Mam przed sobą dwie kartki bożonarodzeniowe, powiedzmy raczej świąteczne. Pierwsza, tradycyjna. Żłóbek, nad dzieciątkiem stoją mężczyzna i kobieta, Maria i Józef. Z tyłu trzech królów, zadbana bieda stajenki, kilka zwierzaków i na niebie gwiazda – meteoryt, która doprowadziła królów do żłóbka. Dużo zaszytych informacji. Tych najważniejszych, narodził się nam Pan, oto narodził się Bóg, który zbawi nas od śmierci i nicości. Narodził się w biedzie, by oddać życie za nas wszystkich, biednych i bogatych. Nie ma lepszych wieści, nie może być, nie ma dla nas większej nadziei niż ten cud, bezbronny dzieciak otoczony miłością. Na to dziecko czekały całe pokolenia. Patrzę na ciepłe barwy kartki, na świętość, patrzę na piękno, na radość, patrzę na miłość, czytam „Wesołych Świąt”. Boże Narodzenie to święta rodzinne, to święta wielkiej radości, przynajmniej dla tych, którzy mają jeszcze takie kartki na stole, w ręku, w sercu…
Druga kartka, nowoczesna. Wydana co prawda z okazji Bożego Narodzenia, ale bez bożego narodzenia. Dla nowoczesnych ludzi Boże Narodzenie nie jest cool, odchodzi do lamusa, jakieś durnowate bajki, zresztą szkodliwe. Dziewica rodzi dziecko? Poczęte przez Ducha Świętego? Bzdury. Jak można w coś takiego wierzyć? Kobieta i mężczyzna? Rodzina? Fuj. Co za archaizm. Mamy więc kartkę świąteczną, na której nie ma świąt, na której nie ma radości. Kartka jest zimna, utrzymana w kolorze błękitu kostnicy. Przedstawia pięć postaci ślizgających się na lodzie, budynek w Ogrodzie Saskim i napis „Każdemu, bez wyjątków, wszystkiego dobrego”. Tu nie ma czego świętować. Ta kartka, ten plakat został opracowany na zlecenie warszawskiego samorządu przez Aleksandrę Jasionowską, która jest również twórczynią logo Strajku Kobiet. Kobieta, mężczyzna i dziecko? Nie, tego na kartce nie ma. Nadzieja, radość, spełnione oczekiwanie? Nie, tego nie ma. Radość, miłość? Nie, tego nie ma. Pani Ola umieściła na upiornej pustce osiem gwiazdek, pięć większych i trzy mniejsze. Wszyscy widzą, że to nawiązanie do politycznego hasła J***ć P*S, ale wiadomo, nikt się nie przyzna. Że niby przypadek, nadinterpretacja. Boże Narodzenie z j*****m.
Te kartki to nie tylko kartki. To moje serce i Twoje serce. Moje serce jest naiwne. Wierzę, że kobieta i mężczyzna tworzą coś absolutnie wyjątkowego. Wierzę w miłość w rodzinie i w poświęcenie z miłości. Wierzę w Boga i w perspektywę życia po śmierci, którą nam dał swoim poświęceniem, choć go nie rozumiem. Jakoś nie koncentruje się nad dosłownie rozumianymi królami, gwiazdami, dziewictwami etc., może popełniając nawet jakieś nieświadome bluźnierstwo, ale raczej widząc w tym potęgę symboli, latarnie morskie, drogowskazy, kamienne tablice… Jestem naiwny, więc cieszę się na radość powitania Boga, który narodził się dla mnie, więc nikt na świecie nie jest ważniejszy ode mnie. Nie robię tego z wyrachowania Pascala, że w Boga opłaca się wierzyć, bo… wszyscy to przecież znamy. Nawet zabawne, ale wyrachowana wiara nie ma przecież sensu. Ma swoje zakręty, mielizny i swoje Waterloa (nie wiem czy to poprawna liczba mnoga, nigdy się z nią nie spotkałem). To bez znaczenia, bo po tych wszystkich życiowych porażkach, jeśli dasz świadectwo jest inna perspektywa. O tym wszystkim mówi pierwsza kartka. Ta perspektywa daje siłę, której nie można pokonać, której Ty patrząc na swoją kartkę nigdy nie zaznasz. Bo jak pokonać kogoś, kogo przegrana tu jest zwycięstwem tam? Nie da się. Jestem naiwny. Wierzę we wszystko, co jest na pierwszej kartce.
Ty jesteś mądrzejszy i nowocześniejszy. Pewnie patrzysz na mnie z politowaniem. Z dumą zerkasz na swoją błękitną kartkę. Na swoją pustkę. Twój racjonalny umysł nie pozwala Ci wierzyć w coś nadzwyczajnego między kobietą i mężczyzną, bo przecież płeć można sobie wybrać. Rodzicielstwo? Bez żartów, przecież niektórzy z Twoich znajomych świadomie wyrzekają się dzieci, bo pozostawiają ślad węglowy szkodzący planecie. Bóg? Boga nie ma, więc wszystko wolno. Razem z tą biedną zaburzoną dziewczynką próbujesz z nibyekologii zrobić protezę religii. Do tej protezy dodajesz kolejną, język. Grzebiesz w gramatyce, wymyślasz głupie końcówki i słowa, których używać nie można. Paraliżujesz innych ograniczając ich wolność rzekomo w imię ich wolności. Im głośniej krzyczysz, tym bardziej słychać echo Twojej wewnętrznej pustki. Tam, w Twoim środku nie ma nic oprócz strachu. Nic. Pięciu łyżwiarzy. Znikąd, donikąd. Zaliczysz depresję, xanax, może próbę samobójczą. W sumie to bez znaczenia. Dla Ciebie i takich jak Ty życie zwierząt jest coraz ważniejsze, a życie ludzi coraz mniej ważne. Czy jeśli napiszę, że Twoje życie jest tyle samo warte, co życie psa, to obrażę Cię, czy trafię w sedno, które całkowicie akceptujesz? Doprawdy sam już nie wiem, bo przecież wywróciłeś w swoim życiu wszystkie wartości, a perspektywa nieśmiertelności to żart dla takich głupków jak ja.
Czego mogę Ci więc życzyć pod choinkę na święta, które są dla mnie bardzo ważne, a dla Ciebie to tylko okazja do ślizgania się po pustce ku nicości? Może tej nowoczesnej kapsuły do eutanazji Sarco? Designerski wygląd, są nawet w kolorze niebieskim, jak Twoja kartka. Szczelna kapsuła z widokiem na świat wypełnia się azotem, podobno umiera się całkiem bezboleśnie i w euforii. Na co czekać? Każdy Twój dzień to niepotrzebny ślad węglowy zabójczy dla planety. Zdrowych, Wesołych Śmierci. Ściskaj w ręku swój błękit, swoją pustkę z gwiazdkami.
Inne tematy w dziale Kultura