Cała ta "afera" ze słowem "Murzyn" to problem wydumany. Przejaw histerii. Przykład desperackiego wynajdowania w Polsce czegoś, co pozwoliłoby polskim aktywistom równościowym powiedzieć amerykańskim lewakom z "Black Lives Matter": "nie jesteśmy gorsi od was. Też walczymy z rasizmem."
W polskich dziejach nie ma – z geograficznych i historycznych powodów, a nie jakiejś polskiej wyższości moralnej – przykładów prześladowania ludzi o ciemnym kolorze skóry. Polska nie miała kolonii w Afryce, Afrykanie nie przyjeżdżali do niej w poszukiwaniu chleba, kontakty z mieszkańcami Afryki były sporadyczne. Polacy nie mają więc na sumieniu - historycznie - rasistowskich grzechów oraz dyskryminacji z powodu koloru skóry.
To, że trafiają się na ulicach naszych miast chuligani-rasiści, którzy potrafią zaatakować niewinnego człowieka z powodu koloru jego skóry, to fakt. Zjawisko, z którym trzeba walczyć z całą mocą i surowością prawa.
Ostatnio media poinformowały, że Rada Języka Polskiego uznała słowo "Murzyn" za obraźliwe. Szczęśliwy to kraj, gdzie jednym z głównych problemów w mediach, jest taka naciągana bzdura. Okazało się następnego dnia, że to nie Rada tak zawyrokowała, tylko jeden z członków Rady - profesor Uniwersytetu Warszawskiego dr hab. Marek Łaziński. Według profesora, słowa "Murzyn" i "Murzynka" są "niewątpliwie obarczone bagażem negatywnych konotacji". Faktycznie: istnieją zwroty takie jak "robić za Murzyna", "sto lat za Murzynami", "Murzyn zrobił swoje, Murzyn może odejść". Zdaniem profesora Murzynów lepiej nazywać "czarnymi" i wezwał do dyskryminacji "Murzyna".
Mało to trafna argumentacja, bo przecież słowo "czarny" też jest obarczone bagażem negatywnych konotacji ("czarny charakter", "czarna owca", "czarno to widzę"). Czarno więc widzę przyszłość słowa "czarny". Trzeba będzie likwidować, bo gdy się zaczyna majstrować przy języku, to już nie sposób przestać.
Rozsądek pozwala przypuszczać, że prof. Łaziński po prostu kierował się instynktem samozachowawczym. Wolał swoim werdyktem nie narażać się fanatykom, którzy walczą ze słowem "Murzyn". Ci, którzy wiedzą, że "Murzyn" nie jest słowem rasistowskim, lecz neutralnym, to ludzie spokojni i łagodni, więc jego wyklęcie przyjmą co najwyżej wzruszeniem ramion. I to wszystko. Natomiast wrogowie słowa "Murzyn" są zapalczywi, nieustępliwi, nieobliczalni. Lepiej z nimi nie zadzierać. Gdyby profesor nie potępił słowa "Murzyn", mogliby się na niego rzucić z pretensjami, zapewne nawet oskarżyć o rasizm i jak wtedy udowodniłby, że nie jest wielbłądem?
A prawda na temat tego słowa jest całkiem inna: "Murzyn" to prawie że narodowy skarb.
Już wyjaśniam, dlaczego:
Jego budowa jest taka, jak staropolskich słów „Węgrzyn” i „Tatarzyn”. Pochodzi od łacińskiego słowa „maurus” czyli czarny, czarnoskóry. Jednak już prawie nikomu (poza znawcami łaciny) nie kojarzy się z czernią. Jest więc lepsze od słowa „czarny”, bo nie zwraca nachalnie uwagi na kolor skóry człowieka, którego nazywamy w ten sposób. Poza tym jest precyzyjne: każdy Polak wie, że Murzyn to wyłącznie człowiek, którego korzenie sięgają Afryki. A "czarnymi" bywają przecież też intensywnie ciemnoskórzy mieszkańcy np. Indii. Profesor Łaziński chce swoją propozycją zastąpienia "Murzyna" - "czarnym" pozbawić polski język tej delikatności i precyzji słowa "Murzyn".
Robienie z „Murzyna” dowodu na polski rasizm jest klasycznym działaniem na niekorzyść sprawy, w której imieniu się występuje. Sprawą jest tu walka z rasizmem. Atakowanie słowa "Murzyn" – jako rzekomo rasistowskiego – ośmiesza tę walkę. Ludzie widząc, że zarzuty o rasizm są naciągane, przesadne i bezpodstawne – czyli bzdurne - zaczną uważać, że skoro tak, to znaczy, że walka z rasizmem jest bzdurna.
A to źle, bo rasizm jest złem.
Walka z rasizmem to sprawa poważna. Walka z "Murzynem" poważną nie jest.
Szczególnie, gdy wszyscy żałowaliśmy w dzieciństwie, że Murzynek Bambo "czarny, wesoły, nie chodzi razem z nami do szkoły". Fanatycy jego też od lat atakują za polityczną niepoprawność. A autora wiersza, Juliana Tuwima, tylko żydowskie pochodzenie chroni przed ogłoszeniem polskim rasistą.
Od kilkunastu lat redaguję dział "judaizm" i współredaguję dział "opinie" na portalu Forum Żydów Polskich. Piszę felietony dla portali tvpworld.com oraz tysol.pl .Ukazały się dwa wydania mojej książki "Judaizm bez tajemnic" (2009, 2012). Od 2005 roku prowadzę działalność edukacyjną na temat judaizmu i religijnej kultury żydowskiej w 'Stowarzyszeniu 614. Przykazania' (The 614th Commandment Society) działającym z Kalifornii. W latach 2009-2014 współpracowałem z żydowskim wydawnictwem 'Stowarzyszenie Pardes', uczestnicząc w redagowaniu tłumaczeń na język polski klasycznych dzieł judaizmu. W roku 2011 opublikowałem w formie książkowej rozmowę z autorem monumentalnego, żydowskiego tłumaczenia Tory na polski - ortodoksyjnym rabinem Sachą Pecaricem ("Czy Torę można czytać po polsku?").
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości