Trochę żenuje mnie ta cała awantura o „Lex TVN”, trochę żenuje mnie jak strony próbują nam wciskać, że istnieje tylko pół rzeczywistości i przerzucają się półargumentami: 1. Wolność słowa zagrożona, 2. Musimy uporządkować rynek. Spójrzmy o co tu chodzi.
TVN to maszynka do zarabiania pieniędzy i maszynka do wpływania na opinię publiczną. Bez wątpienia to dobrze technicznie i rzemieślniczo robiona telewizja opozycyjna do rządzącego PiS. Bez wątpienia stronnicza. Bez wątpienia PiS nie jest zachwycony istnieniem takiej telewizji. Bez wątpienia mamy jednak w Polsce prawo.
Zacznę od pomijanej oczywistości: kiedy wielki szyld TVN, należący do wielkiego amerykańskiego gracza przywieszony jest pod spółkę słup na amsterdamskim lotnisku Schiphol, to wygląda to na cwaniactwo drobnego sprzedawcy bitych samochodów na podwarszawskiej giełdzie, a nie na światowe standardy biznesowe Discovery. Ależ oczywiście wszystko jest zgodne z prawem i ależ oczywiście z formalnego punktu widzenia wszystko jest w porządku. Niemniej fakty, które wskazują na twórcze omijanie prawa przez Amerykanów są oczywiste. Spółka Polish Television Holding BV, która teoretycznie zarządza potężnym TVN ma siedzibę na lotnisku w Amsterdamie i nie zatrudnia ani jednego pracownika.
Jeszcze raz, bo może ktoś nie zrozumiał: spółka zarządzająca wartym miliardy TVN ma siedzibę na lotnisku i nikogo nie zatrudnia. Nikogo. To słup. Ciekawe zarządzanie, nieprawdaż? Po co więc ta spółka? Bo polskie prawo mówi, że koncesje może dostać telewizja, która ma siedzibę w Europejskim Obszarze Gospodarczym. Właścicielem TVN jest amerykański koncern Discovery, który ma siedzibę w Ameryce, a Ameryka nie leży w Europie (przepraszam). Stąd właśnie ten tani, cwaniacki myk ze spółką widmem na lotnisku. Niby wszystko w porządku, ale wiadomo, że nie w porządku. Niby samochód lśni polakierowany, ale pod spodem szpachla.
Argumenty, które podnoszą prawnicy strony TVN brzmią m.in tak: Ale tak było i nikomu to nie przeszkadzało, więc dlaczego teraz nagle przeszkadza, jak trzeba przyznać kończącą się TVN koncesje? Argument słuszny i niesłuszny zarazem. Bo rzeczywiście tak było i nie przeszkadzało, ale czy to znaczy, że nie trzeba tego uporządkować, żeby nie robić z polskiego prawa kurtyzany? Argument, który podnosi PiS dotyczący porządkowania brzmi tak: Chcemy tylko przejrzystego prawa w koncesjonowanych przez państwo mediach, takiego, jak na przykład we Francji. Jednak jest to jakiś argument.
Z nim polemizował redaktor naczelny Onet.pl Bartosz Węglarczyk pisząc na swoim profilu twitterowym: „Francuzi zawsze trzymali swoje media z dala od innych, bo uważają swoją kulturę za wyjątkową. Trzymali się też z dala od USA. Mogą, bo leżą w troszkę innym miejscu Europy niż my. My nie możemy tak działać. Odrywanie się od USA jest dramatycznym działaniem na szkodę Polski.”. Delikatnie mówiąc nie widzę mądrości w tym rozumowaniu. Że niby Francuzi są wyjątkowi, a my nie i nie możemy mieć takiego prawa jak oni? Niby według jakich kryteriów wyjątkowości, a poza tym co to w ogóle za kryterium owa „wyjątkowość” i dlaczego ona ma na cokolwiek wpływać? I jeszcze jedna, być może istotna rzecz w awanturze „Lex TVN”.
Otóż, kiedy szef największego portalu internetowego w Polsce, Onetu pisze o Amerykanach, pisze to jako redaktor naczelny Onetu, który należy do Ringier Axel Springer Polska, ale… Ringier Axel Springer Polska należy do Ringier Axel Springer Polska Media AG, a ta należy do kapitału amerykańsko-niemiecko-szwajcarskiego. Amerykański kapitał reprezentuje fundusz inwestycyjny, Kohlberk Kravis & Roberts założony przez Hanry’ego Kravisa, amerykańskiego miliardera. Oczywiście sugerowanie, że polski dziennikarz reprezentuje amerykańsko-niemieckie interesy jest niskie i niegodne, ale poglądy dziennikarza mogą przecież być zbieżne z poglądami właścicieli. Takie przypadki nie są rzadkie. Czasem nawet właściciele zatrudniają dziennikarzy, którzy mają podobne im poglądy, bo mogą, bo są właścicielami. Właścicielami TVN i współwłaścicielami Onetu są Amerykanie, żebyśmy wiedzieli.
Kiedy PiS mówi, że chodzi tylko o uporządkowanie sytuacji z koncesjami, żeby na polski rynek nie wtargnął kapitał chińsko-rosyjsko-narkotykowy to oczywiście wierzę w to całym sercem, ale nie wierzę rozumem. Przez lata, także rząd PiS dawał się niestety źle traktować, żeby nie powiedzieć upokarzać Amerykanom niespecjalnie z tego coś mając. To co u nas wyrabiała pewna niezwykle upiększona i wzorcowo bezczelna ambasador USA mówiąc wprost, jak w Polsce mamy traktować amerykańskie spółki, sprowadzało nas do statusu zamorskiej kolonii USA, a nie partnera i sojusznika.
Teraz, kiedy wreszcie zdaje się próbujemy prowadzić interesy po swojemu, to Jankesi w szoku, że ale jak to? Kolonia im się buntuje? Himalaje żenady osiągają różni tam przedstawiciele amerykańskiej administracji mówiąc o wolności słowa i sojuszach. Niby co Amerykanie mają wspólnego z wolnością słowa? Cenzura poprawności politycznej mordująca wolność słowa bez żadnego trybu i prawa była nazbyt widoczna przy wycięciu z mediów społecznościowych samego prezydenta USA, bo się tam komuś z dużej tłustej korporacji słowa Trumpa nie spodobały. W USA wolność słowa jest wtedy, kiedy zgadzasz się z wielkimi korporacjami.
O sojuszach to też Amerykanie nie powinni teraz za wiele mówić, bo raczej koncentrują się na ucieczce od swoich sojuszników w Afganistanie wystawiając ich gardła na zemstę talibów. Wszystko to prawda, ale w intencje wyłącznie porządkowania rynku przez PiS nie uwierzę, gdyż jednak myślę i słyszę. PiS próbuje przywołać do porządku, albo podkastrować TVN korzystając z okazji kończącej się koncesji.
Świadczą o tym słowa ważnego polityka PiS, Marka Suskiego: „Jeśli się uda tę ustawę przeprowadzić i jakaś część tych udziałów zostanie być może wykupiona też przez polskich biznesmenów, i będziemy mieli jakiś tam wpływ na to, co się dzieje w tej telewizji, to na pewno nie będzie tak jak z Polską Press, że można to było odkupić.” Polityk PiS mówi bez żenady, że chce mieć jakiś tam wpływ na to, co będzie pokazywać opozycyjna telewizja. Trochę zapachniało skandalem.
Oczywiście strony siedzą teraz z prawnikami i knują. Co my im możemy zrobić i co oni nam mogą zrobić? - zastanawiają się po stronach barykady. Trwa wojna psychologiczna przy wykorzystywaniu swoich mediów. Trwa wymyślanie scenariuszy, czy do sądu, czy do arbitrażu, czy odsprzedać, a może ich nastraszyć amerykańskim wojskiem, albo wycofaniem inwestycji, a może by komuś trochę na niby odsprzedać i tak dalej i tak dalej. Czystej gry to tu za dużo nie ma, bo chodzi o za duże pieniądze i za duże wpływy.
Z mojego egoistycznego punktu widzenia to ja bym jednak nie chciał, żeby była tylko TVP, ale nie było TVN, bo na przykład jakoś o potknięciach różnych PiS i o na przykład żonach w radach nadzorczych oraz o wujkach,to ja się z TVP mogę niestety nie dowiedzieć, a chciałbym wiedzieć. Chciałbym jednak, żeby polskie media miały polski kapitał, bo tak jest zdrowo i bezpieczniej. Natomiast dlaczego Amerykanom są potrzebne w Polsce polskie media, to jest to bardzo ciekawy temat. Może o nim już wkrótce.
Inne tematy w dziale Kultura