Jutro kolejna rocznica Radomskiego Czerwca. Od lat myślę o tym, jakie są losy sędziów, którzy wtedy radomskich robotników skazywali nawet na dziesięć lat więzienia. Jakie są losy ich dzieci, wychowanych przez owych sędziów. Kim dzisiaj są? Zapewne wielu z nich zostało sędziami, bo jak wskazują statystyki zawód sędziego stał się niemal dziedziczny. I wreszcie, kim są dzisiaj ich wnuki, wychowane w domach z takimi tradycjami. Czy wielu także zostało sędziami?
Dzięki niezrozumiałej do dzisiaj łaskawości sędziego Strzembosza ci sędziowie z Radomia spokojnie sądzili dalej w III RP, bo sądy i sędziowie sami się nie oczyścili. Zresztą nikt rozsądny i z jaką taką wiedzą o procesach społecznych nie miał najmniejszych złudzeń, że tak się stanie, że „Sąd się sam oczyści”. Dzisiaj spokojnie pobierają wysokie sędziowskie emerytury i zapewne są w pierwszym szeregu sędziowskich protestów. Bez wstydu, bez poczucia hańby.
No, może ze względu na wiek są już w drugim szeregu, bo w pierwszym ich dzieci, te, które odziedziczyły zaszczytną funkcję i z dumą reprezentują następne pokolenie. U bram stoi trzecie pokolenie, by podjąć dzieło rodzinnej tradycji, choć tu na przeszkodzie może stanąć nowe prawo. Stąd tyle protestów środowiska.
Może przyszedł wreszcie czas, by choćby z okazji kolejnej rocznicy haniebnych procesów robotników z Radomia i Ursusa, upublicznić nazwiska owych sędziów, którzy tak gorliwie podtrzymywali tradycję wyroków wydawanych na polecenie władzy. Zgodnie z tradycją wyroków stalinowskich. Nazwiska tych ostatnich sędziów też zresztą nie zaistniały w społecznym obiegu, poza najbardziej popularnym Stefanem Michnikiem.
Może czas najwyższy na to i ostatni dzwonek, by ta „wyjątkowa kasta” odcięła się od szamba, którego przez lata programowo nie zauważała. Może wreszcie naprawdę się oczyści. Jest do tego znakomita okazja.
Inne tematy w dziale Polityka