Raper Mata (Michał Matczak) zamieszcza na YouTube 11 grudnia utwór "Patointeligencja". Po dwóch dniach liczba obejrzeń zbliża się do 3 milionów.
Ci, którzy piszą o tekście utworu, podkreślają jego autentyczność, szczerość. Zachwyt za zachwytem. "Młody raper udowodnił, że patologie to nie tylko wynik biedy i programów socjalnych", czytamy w tytule jednej z recenzji. Kajah na twitterze nazywa rapera "geniuszem" i dodaje "Bardzo to smutne, bardzo to prawdziwe..."
A ja tam widzę wielką sztuczność. Gdzie jest "prawdziwość", pytam?
Mata (dziewiętnastolatek) śpiewa o tym, że dzieci bogatych rodziców, uczniowie najlepszych, elitarnych liceów, zdający z powodzeniem na Oxford, piją, ćpają, kłamią, kradną, i cenią takie przygody: "mój ziomo z mym ziomem koleżankę z klasy na wyjeździe szkolnym w dwa baty jebali".
Nieszczęśliwi są, zasługują na współczucie, bo "ojciec był maklerem, a mama lawyerem", a "mój ziomo na uro dostał te kluczyki od merca, na czarno ukry sprzątały mu penthouse, mój ziomo chciał wypłatę starego przećpać, nie pykło, bo była tak wielka, za dużo, prędzej by tu kopnął w kalendarz".
Rap wyrósł w Stanach z murzyńskich gett, a w Polsce - z blokowisk.
Nie potrzeba udowadniać, że był w tym autentyzm. Ale jeżeli autentyzm cierpienia i złego losu jest obecny w poezji ludzi z paskudnych dzielnic, z rozbitych rodzin, żyjących w biedzie, rodzin alkoholików i narkomanów, to nie może być _autentyzmu cierpienia i złego losu_ w poezji ludzi z rodzin, w których rodzice są idealni ("oddaliby mi nerki, wątroby i serca"), jest mnóstwo pieniędzy, nieograniczone możliwości, wszystko dostępne, łącznie z izolacją od realnego świata ("katolickie przedszkola, strzeżone osiedla").
Co jest autentyczne, to rzecz wcale nie nowa i ludzkości dobrze znana. Autentyczna jest tu fascynacja rozpieszczonych jedynaków prostactwem, chamstwem, społecznym marginesem, patologią, brzydotą, złem. Tak. W tym jest autentyzm. Zresztą Mata mówi to otwarcie w "Patointeligencji": "zacząłem tu robić te rapy, bo miałem dość tego ciepła i piękna, a nigdy nie chciałem być biały, i zawsze tu chciałem być gangsta i zawsze tu chciałem być z bloków, i zawsze tu chciałem być z getta".
Po prostu Miętus z "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza tęskniący za Parobkiem (jakkolwiek Parobek nie reprezentuje zła, a tylko "zdrowy" prymitywizm) : "– Uciec – mruknął – uciec... Do parobków... Do tych prawdziwych chłopaków, co nad rzeką konie pasą i kąpią się... […] – Hej, hej – powiedział śpiewnie, cicho. – Hej, z parobkami razem jeść chleb czarny, na koniach oklep kłusować po łące..."
Czyli "uciec do chłopaków z bloków, z getta". Nie, jak w klipie "najebani na przerwach, bez przerwy, i tak najebani na przerwach, bez przerwy, i tak najebani na lekcjach, my to patointeligencja", ale już bez żadnych "lekcji". Bez żadnych "przerw". Po prostu "najebani".
Bo wychuchany, inteligencki jedynak z najlepszego liceum nienawidzi swojego wychuchania. Dlatego fascynuje go bylejakość, oszustwo, podłość, kłamstwo, nałóg, przemoc, przypadkowy seks, brutalność, samozniszczenie. Fascynuje go zło. Dlatego albo z wypiekami na twarzy kolekcjonuje przejawy takich zachowań w swoim otoczeniu, albo je po prostu zmyśla, bo nic mu się nie podoba bardziej od zdemonizowania, czy - lepiej - spatologizowania swojego środowiska. I samego siebie. To go dowartościowuje. Marzy o tym. Ale - jednocześnie - ten rozpieszczony marzyciel dobrze wie, że zło to zło. Nauczono go tego w liceum. A może już w "katolickim przedszkolu". I co z tą świadomością robi?
Żyjemy w czasach, gdy dowartościowanie złem to za mało. Jeżeli przedstawia się swoje środowisko jako ohydne, patologiczne, to trzeba jeszcze poza wywołaniem obrzydzenia, wyżebrać współczucie. W naszych czasach współczucie jest królem. Ta żebranina polega na groteskowej skardze: "oj, jaki jestem biedny, bo bogaty, oj, jakim mnie zrobili (rodzice, szkoła) nieszczęśliwym, bo chcieli szczęśliwym zrobić". Jak śpiewa Mata: "i pierdolę mamę i tatę za te rododendrony, jacuzzi, trzy piętra, zacząłem tu robić te rapy, bo miałem kurwa tak dość tego ciepła i piękna".
Parafrazując Gombrowicza w słowach do Miętusa: "Przed blokami chciałbyś pić i ćpać z gangsterami! Udajecie życiowego realistę, Mata, brutala, (...) a w głębi jesteście sentymentalni. Sentymentalista blokowiskowy!"
Sentymentalista? Czy aby na pewno?
Mata, idź na blokowisko!
Tylko nie jako znany raper, ale jako Michał. Gdy Ci tam "dadzą po gębie", jak parobek dał Miętusowi w "Ferdydurke", to oddaj całą kasę - z klipów na YouTube oraz z płyt - na pomoc dzieciom z rozbitych rodzin, rodzin alkoholików i narkomanów. Wtedy zacznę wierzyć, że to Twoje obrzydzenie do własnego społecznego statusu, do życia w tęczowej bańce stworzonej przez bogatych rodziców, to jest autentyczne uczucie, że to jest prawda w Twojej poezji, a nie znakomity sposób na popularność, karierę i - tak, tak! - duże pieniądze.
Które przecież de facto oskarżasz, że są główną przyczyną zła. Którymi się brzydzisz.
Od kilkunastu lat redaguję dział "judaizm" i współredaguję dział "opinie" na portalu Forum Żydów Polskich. Piszę felietony dla portali tvpworld.com oraz tysol.pl .Ukazały się dwa wydania mojej książki "Judaizm bez tajemnic" (2009, 2012). Od 2005 roku prowadzę działalność edukacyjną na temat judaizmu i religijnej kultury żydowskiej w 'Stowarzyszeniu 614. Przykazania' (The 614th Commandment Society) działającym z Kalifornii. W latach 2009-2014 współpracowałem z żydowskim wydawnictwem 'Stowarzyszenie Pardes', uczestnicząc w redagowaniu tłumaczeń na język polski klasycznych dzieł judaizmu. W roku 2011 opublikowałem w formie książkowej rozmowę z autorem monumentalnego, żydowskiego tłumaczenia Tory na polski - ortodoksyjnym rabinem Sachą Pecaricem ("Czy Torę można czytać po polsku?").
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura