Ta wojna musi się - jak wszystkie wojny - kiedyś skończyć i 40 milionów Ukraińców nadal będzie naszymi sąsiadami.
Agresja Rosji na Ukrainę zburzyła i nadal burzy dotychczasowy krajobraz Europy.
Antyeuropejska, nieodpowiedzialna polityka Zachodu, szczególnie Niemiec, polegająca na pompowaniu miliardów euro w Rosję w zamian za surowce i energię, uległa zapaści. Drogi Rosji i Europy wytyczane niemiecką polityką mają szansę się rozejść, choć Niemcy będą to torpedować (już to robią, w znacznym stopniu jedynie pozorując pomaganie Ukrainie).
Jednocześnie wojna Putina kształtuje nowoczesną świadomość narodu ukraińskiego.
Niezależnie, jaki będzie koniec tej wojny, dla milionów Ukraińców to, co dzieje się teraz, będzie najważniejszym doświadczeniem narodowej i osobistej historii. W ich świadomości zapisze się na pokolenia nie tylko rosyjska przemoc i okrucieństwo, nieusprawiedliwiona agresja i wojenne zbrodnie, ale także poparcie rosyjskiego społeczeństwa dla tej wojny i Putina. Natomiast w tym samym czasie Ukraińcy wyraźnie widzą i doceniają - w kontraście do "zdrady" Rosjan - pomoc, jakiej Polska udziela im w czasie najważniejszej próby. Militarną, humanitarną i polityczną. Miliony uchodźców i okazana im w Polsce życzliwość i opieka też wiele znaczą we wzajemnych relacjach.
Postawa Polski jako państwa i Polaków jako społeczeństwa jest wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę wzorcowa.
W dodatku mamy wspólnego wroga. Ta nowa sytuacja zbliża oba narody, jak nigdy wcześniej.
To wszystko stwarza niepowtarzalną szansę i dla Polski i dla Ukrainy. Możliwości, które pojawiają się raz na kilkaset lat: zbudowania wzajemnych, sąsiedzkich relacji od podstaw - całkowicie na nowych zasadach.
Jakie mogą (i powinny) być tego konsekwencje?
Niekoniecznie musi być to unia, dla której historycznym precedensem byłby związek Polski i Litwy począwszy od Unii Lubelskiej, choć warto pamiętać o mądrości przodków, którzy w 1569 roku swoją decyzją przypieczętowali kolosalny sukces polityczny.
Chodzi o mądre realizowanie wspólnych celów. Celami tymi są: bezpieczeństwo i rozwój gospodarczy. Oczywiście, łączą się one ze sobą.
Po wojnie, wspólne doświadczenia obecnych lat będą mogły stać się podstawą do bardzo ścisłej współpracy. Jednak same sentymenty, nawet te wyniesione z przeżyć czasu wojny, to zdecydowanie za mało. Żeby pogłębiona współpraca była możliwa, żeby Ukraina mogła dołączać do Europy poprzez Polskę i we współpracy z Polską, trzeba już dziś wypracowywać - po obu stronach granicy - odważne rozwiązania. Ogólne - legislacyjne i szczegółowe - prawne, które będą korzystne dla obu społeczeństw i obu państw. To jest najważniejsze. Unia Europejska nie będzie spieszyła się z akceptacją Ukrainy w swoich szeregach. Dlatego tym bardziej sensowne i konieczne byłoby oparcie współpracy polsko-ukraińskiej na zasadach zbliżonych do unijnych.
I to już się dzieje. Wczoraj ukraiński parlament przyjął prezydencką ustawę o specjalnym statusie obywateli Polski.
Przepisy z niej wynikające zakładają nadanie Polakom statusu podobnego do tych, które przyjęto w Polsce w stosunku do Ukraińców, w maju tego roku. Polacy będą mogli legalnie przebywać na terytorium Ukrainy przez 18 miesięcy. Polacy będą też mieli prawo do podjęcia pracy, wykonywania działalności gospodarczej, nauki oraz korzystania z usług medycznych. O takie właśnie obustronne, preferencyjne traktowanie się chodzi w relacjach polsko-ukraińskich.
Ścisłe współdziałanie przede wszystkim gospodarcze, ale w konsekwencji także polityczne, będzie sensownym antidotum na imperializm Rosji i trwałą skłonność Niemiec do opierania swojego dobrobytu na niebezpiecznej dla Europy kooperacji z Rosją. Ten imperializm rosyjski nie przeminie z Putinem, jest on trwały, a z kolei niemiecka grawitacja w stronę Rosji jest równie nieprzemijająca. Rezultatem jest stałe zagrożenie przede wszystkim dla Ukrainy, Polski i krajów bałtyckich.
Polska i Ukraina to społeczeństwa liczące w sumie blisko 80 milionów ludzi (liczba zbliżona do populacji Niemiec) i państwa o powierzchni ponad 900 tysięcy kilometrów kwadratowych. Liczby te świadczą, z jakim kolosalnym potencjałem rozwoju gospodarczego mamy do czynienia. Konkretnie polega to na tym, że Ukraina oferuje niższe koszty pracy (spontanicznym dowodem na to zjawisko jest napływ od lat ukraińskich pracowników do Polski), a Polska znajdowałaby na Ukrainie rynek zbytu. Jednak najważniejsze jest coś innego: oba społeczeństwa są na etapie "dorabiania się", znajdują się w fazie przyspieszonego rozwoju. Ludzie mają tu to, co Amerykanie nazywają "drive". Wolę osiągnięcia sukcesu i konieczną gotowość do wysiłku. Sukcesy ekonomiczne Polski wynikają w kolosalnym stopniu z uwolnienia potencjału ludzkiej przedsiębiorczości i innowacyjności, ustrojowo tłamszonych w latach PRL-u. Ukraińcy posiadają to w nie mniejszym, a może nawet w jeszcze większym stopniu, bo nigdy nie zdążyli wyjść z naszych "lat 90-tych".
I to właśnie pod względem potencjału ludzkiego - innowacyjności, pracowitości, ambicji - Polska i Ukraina mogą stanowić razem potęgę. A od tego zależy wszystko. Działając wspólnie, mogą ten potencjał tym pełniej uwolnić i maksymalnie spożytkować.
Od kilkunastu lat redaguję dział "judaizm" i współredaguję dział "opinie" na portalu Forum Żydów Polskich. Piszę felietony dla portali tvpworld.com oraz tysol.pl .Ukazały się dwa wydania mojej książki "Judaizm bez tajemnic" (2009, 2012). Od 2005 roku prowadzę działalność edukacyjną na temat judaizmu i religijnej kultury żydowskiej w 'Stowarzyszeniu 614. Przykazania' (The 614th Commandment Society) działającym z Kalifornii. W latach 2009-2014 współpracowałem z żydowskim wydawnictwem 'Stowarzyszenie Pardes', uczestnicząc w redagowaniu tłumaczeń na język polski klasycznych dzieł judaizmu. W roku 2011 opublikowałem w formie książkowej rozmowę z autorem monumentalnego, żydowskiego tłumaczenia Tory na polski - ortodoksyjnym rabinem Sachą Pecaricem ("Czy Torę można czytać po polsku?").
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka