Afera taśmowa zastała mnie w wakacyjnej głuszy, więc przyglądałem się jej z ciekawością, ale i spokojnym dystansem. Ponieważ powiedziano już na ten temat wszystko, albo prawie wszystko, skromnie doszedłem do wniosku, że nie wypada powtarzać sądów już wielokrotnie wygłoszonych. Ze spokojem przyglądałem się też grze w pomidora, którą z dużą wprawą uprawiał pan premier i jego zausznicy ( -Dziennikarz: Najwyżsi urzędnicy państwowi zachowują się jak mafia. – Premier: Pomidor. – Dziennikarz: Państwo Polskie jest rozdzierane jak przysłowiowy postaw sukna. – Premier: Pomidor. i tak dalej i tak dalej). Może przyglądałbym się ze spokojem dalej, bo PiS, największa partia opozycyjna niewiele w tej sytuacji może zrobić i pewnie niewiele zrobi, tym bardziej, że nie ma na owo zrobienie czegokolwiek jakiegokolwiek pomysłu. Może bym się i przyglądał, gdyby nie dzisiejsza wypowiedź ze wszech miar szacownej pani marszałek sejmu Kopacz.
Otóż pani Kopacz zajmuje w moim sercu miejsce specjalne, ponieważ z najwyższym szacunkiem żywię najgłębsze współczucie dla jej predyspozycji intelektualnych. Jest to współczucie szczere i głębokie oraz szerokie, gdyż współczując intelektualnemu stanowi umysłu Pani Marszałek współczuję także sobie i wszystkim obywatelom Rzeczypospolitej, którym Pani Marszałek marszałkuje.
Przy okazji chcę zaprotestować przeciwko opinii mojego przyjaciela, że wszystkie idiotki wypowiadają się zawsze w tonie kategorycznym. Nie, nie wszystkie. Ale to tak na marginesie i bez związku ze sprawą, co oświadczam z pełną odpowiedzialnością.
Wracając zatem do sprawy. Być może, że to ten szczególny rodzaj tonu, którym zwykła się wypowiadać Pani Marszałek zdopingował mnie do zabrania głosu. Bo jeżeli chodzi o treść nie było w niej, poza znanym już premierowskim pomidorem, niczego innego. Ton jednak znaczy w polityce czasami więcej od treści.
Poruszony zatem przez Panią Kopacz Marszałek, refleksje mam następujące:
- w normalnym państwie (zaznaczam – w normalnym), najwyższej rangi urzędnicy państwowi nie toczą między sobą prywatnych rozmów, nawet na imieninach cioci Jadzi, a nie tylko u Sowy i jego przyjaciół. Przynajmniej tak długo, jak długo tymi urzędnikami pozostają. Nie muszą przecież nimi być. W każdej chwili mogą przestać. Ale dopóki są, taki sobie los wybrali sami i dobrowolnie. Nawet pan wójt gminy w Pimpuszkowie gawędząc w knajpie u pana Józka z Panem Mieciem z zarządu gminy, gdy gawędzą o gminnych przetargach to już ich prywatność zostaje przekroczona. Tu po raz pierwszy sprzeciwiam się traktowaniu Polaków jak głupków.
- sprzeciwiam się też po raz drugi traktowaniu Polaków jak głupków, którym się wmawia, że to ten rząd musi koniecznie wyjaśnić, kto nagrywał. Nie ważne co mówili ale kto nagrywał. Nic by się bowiem nie stało złego, gdyby to wyjaśniał następny rząd. Zapewne wyjaśniałby tak szybko i tak skutecznie, jak ten rząd skutecznie i szybko wyjaśniał sprawę majątku Kwaśniewskich i nabycia przez nich, lub nie nabycia, willi w Kazimierzu Dolnym.
- nie wiem czyj to jest ślad. Może rosyjski, może chiński a może tylko jakichś zniesmaczonych traktowaniem Państwa Polskiego jak zagrabionego terytorium do odarcia z czego można, ale wiem, że „bohaterowie” nagrań nie mówili pod wpływem szantażu czy tortur tylko dobrowolnie. Oni tak nasze państwo widzą, tak o nim myślą, tak nim władają i tacy są. I nie w wulgaryzmach tu problem ale w mentalności. To nie jest język właściciela folwarku, bo ten o swoje dobro musi dbać. To język tego, który folwark najechał i musi go szybko ogołocić z czego można. I tu sprzeciwiam się robieniu z Polaków głupków po raz trzeci.
- i wreszcie na zakończenie. Prokuratorzy badający sprawę nie z punktu widzenia – co powiedział, tylko kto nagrał właśnie zastanawiają się pod jaki paragraf sprawę podciągnąć – dwa lata czy raczej pięć lat. Mam propozycję, która zapewne obecny rząd ucieszy. Wszak rządząca partia dysponuje większością i ta większość zamiecie sprawę pod dywan jeszcze przed wyborami samorządowymi. Większość może wszystko, bo nie liczą się jakieś głupie imponderabilia ale większość. Niech więc większość uchwali, że dla wszystkich, którzy będą nagrywali polityków obecnego rządu, kara śmierci. Po prostu. I po sprawie. Nikt się więcej nie odważy i będzie już można rozmawiać szczerze i u Sowy i u przyjaciół.
Inne tematy w dziale Polityka