Wyborcze zebranie PO można podsumować krótko – Łubu dubu, łubu dubu, niech nam żyje prezes naszego klubu! To mówiłem ja, Stefan.
I właściwie wszystko się mieści w deklaracji owego Stefana. Tak wyglądała wyborcza konwencja Platformy. A teraz szczegóły:
Każda partia przeżywa kiedyś czas samozniszczenia i wiele wskazuje na to, że Platforma w tym kierunku zmierza. To lider partii zaproponował bowiem skład najwyższego partyjnego gremium z myślą o zbliżającej się walce wyborczej.
Kogo zaproponował? Po pierwsze marszałek Kopacz, która wśród wyborców ma dosyć kiepskie notowania i niewielką popularność. Trudno zapomnieć jej deklaracje o przekopanej na metr ziemi czy traktowaniu przez nią poważnych inicjatyw obywatelskich na forum sejmu i nie tylko. Mówię tu głównie o wyborcach, którzy sytuują się na prawym i centrowym skrzydle PO. Ci najszybciej od PO się odwrócą. Ja osobiście mam pewną słabość do marszałek Kopacz, ponieważ wzrusza mnie jej intelektualna nieporadność i ludyczne przekonanie, że urząd swoim dostojeństwem dodaje rozumu. Taki sejmowy swoisty folk.
Druga pani, dwojga nazwisk, ledwo się ostatnio obroniła przed utratą stolca (to w staropolszczyźnie, by zabrzmiało dostojniej) korzystając z dosyć histerycznych apeli prezydenta i premiera. Polscy politycy wkroczyli w ten sposób na nieznaną Europie ścieżkę – prezydent i premier czynnie zniechęcali obywateli do udziału w prawnie chronionej inicjatywie obywatelskiej. Całkiem nowa droga w europejskiej demokracji. Europo ucz się! Tyle, że wyborców i ta pani nie porwie.
I wreszcie Grzegorz Schetyna. Po poprzedniej konwencji PO napisałem, że to pogrzeb Grzegorza Schetyny. No i się właśnie odbył. Ale – Grzegorz Schetyna odejść nie ma gdzie i nie odejdzie. Chińskie przysłowie mówi – usiądź nad rzeką i cierpliwie czekaj, aż trup twojego wroga przepłynie obok ciebie. Grzegorz S. jest zdolny do tej chińskiej cierpliwości i on poczeka. Jak długo? Może nie tak długo jak to się niektórym wydaje.
Tu trzeba oddać szacunek Andrzejowi Halickiemu. Zaskoczył mnie i pewnie nie tylko mnie. Pokazał, że w polityce może być nie tylko gra ale i pryncypia. Polityczną przyjaźń postawił wyżej niż własne partyjne bezpieczeństwo, bo przecież Tusk mu tego nie zapomni. To może rzeczywiście z klasą polityczną nie jest aż tak źle jak się powszechnie sądzi?
Inne tematy w dziale Polityka