Pierwsze recenzje ujrzały światło salonowe, ale nie wątpię, że to dopiero początek rozkręcania się nowego polskiego serialu historycznego, więc będzie jeszcze o czym pisać. Dopiero trzeci odcinek dostarczył pewnych nowych faktów o całej telewizji Kurskiego. Może nie fachowo lub nie ładnie się wyrażam o telewizji publicznej, ale właśnie ten trzeci odcinek udowodnił, że nazywanie telewizji publiczną może kojarzyć się jeszcze gorzej, bo z domem lub toaletą. Po uraczeniu nas pierwszego dnia szacownie aż dwoma odcinkami bez reklam w przerwie, drugiego dnia postąpiono zupełnie odwrotnie, ukazując prawdziwe podejście do widzów, jak do ciemnego ludu, którym można się bawić na potęgę reklamami i propagandą.
Godzinny blok na jeden 25 minutowy odcinek w programie telewizyjnym od początku wzbudził moją ciekawość. Zaczęło się niesamowicie dobrze, czyli serial rozpoczął się punktualnie, podobnie jak wczoraj. Nie było reklam opóźniających, intro filmu jest dość krótkie, ale wystarczające, by zdążyć wygodnie rozsiąść się w fotelu. Zgodnie z przewidywaniami 3 część zakończyła się szybko i nastąpił blok reklamowy, którego dzień wcześniej nam oszczędzono. Informacja o kolejnym odcinku była jasna, że nadany zostanie kolejnego dnia, ale... co będzie przez pozostałe ponad pół godziny? Sądzę, że wielu widzów czekało z nadzieją, że może zaistniała pomyłka, i będzie zaraz kolejny odcinek. Nagle po reklamach zaczyna się element intra serialu, nadzieja rośnie, i... dalej reklamy. Sytuacja powtórzyła się wielokrotnie. Puszczane intro, jako reklamę serialu, było obowiązkowym elementem przez cały ten czas, a po długim bloku reklamowym nastał czas na autopromocję, czyli reklamę telewizji Kurskiego - powtórki z programu sylwestrowego.
Pierwszego dnia byłem mile zaskoczony, że były dwa odcinki i nie było reklam między nimi. Podejrzewałem, że tak krótkie odcinki są tylko po to, by uszanować zasadę publicznej telewizji nie przerywania reklamami filmów, puszczać je mimo wszystko w trakcje jednego serialu. Kolejnego dnia poza punktualnym wyświetleniem filmu nie pozostało już nic z tej elegancji. Totalna błazenada, aroganckie wielokrotne przywoływanie intro filmowym do oglądania reklam i autopromocja prawie pół godzinna ujawniły prawdziwy stosunek Kurskiego do widzów. Wielka szkoda, bo serial o historii Polski jest bardzo potrzebny. Oglądalność udowodniła, że jest popyt. Mamy ciekawą historię i nawet totalne beztalencie jest w stanie nakręcić tani film, który zaciekawi widzów. To że film jest tani, widać nawet już w samych zapowiedziach i reklamach filmu. To oczywiście nie musi oznaczać tandety, ale tak słabe poprowadzenie scenariusza, sztuczne i mało emocjonalne sceny, amatorska teatralna gra aktorów i brak efektów specjalnych sprawia, że Świat według Kiepskich może przez wielu być uznany za wyższą kulturę. Oczywiście cieszę się, że nie zaczęto wzorować się na tureckich serialach i wielu telenowelach w rozciąganiu akcji w nieskończoność i wyolbrzymianiu emocji do granic absurdu, ale niestety otrzymaliśmy w zamian bezpłciowe streszczenie przesadzone w drugą stronę. Bogusław Wołoszański bardziej emocjonalnie i ciekawie o suchych faktach i datach potrafi nadawać. Serialowe intrygi i wątki miłosne są naiwne i nierozwinięte, by nie nazwać ich niedorozwiniętymi. Mimo szybkich przeskoków akcji, a raczej skakanie po historii, brak jest dynamiki i żywiołu. Nie ma efektów specjalnych, ujęcia są statyczne, nudne, bez artystycznego wyrazu, jakby kręcił ktoś w czasach głębokiego PRL'u. Jedynie sceneria zamku się broni, bo nie jest ze styropianu. Nie wiem, czy tak tandetne nagranie serialu wynika z małej nadziei, że serial się przyjmie, a więc i poskąpienia środków na chociażby półprofesjonalne wykonanie, czy z totalnego beztalencia twórców, ale jestem przekonany, że po dość gorącym przyjęciu, nakłady i starania nad oprawą filmu zwiększą się wielokrotnie i w końcu nowe odcinki dostarczą jakichkolwiek dreszczy.
Pomimo tylu zarzutów, zamierzam dalej oglądać serial, ponieważ jestem amatorem filmów historycznych i patriotycznych. Długo oczekiwałem podobnej produkcji, ale nikogo z poza Polski, ani nie interesującego się historią lub bez poczucia patriotyzmu taki serial nie wciągnie. Wykonanie jest na poziomie disco polo, czyli prości ludzie dla zabawy obejrzą, ale wielu będzie się wstydziło, że ogląda takie prostactwo. Telewizja Kurskiego odtrąbi sukces, że emituje popularny program dla prostego ludu i mieści się w małym budżecie, ale tylko bardziej profesjonalny serial mógłby dać prawdziwy sukces, czyli popularność nie tylko w Polsce, a więc i promowanie naszej historii i kultury na świecie.
Inne tematy w dziale Kultura