Manfred von Richthofen -rycerz przestworzy, szlachetny wojownik, ucieleśnienie cnót pilota myśliwskiego. Podziwiali go współtowarzysze, szanowali wrogowie. Określono go mianem złowieszczego ‘’Czerwonego Barona’’, największego asa myśliwskiego I wojny światowej ( choć nieoficjalnie więcej zestrzeleń ma Francuz Rene Fonck). Słowem, człowiek- legenda, wielki pomnik swoich czasów. Wszyscy podzielają tę opinię, lecz znalazł się pewien niemiecki historyk, który postanowił się zmierzyć z jego legendą.
Uczony ten dotarł do dziennika ‘’Czerwonego Diabła’’ ( tak określali go lotnicy Ententy), oraz do wspomnień kolegów latających razem z Richthofenem. Po przestudiowaniu tych zapisków już nie wyłania się tak zacny obraz niemieckiego lotnika, a wyłania się dość mroczna postać – Manfred był arogantem, a w starciach powietrznych dążył do tego, by pilot przeciwnej strony spłonął żywcem w swoim samolocie. W jednej z opisanych potyczek wyraźnie podkreślił, że ostrzeliwał wrogiego pilota do tej pory, aż ten nie zginął. Również nieprawdą okazał się slogan podnoszony przez władze niemieckie, że Manfred walczy dla Niemiec. Otóż walczył on dla siebie samego, dla sławy, a wojny była całym jego życiem, żywiołem. Gdy zestrzelił przeciwnika to lądował, i zrywał z wrogiej maszyny oznaczenia, zachowując je jako trofeum.
Historia ma to do siebie, że często odbrązawia postacie historyczne. Niemiec może nie jest tak do końca potworem, ale patrząc na jego życiorys stanowi postać złożoną, z wieloma odcieniami szarości.
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości