de Valmont de Valmont
912
BLOG

SKŁADKA ZUS CZYLI DLACZEGO NICZEGO TO NIE ROZWIĄZUJE

de Valmont de Valmont ZUS Obserwuj temat Obserwuj notkę 33

Jakieś dwa lata temu byłem świadkiem rozmowy:

- Krzysiek : " Jacek , ty jesteś na śmieciówce?"

-Jacek:"Weź Krzysiek przestań!"

- Krzysiek: "No ale po tylu latach pracy, to na ZUS się nie opłaca płacić, bo nic się nie zyskuje"

-Jacek: " Jestem. Ale urlop to chciałbym mieć!"

-Krzysiek: " Przecież miałeś trzy tygodnie w sierpniu?"

-Jacek: " Ale i tak cały czas siedziałem w robocie"

Taka rozmowa mogłaby się odbyć w markecie lub na budowie, ale ta odbyła się w sali konferencyjnej jednego z polskich przedsiębiorstw. Bohaterami scenki są: Krzysiek ( kontrakt menagerski 50k - płaci najniższy ZUS,płaci na prywatną emeryturę, podatek liniowy 19%) ; Jacek ( kontrakt 30 k - płaci najniższy ZUS); rozmowę obserwowali : drugi Jacek ( kontrakt 25k - płaci najniższy ZUS) i Zbyszek ( kontrakt 15 k ) .

Połowa pracowników na umowach śmieciowych jest zadowolona ze swojej sytuacji! W debacie publicznej dyskutowano jedynie o sytuacji 2 milionów ludzi pracujących na umowach śmieciowych za najniższe stawki . Jest to oczywiście problem, ponieważ ci ludzie nie tworzą popytu, nie odkładają w ZUS na swoją emeryturę,w sensie społecznym wegetują,  nie stać ich na dzieci,a w końcu staną się klientami nieistniejącej w Polsce opieki społecznej - trzeba będzie im wypłacać renty i emerytury socjalne, zapewniać miejsca w noclegowniach i leczyć na koszt państwa.

Istota sprawy polega na tym, ze za rządów PO rynek pracy w Polsce uległ rozdwojeniu ( jak zresztą większość spraw w naszym kraju). Z jednej strony pozostają zatrudnieni etatowo, płacący PIT według skali podatkowej oraz składkę ZUS proporcjonalnie do dochodu do 30-krotności. Z drugiej strony, żeby dać zarobić klasie średniej PO umożliwiła rozpowszechnienie się modelu samozatrudnienia polegającego na prowadzeniu pseudodziałalności gospodarczej. Ten stan rzeczy został oświetlony w trakcie dyskusji o umowach śmieciowych czyli zmuszaniu biednych do przejścia na fikcje samozatrudnienia i ograniczenie kosztów socjalnych pracodawcy oraz pozbawienie pracownika korzyści z ochrony przez Kodeks Pracy ( ochrona kodeksowa pracy i tak została w III RP rozmontowana solidarnie przez pseudoliberałów pospołu z sędziami sądów pracy). Jednak istnieje jeszcze druga strona medalu - pokaźna grupa bogatych samozatrudnionych pozostających na tzw umowach kontraktowych. Mówię tu o ludziach zarabiający powyżej 10 tysięcy złotych miesięcznie, a nierzadko nawet kilkadziesiąt tysięcy miesięcznie. Oczywiście problemem nie są tutaj wysokie dochody, ale fakt, że od tak wysokich dochodów płacą oni podatek liniowy 18 % i mogą dodatkowo od dochodu odliczać koszty . A sporo tu można wymyślać i sprawa nie ma marginalnego znaczenia tylko istotnie wpływa na rynek , bo np rekordowy wzrost sprzedaży nowych samochodów osobowych w naszym kraju wynika z zakupu pojazdów w tzw leasingu właśnie w tej grupie bogatych samozatrudnionych. No i pozostaje jeszcze kwestia składki ZUS , który w tej grupie płacony jest solidarnie w najniższej ryczałtowej wysokości czyli poniżej 1000 złotych miesięcznie. Taki ZUS może przerażać kogoś kto zarabia kilka tysięcy złotych, ale takiego kto zarabia 50 tysięcy  w ciągu miesiąca i dodatkowo odlicza ten ZUS od podatku PIT płaconego liniowo już nie. I nie jest to , podobnie jak na rynku motoryzacyjnym , sprawa marginalna, bo grupa bogatych samozatrudnionych liczy kilkaset tysięcy osób, a ubytek z tytułu składki ZUS można oszacować na do 5 miliardów złotych rocznie. O tyle mniej więcej uszczupliła Platforma dochody ZUS pozwalając na rozwój patologii związanej z samozatrudnieniem bogatych. Obecny ruch PIS , który jak przypominam w latach 2005-2007 obniżył koszty pracy , dzięki czemu m.in Platforma i Tusk mogli się chwalić o przejściu kryzysy suchą nogą, jest działaniem w stronę przeciwną czyli podwyższeniem kosztów pracy i to istotnym w tej grupie klasy średniej która pozostała jeszcze w zatrudnieniu na umowach etatowych. Można sobie łatwo wyliczyć, że obecnie nożyce podatkowe czyli koszty pracy ze strony zatrudnionego wzrosną do horrendalnych 45 % , a po dodaniu kosztów pracodawcy zbliżą się do 60 % . I to wszystko po wielu latach dyskusji o wysokich kosztach pracy w Polsce i przy tym, że obok pozostanie grupa pseudosamozatrudnionych, którzy dalej nie będą dopłacać do wspólnej kasy proporcjonalnie do swoich dochodów i możliwości. Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że bogaty etatowiec w Polsce zaczyna się od sumy 7 tysięcy złotych miesięcznie brutto ( 32% PIT ) lub 10600 złotych brutto( dodatkowa składka ZUS) . Jakie to jest bogactwo w porównaniu z zarobkami na Zachodzie , każdy może sobie porównać. Ale oczywiście zarówno liczba 350 tysięcy "beneficjantów" nowej daniny, jak i zaplanowany roczny "zysk" ZUS są iluzoryczne. Zmiana istotnie dotyka pracodawców, nawet bardziej niż pracowników, więc można założyć, że w firmach rozpocznie się teraz "polowanie na bogatych " etatowców i zmuszanie ich do przejścia  na samozatrudnienie. Można więc spodziewać się , że w ciągu roku zarówno ich liczba spadnie przynajmniej o połowę, jak i zaplanowany zysk będzie iluzoryczny. Globalna składka do ZUS może nawet spaść. I z tego powodu jest to własne strzał PIS we własne kolano. Oczywiście bez odpowiedzi pozostaje, co zrobić z wyhodowaną przez Platformę klasą bogatych samozatrudnionych.

de Valmont
O mnie de Valmont

"Drogi są coraz gorsze, ale na ulicach pojawiły się fotoradary. Polacy mają być kontrolowani w każdym miejscu. Utrudnić ludziom życie do maksimum, a na końcu ich skontrolować wszystkich bez wyjątku. To jest filozofia PiS. Tylko facet który nie ma prawa jazdy, może wydawać pieniądze na fotoradary, a nie na drogi".

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (33)

Inne tematy w dziale Gospodarka