„Prawnik ze swoją teczką może nakraść więcej niż stu ludzi z rewolwerami” – tak, to cytat z „Ojca Chrzestnego” Mario Puzo. Na dzisiejsze potrzeby teczkę prawnika możemy zastąpić togą sędziego z TSUE. A Lucę, Lucę Brasi też pewnie Państwo pamiętają? Psychopatyczny gangster na usługach potężnej rodziny. Jego siła polegała między innymi na tym, a może przede wszystkim na tym, że psychologicznie, powtarzam, psychologicznie paraliżował swoich wrogów. Pisałem, że psychologicznie? No, psychologicznie. Ktoś się go jednak nie przestraszył, ktoś przybił mu nożem rękę do baru, ktoś złapał go za drugą rękę, ktoś udusił go garotą i cóż, przykro o tym pisać, gangster dokonał żywota dosłownie zafajdany. Smutna sprawa.
Zostawmy wielką literaturę przejdźmy do zwykłej bandyterki. Jednym ze sposobów wymuszania haraczu przez bandytów, takich zwykłych, najzwyklejszych bandziorków jest nakładanie kary na kogoś od kogo chce się pieniądze wymusić, od kogoś od kogo chce się pobierać haracz. Zapamiętali Państwo: Kara! Wyimaginowana, zmyślona, ale kara. „Jesteś mi winien!” – mówi bandzior, choć Bóg świadkiem, że żadnego długu nie ma. Nieważne, to znaczy dla bandziora nieważne. Dla bandziora kara jest i ona rośnie. Rosną odsetki. Jakim prawem? Żadnym, wyłącznie prawem bandyckim.
I tu nastąpić musi punkt zwrotny, który zdecyduje o wszystkim. W pierwszym scenariuszu dajemy się bandycie zastraszyć, pokonał nas psychologicznie i od tego czasu jesteśmy w zasadzie jego niewolnikami. Może nam podwyższać kary albo wysokość haraczu, może nami dowolnie manipulować, może z nami zrobić co chce, bo przecież się go boimy. Niby mamy spokój, ale wcale go nie mamy. Boimy się każdego nadchodzącego dnia, że przyjdzie upokorzy nas i zabierze nam wszystko, bo przecież pokazaliśmy, że jesteśmy bezbronni. Poza tym, i może to jest najgorsze, po takim ukorzeniu się, poddaniu się bandycie we władanie, my sobą gardzimy, gardzimy sobą do szpiku kości, nie mamy do siebie ani odrobiny szacunku, ani odrobiny. Może to właśnie jest najgorsze.
W scenariuszu drugim mówimy bandycie „Na drzewo, palancie”. Oczywiście możemy komunikat ubrać w bardziej dystyngowane słowa lub mniej (jesteśmy przecież elastyczni), ale sens pozostaje ten sam. Zero pieniędzy dla bandytów. Nikt nie będzie nas upokarzał. Naturalnie z tym wiążą się pewne konsekwencje, które musimy przewidzieć. Bandzior będzie wierzgać i próbować wywołać wojnę. Musimy być na nią gotowi.
Nie ulega wątpliwości, że TSUE nie ma żadnego prawa do nakładania na nas kary z powodu Izby Dyscyplinarnej. Dlaczego? Prawniczo nazywa się to ultra vires, czyli działaniem poza kompetencjami, a prościej to działanie całkowicie bezprawne, uzurpatorstwo, w sumie bandyterka. Nasz system sądowniczy to nie są kompetencje jakichś kolesi z TSUE. Po prostu. Oni by chcieli, żeby były, ale nie są. Kompetencje są spisane w traktatach, a tam nic o władztwie nad naszymi sądami nie ma nic. Smutna sprawa.
W sumie to przykre, że TSUE zachowuje się jak bandziorki, ale mechanizm jest dokładnie taki sam: zastraszyć, upokorzyć, a potem realizować własne interesy, czyli narzucać swoją wolę, czyli pozbawić samodzielności, suwerenności, prawa o decydowaniu o sobie dużego państwa. Oczywiście są tacy mieszkańcy Polski, którzy się na ten scenariusz godzą, ja to rozumiem. Twierdzę jednak, że polski rząd ma się kierować interesami Polaków, a nie mieszkańcami. A bandziorkom należy się niestety dość prosty przekaz: „Na drzewo”, chociaż w tym przypadku, trzeba to ubrać w dyplomatyczną szatę.
Inne tematy w dziale Polityka