediach błąd pilota jest mało prawdopodobny. Na podejściu do lądowania nie wykonuje się żadnych manewrów typu silne przechylenie lub nagłe zmiany prędkości. A takie silne przechylenie zauważyli świadkowie. Pilot wykonał dodatkowe kręgi nad lotniskowe, aby upewnić się co do warunków lądowania i na tej podstawie podjął uzasadnioną decyzję o lądowaniu. Nieprawdopodobne też jest, aby doświadczony pilot wraz z drugim pilotem pomylili się co do wzrokowej oceny wysokości, nawet w przypadku awarii przyrządów, która jest również nieprawdopodobna. Należy tutaj zauważyć, że mgła jest na ogół z prześwitami i przy dziennym świetle nie stanowi istotnej przeszkody do wzrokowej oceny warunków lądowania. Okoliczności wskazują jednak na poważną awarię lub celowe zablokowanie układu sterowania. Taką blokadę można celowo zamontować tak, aby uruchomiła się przy wypuszczeniu podwozia lub klap bezpośrednio na prostej przed lądowaniem. Przy blokadzie klap lub lotek na prostej katastrofa była nieunikniona, gdyż pilot nawet zwiększając nagle ciąg, nie był w stanie wyprowadzić mocno przechylonej ciężkiej maszyny, mając wysokość rzędu 50-100 m i prędkość rzędu 260 km / h.Całość wywiadu z dr. inż. Ryszardem Drozdowiczem, który sugeruje wprost sabotaż bądź awarię, tutaj

11. Stan ciał. Tylko 14 ciał udało się zidentyfikować bezpośrednio, przez rodziny ofiar. Na chwilę obecną media podają, iż w wypadku innych ciał potrzebne będą testy DNA. Wczoraj podano informację, iż niektóre ciała były rozczłonkowane. Na uwagę zwraca też inny fakt. Otóż pan Prezydent i pani Prezydentowa siedzieli obok siebie w momencie lądowania. Procedury zabraniają wychodzenia do toalety w czasie lądowania. Dlaczego więc ciało Prezydenta zidentyfikowano od razu, zaś ciało Pierwszej Damy rozpoznano dopiero po szczegółach typu obrączka ślubna? Przecież siedzieli obok siebie, a z tego, co głosi wersja kreowana przez media, na pokładzie nie doszło wybuchu bomby, który mógłby poczynić takie różnice? Dlaczego nie dokonano sekcji zwłok, która jednoznacznie ustaliłaby zamach.
-gaz
-związki chemiczne po wybuchu bomby
-kula w ciele ofiary
W takich przypadkach jak ten szczegółowo powinny być zbadane ciała wszystkich pasażerów dosłownie centymetr po centymetrze.

12. Sprawa oszczerstwa mediów pod adresem załogi samolotu, bo tylko tak to można nazwać. Co rusz kolejne media próbują nam nieśmiało, ale bezczelnie sugerować, iż to pan Prezydent Kaczyński zmusił pilotów do lądowania pomimo fatalnych warunków atmosferycznych. Tymczasem jest to zwykłe oszczerstwo, gdyż poddanie się takiej presji świadczyło by o skrajnej nieodpowiedzialności załogi. Takie zachowanie po prostu nie wchodziło w grę! Dlaczego media tak bardzo naciskają na wersję, która głosi winę załogi, i to od samego początku? Nie jest to dla was podejrzane? Poza tym oskarżenie Prezydenta Kaczyńskiego o wymuszanie lądowania w trudnych warunkach i obarczenie go pośrednią winą jest na rękę koncernom medialnym, jak i przeciwnikom politycznym opcji Prezydenta.

13. wywiad z panią redaktor Anna Pietraszak - doradcą Zarządu Telewizji Polskiej, udzielony dla Portalu "Nasza Polska", a opublikowany na Portalu Bibula.com. Pani Anna Pietraszak mówi: 'Popatrzmy chociaż tylko na Janusza Kurtykę, na pana prezesa IPN. Przecież to był młody człowiek, który połowę swojego życia dorastał do swej roli politycznej, wybitnej, wyjątkowej, trudnej. Te 20 lat młodości, to połowa jego życia. Odtworzyć takiego drugiego człowieka tego formatu, to kolejne 40 lat. I może znowu o to chodziło? Przecież teraz finalizują się śledztwa IPN. Finalizuje się sprawa zachowania istoty IPN, czy w ogóle istnienia Instytutu. Największe śledztwo IPN to śledztwo dotyczące zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki i zabójstw dziesiątek innych księży. Było przecież komando, które mordowało księży. Mieliśmy nadzieję, że to śledztwo zostanie skończone przed beatyfikacja księdza Jerzego. Ale nie ma prezesa Kurtki? Czy to przypadek? 2 września 1999 roku wyszłam ze szpitala w Aninie, gdzie leżał ciężko chory ksiądz Peszkowski. Nie wiadomo było czy przeżyje. Znalazłam się w takim miejscu, gdzie fetowano sukcesy pana Komorowskiego. Miał swoje święto. I tam spotkałam oficera Urzędu Ochrony Państwa. Nie powiem czy mężczyznę czy kobietę. Ten oficer UOP wziął mnie na słowo i zapytał: ?To jak ten Twój ksiądz? Żyje jeszcze?? Powiedziałam mu, że martwimy się bardzo czy przeżyje do rana. Usłyszałam wtedy coś strasznego. Oficer UOP powiedział: ?Niech zdycha. Niech zdycha ten czarny, co nam tylko przeszkadza?. Nigdy tych słów nie zapomnę. Oficer UOP? 99 rok? Więc jaką my mamy wolną Polskę? Jaką my mamy wolną Polskę, kiedy teraz ich wszystkich już nie ma?' koniec cytatu.Źródło - kliknij tutaj Tymczasem jaka była pierwsza decyzja pana Komorowskiego jako tymczasowego Prezydenta RP? Jedną z pierwszych jego decyzji było to, aby ludzie związani z PO przejęli stery w.. IPN. Aby nie być gołosłownym podaję wam link:

14. Anna Pietraszak w tym samym wywiadzie wskazuje na inny, nie mniej istotny szczegół: 'Dostałam tę listę od młodych dziennikarzy, którzy prosili mnie o radę z kim przeprowadzić ewentualnie wywiady. Ta lista pasażerów krążyła po prostu ot tak, już od kilku dni, z maili na maile. Potem siedziałam w domu, to było w poniedziałek, i zastanawiałam się jak to możliwe, że ja mam pełną listę generałów, kapelanów, polityków, którzy lecą z prezydentem i że ta lista jest w obiegu. Wierzyć mi się nie chciało, że oni wszyscy są na tej jednej liście. Pomyślałam, że może będą rozdzieleni, że może to tylko lista obecności w Katyniu. Nie mogłam tego pojąć i niestety wziąć na serio. Generał Skrzypczak mówił niedawno w telewizji, że po wypadku Casy podkreślano wymóg bezpieczeństwa, że kiedy leci kilku dowódców to trzeba ich rozdzielać, a przecież z polskimi generałami leciał prezydent, nie tylko głowa państwa, ale zwierzchnik sił zbrojnych, osoba odpowiedzialna za całe bezpieczeństwo kraju! Trzeba teraz zwrócić uwagę na to jakim cudem znaleźli się w jednym samolocie generałowie, politycy i sam prezydent? Jakim cudem ta lista krążyła od tak po Internecie? Jakim cudem!? Czy nasz prezydent był tak kompletnie pozbawiony ochrony? Kto pracował nad tym, żeby on był tak nagi? Czy nikt nie myślał o ich ochronie?? Niemożliwe. To się samo nie stało'. Myślę, iż to nie wymaga komentarza. W niektórych mediach podkreślano, iż nie złamano oficjalnych procedur. Procedury procedurami, co jednak ze zdrowym rozsądkiem? Tutaj wybitnie złamano wszelkie zasady ostrożności i zdrowego rozsądku. Komuś mogło na tym zależeć, jednak tego nie wiemy i prawdopodobnie nigdy się tego nie dowiemy, o ile jest to prawda.. Kiedy się obudzimy, kiedy zaczniemy zadawać pytania?

15. Dochodzą do nas niepokojące wieści, otóż
wszystkie dokumenty dotyczące WSI, także komisji ds. służb specjalnych czy byłych agentów SB zostały przejęte około 2 godziny po informacji o katastrofie. W tamtym momencie nie było jeszcze wiadomo, czy Kurtyka przeżył czy nie.
Nastąpiło również przeszukanie warszawskiego mieszkania ś.p. Wassermana. (czego szukali tam funkcjonariusze możemy się tylko domyślać). Szykują się poważne zmiany w wojsku, służbach specjalnych i wszystkich instytucjach państwa.
Nastąpiła próba przejęcia kierownictwa IPN i zablokowanie dotychczasowych ciał kolegialnych. Mianowany przez Komorowskiego następca Władysława Stasiaka, przejmuje gabinet zmarłego nie pozwalając wdowie po zmarłym ministrze na zabranie osobistych rzeczy zmarłego.
Zostaje odwołany dyrektor Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, Sławomir Dębski, bez podania powodów merytorycznych. Niepokojące sygnały dochodzą z ośrodków wojskowych.
Są sygnały o czystkach w biurze RPO, do porażających scen dochodzi w biurze BBN, a to wszystko pod przykrywką żałoby narodowej.
Autor: ~ossa
już dnia 10 kwietnia 2010 roku, po południu, pan Komorowski wydał rozkaz przejęcia IPN' u przez ludzi związanych z PO.
Więcej o prawdziwym obliczu Komorowskiego i jego związkach z WSI - kliknij tutaj


16. NOWE FAKTY - UWAGA! 'Jak nieoficjalnie dowiedziało się Radio ZET wojskowa prokuratura zbada film, który pokazuje szczątki prezydenckiego samolotu tuż po katastrofie pod Smoleńskiem. Pod koniec nagrania, które znalazło się w internecie słychać strzały.


17. - Nie możemy zbagatelizować tego filmu - powiedział Radiu ZET pułkownik Jerzy Artymiak z naczelnej Prokuratury Wojskowej. Dodał również, że zapadła decyzja o zbadaniu przez biegłych pochodzenia, zawartości oraz autentyczności tego nagrania'.Link do źródła z onetu - kliknij tutaj    
a teraz link do omawianego filmiky na you tube - kliknij tutaj - warto! 
Analiza tego filmu wraz z tłumaczeniem, nadesłana mi przez kolegę, który zna Rosyjski: 'Najważniejszym w tym nagraniu są wypowiedziane słowa.
Kamerzysta powtarza - ni <wulgaryzm> siebie.
W wolnym tłumaczeniu należy to odczytać jako - za <wulgaryzm> wam się nie uda.
Nie udało mi się zrozumieć pozostałych treści tam zawartych.
Dość wyraźnie brzmią ostatnie słowa i ktoś kto bardzo dobrze zna rosyjski, powinien to wszystko przetłumaczyć.
Rozlegają się tam również strzały i nie są to wystrzały rac, a w 100% są to strzały z pistoletu.
Aha, jeszcze wyraźnie słychać "uchodiat" kilka razy, co znaczy "uciekają".
Kto i do kogo strzelał, a także kto uciekał?'.

 

Tona razie wszystkie pytania i wątpliwości związane z tą tragedią,do jakich udało mi się dotrzeć. Mam pewne przesłanie dla tych,którzy szukają prawdy o wydarzeniach z dnia 10 kwietnia 2010 roku.Otóż my wszyscy musimy mieć dużo siły i odwagi, aby z podniesioną przyłbicą domagać się wyjaśnienia tej sprawy. Media obecnie urabiają Polaków pod kątem fałszywego, amoralnego pojednania. Według mediów, które nas okłamują sprawa jest już zamknięta. Według mediów nie mamy prawa zadawać pytań, nie mamy prawa domagać się prawdy, bo przecież jest żałoba i powinniśmy być wszyscy razem. Najlepiej zapomnijmy kto szydził z Prezydenta Kaczyńskiego za jego życia, kto podkładał mu różne 'świnie',kto go lżył obrażał. Według mediów najlepiej dajmy całkowity kredyt zaufania tym, którzy mają teraz władzę. Przecież mamy mieć zgodę narodową, prawda? Szkoda tylko, że ta pełna fałszu,cynizmu i obłudy 'zgoda narodowa' panuje tylko w redakcjach polskojęzycznych, ale antypolskich mediów. Ulica wie swoje, ulica warszawska, śląska czy trójmiejska domaga się prawdy i rzetelnego prowadzenia śledztwa. My wiemy, że nie możemy dopuścić do tego,aby antypolskie media zatuszowały prawdę. Nie możemy dopuścić do tego, aby mydlono nam oczy i wmawiano nam, że na tą prawdę nie zasługujemy. Otóż zasługujemy, ponad tysiąc lat historii naszego  narodu zobowiązuje nas do czynnej walki o prawdę. Będą się z nas śmiać tak, jak śmiali się z pana Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki za ich życia. Będą z nas drwić i mówić, że wyznajemy teorie spiskowe. W końcu niektórych z nas będą zastraszać, niszczyć psychicznie, stosować socjotechniczne tricki i sztuczki psychologiczne, byle tylko odwieść nas od poszukiwania prawdy. Bądźmy na to gotowi, gdyż prawdziwa wojna informacyjna,Wojna Światów dopiero się zaczyna. Prolog tej wojny widać już na  forach internetowych i na blogach, gdzie uaktywniła się młodzieżówka PO i inni ludzie 'na etatach', krzykacze i lobbyści opłacani przez grupy interesu. Pamiętacie info wojnę związaną z fałszywą epidemią świńskiej grypy? Wszystko wskazuje na to, iż kolejna info wojna przed nami. Tym razem będzie to info wojna dużo brutalniejsza, gdyż światowe elity zagrały va banque.

 

Linki opisujące te zdarzenia, pytania, wątpliwości:

 

długi tekst z blogu grypa666, kilka istotnych filmów - klik

Teksty z portalu globalna świadomość -link 1   link 2

 


a jednak zamach terrorystyczny? nowe video


naprawdę godny polecenia jest także artykuł Aleksandra Ściosa na jego blogu. Opisuje on szczegółowo mechanizmy i cele dezinformacji, jakie stosują właśnie teraz polskojęzyczne media.
Link do jego wypowiedzi - kliknij tutaj "

 

 

 

Sądzę, że to wszystko warto dziś przypomnieć...


Стукачам, чекистам и членам российской агентуры вход воспрещен. Szacun za postawę Znalezione w sieci Lista Wildsteina Pan polecił Jeremiaszowi, by udał się do Rekabitów i dał im pić wino, lecz oni nie pili wina i mieszkali w namiotach, będąc wiernymi nakazom ich praojca Jonadaba syna Rekaba. Wówczas Pan powiedział, że nie zabraknie im potomka, który by stał zawsze przed Panem. Niewierną zaś Judę, która nie usłuchała nakazów swego Pana Boga, Pan ukarze...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka