Po emisji filmu „Nasze matki nasi ojcowie” proponuję obok funkcjonującego już w prawie pojęcia „kłamstwa oświęcimskiego” wprowadzić termin „kłamstwo niemieckie”. W wielu krajach, także w Polsce, „kłamstwo oświęcimskie” ścigane jest z urzędu. Takim samym sankcjom powinno podlegać „kłamstwo niemieckie”.
Serial „Nasze matki nasi ojcowie” wpisuje się w pełni w goebbelsowską teorię propagandy, która mówi, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą. Jeżeli porównamy hitlerowski film "Żyd Suss" Veil'a Harlan'a z 1940 roku i „Nasze matki nasi ojcowie” znajdziemy mnóstwo wspólnych punktów. Propaganda goebbelsowska zakładała produkowanie filmów pozornie obiektywnych. Efekt uzyskiwało się przez odpowiednie rozłożenie akcentów i przedstawienie postaci. Żyd Suss jest typem odrażającym, nie wzbudzającym sympatii. sympatie wzbudzają wyzyskiwani przez niego niemieccy chłopi. W „Naszych matkach...” polscy chłopi czy paradujący z teatralnymi opaskami w lesie Akowcy to brudni, chciwi („zabierać zegarki”) i prymitywni podludzie postawieni naprzeciwko pełnych wahań i humanistycznych refleksji żołnierzy Wehrmachtu. Niemieckiej kultury nie zostawili na partaitagach ale przywieźli ją nienaruszoną wprost do wschodniej dziczy. Źli są pojedynczy gestapowcy i przychodzące skądś rozkazy. Żołnierze Wehrmachtu po prostu służą, jak to żołnierze w każdym kraju. Nie ma fabryki zbrodni. Są pojedynczy ludzie i to przeważnie źli dla swoich. Pojedynczy degeneraci za których naród niemiecki nie ma co przepraszać. W AK dla równowagi też jest taki, który chciał Żydów topić.
Ale Goebbels mógłby się wiele od twórców filmu nauczyć. Filmy pod jego protektoratem oddziaływały wprost, brutalnie, bezpośrednio. Twórcy „Naszych matek...” powstałych pod auspicjami niemieckiej tv publicznej, a więc pośrednio pod auspicjami niemieckiego rządu działają o wiele mocniej, bo subtelnie budują trwałą świadomość widzów.
Sam tytuł „Nasze matki, nasi ojcowie” sugeruje, że rzecz dotyczy sytuacji typowej, typowych młodych Niemców, naszych przeciętnych ojców i matek. Oni się po prostu w 1941 roku przyjaźnili z Żydami, pomagali im, ochraniali a podczas wojny byli jedynie dzielnymi żołnierzami. Owszem, zbrodniarze się trafiali ale jak to wszędzie. Przeciętny młody Niemiec był im przeciwny, a po klęsce stalingradzkiej w knajpie głośno mówił, że wojna jest przegrana. Przesłanie filmu proszę teraz porównać z definicją „kłamstwa oświęcimskiego”. Zgadza się?
W filmie nie ma właściwie niemieckiej zbrodni pokazanej jako mechanizm państwowy. Za to dzieci i wnuki największych w dziejach europejskiej cywilizacji zbrodniarzy chcą nas uczyć jak nie być zbrodniarzem, antysemitą a być uczciwym niemieckim oficerem, który w końcowej scenie pije symbolicznego drinka ze swoim żydowskim przyjacielem. Twórcy filmu mówią niemieckim widzom, którzy czasów hitlerowskich nie przeżyli: zobaczcie, w gruncie rzeczy wasze matki wasi ojcowie byli tacy jak wy. A wy jesteście przecież normalnymi, postępowymi europejczykami. Dosyć tych wymyślonych pretensji reszty świata. Popatrzcie uważnie na te zwierzęta na wschodzie – Rosjan, Ukraińców, Polaków – temu musieliśmy dać odpór.
Konsultantem polskich wątków był niemiecki historyk żydowskiego pochodzenia, bałakąjący o lewicowej partyzantce, która chroniła żydów. Profesor Szewach Weiss, na uwagę, że ów profesor nie bardzo wie co mówi, powiedział zdanie warte każdych pieniędzy – On dobrze wie co mówi, ale to jest Żyd, który żyje w Niemczech.
I teraz kamyczek do polskiego ogródka. Przed filmem młody polski reporter w wiadomościach nadaje o nazistowskich obozach koncentracyjnych. Drogi panie reporterze to brzydko, że nie uważał pan wtedy na lekcji historii. Nie były to bowiem obozy nazistowskie ale niemieckie obozy państwowe. Nie obozy partii nazistowskiej czyli NSDAP ale obozy państwa niemieckiego zwanego wtedy oficjalnie III Rzeszą Niemiecką. Uzyskane w tych obozach dobra materialne pochodzące z rabunku więźniów, w tym w dużej części z rabunku choćby w Auschwitz, Żydów z różnych krajów Europy zasilały skarb państwa niemieckiego a nie kasę partyjną NSDAP. Tak jak formacja policyjna GESTAPO nie była formacją partyjną tylko służbą państwową. Po prostu niemiecką. Rozmywaniu winy niemieckiego narodu świetnie służy od dziesiątków lat ta transformacja powołująca bezpaństwowych nazistów. Jak dobrze służy pokazał film „Nasze matki nasi ojcowie” . Przestańmy wreszcie bełkotać o jakichś nazistach. To tak zwani normalni Niemcy byli w załogach koncentracyjnych obozów śmierci, plutonach egzekucyjnych, karnych ekspedycjach równających z ziemią polskie wsie, w policji, tajnej policji politycznej, pracowali a katowni na Szucha i w innych katowniach. To normalni Niemcy likwidowali getto w Warszawie i innych miastach. Niektórzy pewnie byli w partii ale większość nie. Gdyby tylko członkowie NSDAP głosowali na Adolfa Hitlera w wyborach w 1932 nigdy by tych wyborów nie wygrał i nie został kanclerzem w styczniu 1933. To normalni Niemcy wybrali go w demokratycznych wyborach. To miliony normalnych Niemców brały udział w partaitagach. Wasze matki wasi ojcowie. Normalni Niemcy. Naziści byli w mniejszości. Pod sam koniec wojny NSDAP do której cały czas zapisywali się nowi członkowie liczyła 8 milionów wraz z emerytami i kobietami. Niemcy liczyły około 80 milionów mieszkańców. To była wojna i zbrodnie Niemców. Niektórzy z nich byli nazistami. Więc przestańmy wreszcie używać określenia za którym ma się ukryć powszechność zbrodni narodu niemieckiego. Prawda może i ich wyzwoli. Na razie chcą się wyzwolić przez kłamstwo. Kłamstwo niemieckie równe co najmniej oświęcimskiemu.
I na zakończenie nieoceniony w dyskusji po filmie profesor Weiss – cytuję może niedokładnie ale oddaję sens – Polacy i Żydzi mają 800 lat wspólnej historii. Dialog między nami zostawcie nam. My sobie z nim damy radę.
Bo zaiste najdziwniejsze jest, że kat i Polaków i Żydów wziął na siebie rolę mentora w tym dialogu.
Inne tematy w dziale Polityka