Pierwsza myśl gdy przeczytałem tezy wywiadu Lecha Wałęsy dla agencji ITAR-TASS – małpa z brzytwą. Lech Wałęsa mówi – Niemcy i Polska powinny połączyć się w jedno państwo. Myśl nie taka nowa. Prusacy już tego próbowali i nawet 123 lata im się udawało. Później próbował Hitler. Jeszcze później Wanda Wasilewska ale w drugą stronę. Tak czy owak Państwo Polskie miało przestać istnieć jako samodzielny podmiot polityki międzynarodowej. Teraz Wałęsa.
Druga myśl po przeczytaniu wywiadu – kto dzisiaj traktuje poważnie pomysły Lecha Wałęsy?
I jeszcze – jeżeli agencja ITAR-TASS taki wywiad przeprowadziła to jest on widocznie do czegoś potrzebny. Tylko kompletny dureń może bowiem sądzić, że jest to agencja niezależna, zwraca się do kogo chce i kiedy chce oraz z czym tylko chce.
A zatem kto dzisiaj traktuje poważnie pomysły Wałęsy? W Polsce niewielu albo i nikt, klasyfikując wynurzenia byłego prezydenta jako nieszkodliwy folklor polityczny. To błąd, ponieważ na świecie i w Europie, Wałęsa cieszy się jako symbol upadku komunizmu dużą popularnością. Czy nam się to podoba czy nie, czy to prawda czy nie do końca prawda, taka jest rzeczywistość. To co mówi, jest bardzo często cytowane przez światowe a szczególnie europejskie media. I to jest ta brzytwa. Biorąc pod uwagę rzesze europejskich ale i polskich pożytecznych idiotów brzytwa w rękach Wałęsy może mieć siłę huraganu. Wypowiedź Wałęsy dzisiaj potraktowana jako pomysły spod szafy, jutro może zostać użyta jako cenna opinia. Wszystko w zależności od potrzeb.
Teraz agencja ITAR-TASS. Dlaczego akurat w chwili ogłoszenia wyników wyborów w Niemczech rosyjska agencja przeprowadza na ten temat wywiad z Wałęsą? W rosyjskiej polityce zagranicznej, a ten wywiad to polityka zaś agencja jest jej ważnym narzędziem, tak więc w rosyjskiej polityce zagranicznej nie ma przypadków. Dziennikarze tej agencji to nie chłopcy i dziewczynki po licencjatach ale ludzie po solidnym przeszkoleniu w szkole KGB.
Ktokolwiek sądzi, że rosyjskie służby i ich agendy takie jak ITAR-TASS nie mają szczegółowego portretu psychologicznego Wałęsy i nie przygotowały się do „odpowiedniego” przeprowadzenia tego wywiadu dopełnił miary naiwności.
A zatem w jakim celu potrzebny był w danym momencie taki, a nie inny wywiad z Wałęsą?
Tym wywiadem Wałęsa wpisał się w nurt lansowany latami przez kierownictwo środowiska Gazety Wyborczej – polskość i Polska nie są wartością bezwzględną. Polskie winy wymagają pokuty a szczególnie polski antysemityzm i w ogóle ksenofobia. Polacy najpierw mają się wstydzić a nie mówić o dumie narodowej. Dekomunizacja to polowanie na czarownice. Lustracja to niska chęć zemsty. Generał Kiszczak to człowiek honoru. By nie charakteryzować więcej owego nurtu.
Tylko do jakich wartości, do jakiego etosu mogą się przywódcy owego środowiska odwołać? Tam nie było dziadków w Legionach a ojców czy starszych braci w AK. Tam co najwyżej byli ojcowie w Komunistycznej Partii Zachodniej Białorusi i Ukrainy. Później niektórzy w Armii Czerwonej albo w NKWD. Jeszcze później w UB, cenzurze, sądach wojskowych. Gdzie i skąd byli dziadkowie ich historia o tym milczy.
W tamtych domach dzieci nie słyszały o polskim patriotyzmie, tylko o polskim antysemityzmie i nacjonalizmie.
Dzisiaj te środowiska z dnia na dzień tracą rząd dusz który, jak im się wydawało, dzierżą niepodzielnie.
Strachy nacjonalizmu czy antysemityzmu przestają działać. Bo też ten polski antysemityzm groźny jest jak ludowy diabeł Boruta, co to zza wierzby huknął ale krzywdy nie zrobił. Co najwyżej pijanego chłopa z wozem ściągnął do rowu. Dziś i tego nie ma bo na wsi tylko traktory.
Kto chce poznać prawdziwy groźny nacjonalizm i antysemityzm niech pojedzie do Francji, Bawarii czy w górskie regiony Austrii. Wtedy zobaczy jak to wygląda. Prawdziwy antysemityzm nie krzyczy na stadionach ale działa cicho, systemowo. Strzeże pilnie ważnych agend życia publicznego przed wpływami personalnymi środowisk uznanych za niepożądane. Stosuje konsekwentnie selekcję towarzyską. I nie dopuszcza do dyskusji nad faktycznymi grzechami z nieodległej przeszłości. Francuzi do tej pory wykluczają stanowczo publiczne pranie swoich „zasług” dla eksterminacji współobywateli Żydów. To jest antysemityzm, a nie głupie napisy na murach malowane przez idiotów.
Profesor Szewach Weiss wielki przyjaciel Polski i Polaków powiedział w wywiadzie dla „Superexpressu” w 2011 roku :” - Polska nie jest dziś krajem antysemickim. To właściwie jakiś margines. Dla polskich elit, twórców i polityków bycie antysemitą to hańba. Ten problem jest znacznie poważniejszy we Francji, Niemczech czy Skandynawii. Także wśród elit. I wszędzie na świecie starałem się walczyć ze stereotypem Polaka antysemity jako krzywdzącej generalizacji.” Tyle i aż tyle!
A wracając do Lecha Wałęsy. Miałem dużo sympatii do Wałęsy jako postaci tragicznej, uwikłanej w wydarzenia, które przerosły jego możliwości. Sympatii do postaci ludowego trybuna, którego zawikłana przeszłość nie pozwalała na podjęcie tych decyzji, jakie mogły być dla Polski najlepsze wtedy, gdy w dużym stopniu mógł decydować o losach Kraju.
Dzisiaj muszę postawić pytanie – Czy Lech Wałęsa może być, albo już jest niebezpieczny dla polskiej racji stanu?
Inne tematy w dziale Polityka