Tyle starań i krzyku było, że kominikacja indywidualna to więcej CO2, większe korki, czysty egoizm i nieekologiczny staromodny zwyczaj. Gdzie są teraz propagandziści zbiorowego transportu publicznego, zarówno tego stłoczonego w autobusach i wagonach, jak i używania jednego pojazdu przez różne osoby bez dezynfekcji między przesiadkami? Osobiście nie widzę problemu w grypie, nawet jeśli obecna jest nieco ostrzejsza, niż ubiegłoroczna, bo dotąd tylko szcepionkowcy próbowali nieskutecznie uniknąć jej skutków. Grypa zabijała, zabija i będzie moim zdaniem zabijać, bo jest do tego zdolna. Zobaczymy, czy zatrzymanie gospodarki globalnej i stan wyjątkowy coś zmieni w zdrowotności, w co wątpię, ale panika i wirusofobia jest realna, więc wypada ten temat również w tym kontekście poruszyć.
Zbiorowy transport jest lepszy, czy indywidualny? Dotkiemy wszystkich równo wymysłem unijnym na podatek od mobilności, jakby to nie publiczny transport był głównym zagrożeniem? Jeżeli podatek ma działać na zasadach jak ten od CO2 to oberwą głównie kierowcy, nie pasażerowie, co dyskryminuje transport bardziej higieniczny. Koronawirus lubi to.
Inne tematy w dziale Gospodarka