Znany radiowy serial o rodzinie Matysiaków z reguły zajmuje się sprawami prywatnymi tej rodziny i jej znajomych. Czasami jednak mądrość etapu nakazuje scenarzystom wspomnieć o sprawach publicznych, raz pochwaliło się Gierka, potem skrytykowało przerwaną dekadę (tu mógłby więcej opowiedzieć kolega Godziemba). Zawsze jednak były to wtrącenia nienachalne.
W ostatnią sobotę mieliśmy jubileuszowy, 3500. odcinek tej radiowej powieści. Przyznam, że oczekiwałem jakiegoś lekkiego tematu, może jakichś wspomnień, jak to często przy okrągłych numerach się dzieje. Nic z tych rzeczy. Scenarzyści przysłali gościa z Podlasia. Rwał ci on włosy z głowy, jak to PiS drzew nawycinał, że przez kilka pokoleń nie odrośnie. I jeszcze Chińczykom sprzedawali, sprzedawczyki jedne. A co się wyprawiało na granicy, to horror. Normalnie ludzi nie wpuszczali, a co kto wszedł, to dawaj go z powrotem na Białoruś.
Trudno nie wiązać tej agitki z nieodległymi wyborami europejskimi. Szczyty żenady.
Inne tematy w dziale Kultura