"Że myśmy na to nie wpadli wcześniej!" - tak Grzegorz Schetyna skomentował swoje usunięcie się w cień i zarazem wysunięcie Małgorzaty Kidawy-Błońskiej na stanowisko premiera w przypadku, gdyby Platforma (czyli Koalicja Obywatelska) wygrała wybory.
Podobno, jak głosi plotka, pomysł schowania Grzegorza Schetyny został podsunięty przez wynajętą za poważne pieniądze, strategiczno-pijarową firmę ("izraelską" - uściśla plotka). Jeżeli to prawda, to ta izraelska firma ma prawdziwie biznesową głowę na karku i z pewnością potrafiłaby sprzedawać lodówki Inuitom (zwanym niegdyś Eskimosami), lub piasek mieszkańcom Sahary. Bo przecież o tym, że z Grzegorzem Schetyną na czele niczego się nie wygra wiedziało gdzieś tak koło 38 milionów Polaków od wielu lat.
Nawet ja wspominałem o tym na Facebooku i Platforma mogła z mojej rady skorzystać całkiem za darmo.
Cóż... Zlekceważyli.
Teraz mam kolejną radę, której Koalicja Obywatelska (czyli PO) pewnie też ode mnie za darmo nie weźmie, a od izraelskiej firmy kupi za bardzo grube pieniądze, gdy będzie - obawiam się - już mocno za późno.
Rada jest oczywista i prosta: macie fajną twarz kampanii - twarz pani Kidawy-Błońskiej, to dobry początek, ale teraz potrzebny jest wreszcie jakiś PROGRAM. Program wyborczy.
Ja wiem, że program został już ogłoszony w lipcu, nazywał się "Szóstka Schetyny" i teraz nie za bardzo wiadomo, co z nim zrobić, bo z samej nazwy kojarzy się z szefem partii, który nadal jest, ale w zasadzie ma go już nie być.
Więc pierwsza sprawa, to pozbycie się tej starej "Szóstki".
Wbrew pozorom, nie powinno to być zbyt trudne, bo program nie zrobił wrażenia na wyborcach, więc będzie dość łatwo udać, że wcale go nie było.
Z tej "Szóstki Schetyny" można natomiast wyciągnąć - przy minimum dobrych chęci - pewne korzyści. Trzeba ją po prostu uznać za prototyp próbny, który nie zadziałał i uniknąć w nowym podejściu, czyli nowym programie wyborczym, popełnionych w nim, porażających błędów.
Po pierwsze, program nie może odbywać się pod dotychczasowym hasłem "Szóstki", czyli "Uzdrowić Polskę", bo większość obywateli wcale nie uważa, że Polska jest chora, więc na takim haśle daleko się nie zajedzie.
Po drugie, w programie nie może być takich oczywistych frazesów jak np. "wolność i demokracja" (pierwsze miejsce w "Szóstce Schetyny"), ani tak naiwnych obietnic jak "wyższe pensje" (drugie miejsce w "Szóstce Schetyny"), czy osiągnięty w sposób magiczny koniec z kolejkami do SOR-ów, bo one wszystkie od razu sygnalizują, że nie traktuje się wyborców poważnie.
Proponuję, całkiem serio, wpisanie do programu wyłącznie bardzo konkretnych, precyzyjnych celów, które mają zostać osiągnięte, z opisem metod, jakimi zostaną one zrealizowane, podaniem kosztów ich realizacji i czasem na tę realizację przeznaczonym.
Konkrety.
Tylko konkrety.
No bo przecież macie konkrety, prawda?
No to dawać je na stół!
Jedynie konkretami da się cokolwiek zdziałać!
Dlaczego?
Bo wszystko, co nie będzie twardym, solidnym konkretem, nic nie da w nadchodzących wyborach, ponieważ wyobraźnię i świat fantazji większości wyborców opanowała już bardzo skutecznie partia rządząca.
Świat nadziei, ambicji, oczekiwań, marzeń został już zdobyty przez PiS i na jego szczycie PiS zatknęło już swój sztandar. Im się to już udało.
Nie starajcie się więc być drugim PiS-em, nie licytujcie się z nim, bo wyborcy na pewno wybiorą autentyk, a nie podróbę.
Jeżeli izraelska firma wam tego, Koalicjo Obywatelska, nie zaproponuje, to będzie znaczyło, że z kolei ona nie traktuje Was poważnie.
Nie trzymajcie jej wówczas, zerwijcie kontrakt, zwolnijcie ją.
I weźcie sobie za darmo moją radę.
Nie pożałujecie!
Od kilkunastu lat redaguję dział "judaizm" i współredaguję dział "opinie" na portalu Forum Żydów Polskich. Piszę felietony dla portali tvpworld.com oraz tysol.pl .Ukazały się dwa wydania mojej książki "Judaizm bez tajemnic" (2009, 2012). Od 2005 roku prowadzę działalność edukacyjną na temat judaizmu i religijnej kultury żydowskiej w 'Stowarzyszeniu 614. Przykazania' (The 614th Commandment Society) działającym z Kalifornii. W latach 2009-2014 współpracowałem z żydowskim wydawnictwem 'Stowarzyszenie Pardes', uczestnicząc w redagowaniu tłumaczeń na język polski klasycznych dzieł judaizmu. W roku 2011 opublikowałem w formie książkowej rozmowę z autorem monumentalnego, żydowskiego tłumaczenia Tory na polski - ortodoksyjnym rabinem Sachą Pecaricem ("Czy Torę można czytać po polsku?").
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka