W filmie Sekielskich "Zabawa w chowanego" znajduje się fragment, w którym pojawia się zagadnienie homoseksualizmu w Kościele, mowa jest o tzw. "mafii lawendowej".
Fragment ten wywołał oburzenie pisarza i poety, Jacka Dehnela, geja, który napisał na Facebooku:
"W kraju szalejącej homofobii, najbardziej homofobicznym w całej Unii, gdzie kościół z PiSem rozpętał wielką akcję propagandową przeciwko – so to speak – mnie i mojemu ludowi, Sekielscy wprost przekazują dalej tę homofobiczną propagandę, która jest kompletnym, cynicznym łgarstwem kościoła, wycelowanym w nas, żeby ratować tyłki biskupów i pedofilów w sutannach."
Homofobiczna propaganda? Cyniczne łgarstwo Kościoła?!
Pamiętam Jacka Dehnela sprzed wielu lat, gdy był młodym człowiekiem o otwartym umyśle. Smutno, że został aktywistą i demagogiem, któremu otwarty umysł tylko by przeszkadzał...
Przed rokiem na łamach "Polityki" ukazał się wywiad ("Czym się różni pederasta od pedofila") z profesorem Włodzimierzem Lengauerem – historykiem starożytności z Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, wybitnym badaczem religii, kultury i obyczajowości greckiej.
W konkluzji rozmowy prof. Lengauer stwierdził:
"(...) głównym problemem Kościoła jest homoseksualizm, w połączeniu z panującą tam homofobią i obowiązującym celibatem. Bo choć nie da się wykluczyć, że wśród duchownych są też pedofile, których pociąga dziecięcość jako taka bez względu na płeć, to zdecydowana większość tych, którzy krzywdzą małoletnich, to zakonspirowani geje, którzy sięgają po ministrantów, bo mają ich pod ręką. Gdyby księża mogli mieć żony czy partnerów, toby tego wykorzystywania było mniej."
"Kościół i środowiska LGBT będą oburzone" - zareagowała przeprowadzająca wywiad.
"Jakoś to zniosę jako ateista wychowany poza religią chrześcijańską. I gej." - zakończył rozmowę prof. Lengauer.
Słowa profesora potwierdzane są przez badania. Zaprzeczają natomiast zdecydowanie temu, co pisze Jacek Dehnel.
W raporcie z badań amerykańskich Ruth Institute, czytamy na przykład:
"Odsetek mężczyzn homoseksualnych wśród księży był w latach 80. ośmiokrotnie wyższy niż odsetek mężczyzn homoseksualnych w całej populacji. W latach 50. homoseksualiści wśród kleru zdarzali się dwukrotnie częściej niż w całej populacji. Ta tendencja jest silnie skorelowana ze zwiększoną liczbą przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci przez księży."
oraz: "25% księży wyświęconych pod koniec lat 60. przyznało, że w ich seminariach była obecna subkultura homoseksualna. W latach 80. powiedziało tak już ponad 50% księży. Tendencja ta jest również silnie skorelowana ze zwiększoną liczbą przypadków wykorzystywania seksualnego dzieci przez księży."
Uważam jednak, że obarczanie homoseksualizmu winą za pedofilię w Kościele byłoby zabiegiem propagandowym i demagogią, podobnie jak zabiegiem propagandowym i demagogią jest obarczanie całkowitą winą Kościoła z powodu jego skandalicznych zaniedbań i lekceważenia oraz ukrywania zjawiska pedofilii.
Sprawy są, niestety, bardziej skomplikowane, sięgają głębiej i główna przyczyna zjawiska pedofilii ma swoje korzenie w znacznym stopniu (choć nie tylko!) w samej idei celibatu, co zasygnalizował prof. Lengauer. Celibat SPRZYJA pedofilii i jednocześnie SPRZYJA homoseksualizmowi. Nie "powoduje", nie "jest przyczyną", nie "wywołuje" - ale właśnie SPRZYJA. To działa w „obie strony”. Celibat instytucjonalny może przyciągać tych młodych mężczyzn, którzy mają problemy w relacjach z kobietami i z założeniem rodziny, a także celibat może skłaniać do stosowania zastępczych metod na rozładownie popędu seksualnego.
Spójrzmy na to od strony historii kultury: starszy brat chrześcijaństwa, w tym katolicyzmu, czyli judaizm, nie uznaje celibatu za żadną wartość, a wręcz przeciwnie – za grzech. Wartością jest małżeństwo i prokreacja w małżeństwie. Bóg - Bóg Żydów i chrześcijan - mówi do ludzi: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się” (Ks. Rodzaju 1:28) i w Torze jest to pierwsze przykazanie skierowane nie do Żydów, których wtedy jeszcze nie było pod słońcem, ale do CAŁEJ ludzkości.
Jeżeli wzorcem kulturowego modelu naszej cywilizacji jest w istotnym stopniu źródło wartości judeochrześcijaństwa, czyli święta, żydowska księga Tora (a jest - jako Stary Testament!), to trzeba pamiętać, jak bardzo daleko odszedł Kościół od swojego źródła. Wygląda, że akurat w tej materii poszedł już dawno w mylnym kierunku.
Tylko że świat uległ zmianie i dziś nie da się już ukryć tego, co ukrywano przez stulecia.
Od kilkunastu lat redaguję dział "judaizm" i współredaguję dział "opinie" na portalu Forum Żydów Polskich. Piszę felietony dla portali tvpworld.com oraz tysol.pl .Ukazały się dwa wydania mojej książki "Judaizm bez tajemnic" (2009, 2012). Od 2005 roku prowadzę działalność edukacyjną na temat judaizmu i religijnej kultury żydowskiej w 'Stowarzyszeniu 614. Przykazania' (The 614th Commandment Society) działającym z Kalifornii. W latach 2009-2014 współpracowałem z żydowskim wydawnictwem 'Stowarzyszenie Pardes', uczestnicząc w redagowaniu tłumaczeń na język polski klasycznych dzieł judaizmu. W roku 2011 opublikowałem w formie książkowej rozmowę z autorem monumentalnego, żydowskiego tłumaczenia Tory na polski - ortodoksyjnym rabinem Sachą Pecaricem ("Czy Torę można czytać po polsku?").
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo