Pani Marszałek Ewa Kopacz powiedziała wczoraj o planach strajku generalnego na Śląsku w marcu 2014 roku:” Może to ryzykownie zabrzmi - może to nie chodzi o dialog z władzą, może to chodzi o władzę?” I zabrzmiało nie tylko ryzykownie ale nawet arogancko, by nie używać określeń bardziej brutalnych na jakie te słowa w pełni zasługują.
Jaki bowiem jest kontekst zdania wygłoszonego przez panią Kopacz? A taki, że zdobycie władzy przez kogokolwiek innego niż ugrupowanie pani Kopacz jest absolutnie niedozwolone, a być może nawet moralnie naganne. Rozwijając światłą myśl Pani Marszałek można dojść do wniosku, że owa władza (powtórzona w zdaniu aż dwa razy) została jej i jej kolegom nadana nie w demokratycznych wyborach, gdzie rzeczą zwyczajną jest zmiana preferencji przez wyborców, ale w drodze pomazania boskiego, a więc obalenie tej władzy to co najmniej grzech równy królobójstwu.
W tej samej wypowiedzi pani Kopacz mówi: „Niestety, spotykamy się z sytuacją, że nie ma dialogu merytorycznego.” I tu przypominają się lata 80te, w których pani Kopacz spokojnie pracowała w Szydłowcu jako pediatra, a ówczesna władza walcząc z podziemną „Solidarnością” do znudzenia powtarzała zdanie – „Niestety, spotykamy się z sytuacją, że nie ma dialogu merytorycznego”. Kto nie wierzy, niech przejrzy oficjalną prasę z tamtego okresu.
Brawo Pani Marszałek – widać i słychać, że pilnie uczyła się Pani polityki na dobrych wzorcach. A i wkroczyła do niej w odpowiednim czasie. Nie znalazłem bowiem w 80 ani 81 roku działaczki Ewy Bożeny Lis studentki lubelskiej Akademii Medycznej ani w NZS ani później, aż do roku 1989, Ewy Kopacz w strukturach podziemnej „S”. I nie ma w tym nic złego. Żaden to zarzut. Ale może warto trochę więcej szacunku okazać „Solidarności”, której i Pani i Pani koledzy zawdzięczają swoje polityczne kariery.
Inne tematy w dziale Polityka