.W samolocie
Już powietrze inne. Wolności. Obok partnerka partyjna, wykończona wielonocnym protestem. Dawała z siebie wszystko. Może odpocząć. Biedna biedulka. Opiera głowę na ramieniu partyjnego partnera. Opoki wolnej i demokratycznej Polski. Partnerka teraz silniejsza, bo czuje, że sprawy polskie spoczywają w najlepszych możliwych rękach. Wokół radośni rodacy, wyrwali się ze stęchłej atmosfery stworzonej przez Kaczenkę i jego mikroskopijnych pomagierów.
.Góry wiecznej wiosny
Ptaszki śpiewają. Rysiek i jego partnerka partyjna wyciągają ku nim ręce. One świergocą, ufne i radosne. To życie. Kaczenko na pewno by je wydusił. Albo jego kot. A Rysiek poćwierkujące towarzystwo ziarenkami karmi. Ekologicznymi oczywiście. Napełnia się tą wiosną dla dobra obywateli, by po powrocie przekazać ją złaknionej społeczności polskiej, spętanej przez zacofanego Kaczenkę. W ten kraju zima meteorologiczna i społeczna. Stąd Rysiek wie, że im więcej tej wiosny wchłonie, tym więcej jej później przekaże. Więc poświęca się dla ogółu i wchłania, ile może. A obok niego wchłania też partnerka partyjna, bo we dwoje zdołają pochłonąć więcej.
.Sylwestrowe hulanki
Pospólstwo maderskie dokazuje. Używają też sobie turyści. Oni zapomnieli o przeszłości, nieważne dla nich jutro. Tańczą, przytulają się, całują, życząc pod rozkwitającymi powyżej fajerwerkami. Tworzy się wielki grzyb, rozpada się od góry. To zapowiedź.
Rysiek wyjmuje komórkę, przegląda zdjęcia z dalekiego kraju. Nie poddaje się jednak nostalgii. Opiekuńczym ruchem przygarnia partnerkę partyjną.
- Ty się nie bój – mówi do niej.
- A będzie dobrze?
- Będzie! – zapewnia z mocą.
Już prawie jest.
.Bardzo tajne spotkania
Rysiek uczestniczy w naradach. Biorą w nich udział ważni i mogący. Razem .nowocześnie planują niedalekie już poczynania.
- Ale im dołożymy! – cieszą się.
Rysiek się nie cieszy, jest poważny i skupiony. Odpowiedzialny przywódca, a nawet mąż stanu. Ale o żonie też trochę myśli. Przede wszystkim o tym, jak jej wielkodusznie majątek zapisał.
Pot kropli mu marsowe czoło.
.Na maderskich ulicach
Spotkania z przechodniami. Oni niewyspani po szaleństwach noworocznych, ale podczas rozmów z polskim mężem stanu nabierają skupienia. Mówią rozważnie. Przypominają prezesa Rzeplińskiego i profesora Stępnia. Żyli ich działaniami, są na bieżąco. Boją się Kaczenki u władzy, który może doprowadzić do nie wiadomo czego.
- Nie lękajcie się – przemawia do nich Rysiek. – Nie dopuszczę do tego.
To się już nie lękają.
.Budowanie poparcia
Rysiek wie, że równie ważna jak gospodarka (która wiadomo, że niedługo runie. Przepowiedział to, a to znany z nieomylności profeta), jest nacisk społeczny. Ten najłatwiej zbudować zyskując poparcie sław. Takie czasy. Dlatego ważnym punktem takiegoż procesu jest spotkanie najważniejszego Maderczyka.
Strzelają karniaki.
Maderczyk jest o jeden lepszy, ale to geniusz piłkarski.
Jednak tak naprawdę Maderczyk w korkach, a Rysiek w pantoflach.
Mógłby na boso, a wtedy strzeliłby, mówiąc bez kozery i dwieście procent. Ale na boso nie uchodzi, szpiedzy Kaczenki by podpatrzyli i wyśmiali. A ciemny lud by kupił.
.Przed powrotem
Rysiek wstaje i patrzy.
Partnerka partyjna obok. Wspiera się na nim.
Rysiek zaciska dłonie na barierce.
Barierka podejrzanie trzeszczy.
Rysiek wbija oczy w przestrzeń. W stronę ten kraju. Zaciska pięść. Rośnie. Staje się ogromny. Przesłania pół nieba.
Sługusy Kaczenki drżą.
.JEST MOC
Inne tematy w dziale Polityka