Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha
4256
BLOG

Państwo Polskie gnije

Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha Polityka Obserwuj notkę 32

 Państwo Polskie gnije od środka. Objawy są na tyle widoczne, że nawet entuzjastom „tego w co wypada wierzyć, bo tak wypada” coraz trudniej ten stan kwestionować. Brak długofalowej strategii rozwoju, brak idei, celów określanych jako racja stanu państwa. Byle do jutra, do następnych wyborów. Ślizg po powierzchni bagna.

Państwo jako wspólnota Polaków nie jest wartością. Stała się nią wspólnota partykularnych interesów – partyjnych, grupowych, biznesowych, korporacyjnych, środowiskowych czy jakich by tam jeszcze nie wymieniać.

Za tym postępuje brak miary etycznej. By nie bić w wielki dzwon powiem po prostu – brak miary przyzwoitości. Przykład pierwszy z brzegu – tzw. biznesmeni, którzy bajeczne fortuny zbili na prywatyzacji majątku Państwa Polskiego płacą podatki za granicą i jedynym wytłumaczeniem jest to, że gdzie indziej też tak robią. Dalej są przyjmowani na salonach publicznych. Bo, że na tak zwanych salonach to tylko ich i tak zwanych salonowców sprawa. Na publicznych, to już sprawa publiczna.

W ciągu dwudziestu lat nie było żądnego poważnego rozliczenia nie tylko za zbrodnie PRLu, ale i za złodziejską prywatyzację już po PRLu. Były prezydent, nawet po ustaniu kadencji reprezentujący majestat Rzeczypospolitej, doradza za pieniądze azjatyckiemu satrapie, jest na pensji u biznesmena (podatki za granicą) i lobbuje na rzecz przejęcia przez Rosję gałęzi strategicznego przemysłu. I nie jest to tematem codziennych z nim wywiadów. Tematem jest jego wątpliwy powrót do polityki.

Osobnym wielkim tematem jest mityczne samooczyszczenie sądów czy prokuratur, które dowodnie pokazują na licznych przykładach jakie rezultaty osiągnięto.

Do tego wszystkiego na pożywce III RP wyrósł typ profesora – knajaka, czego przykładem jest choćby Jan Hartman czy Magdalena Środa. Profesor – knajak posługuje się knajackim językiem i prostacką manipulacją. Knajackimi połajankami obrzuca wszystkich, którzy odważyli się głosić poglądy inne niż on, używając do tego obłudnej retoryki żywcem zapożyczonej z osławionych komunistycznych „Notatników agitatora”. Przyznam, że profesor – knajak to szczególnie przykre dla mnie zjawisko, jako niegdyś studenta i magistranta świętej pamięci profesora Aleksandra Kamińskiego. Tak dla mnie jak i dla kilku pokoleń wzoru człowieka i naukowca.

Ale to ostatnie zjawisko, wyrosłe na gruncie gnijącego państwa jest najmniej groźne. Po pierwsze wzbudza opór i powoduje skutki przeciwne do zamierzonych. Po drugie jest krótkotrwałe.  Za dziesięć lat nikt nie będzie pamiętał o profesorach – knajakach, tak jak dziś młode pokolenie nie pamięta o autorytetach takich choćby jak Andrzej Szczypiorski.

Ważne jest pytanie, czy da się zatrzymać gnicie państwa? Procesy gnicia organizmów społecznych sięgają zwykle głęboko i obejmują swoim zasięgiem nie tylko jedną grupę. Grzybnia sięga swoimi mackami różnych struktur, które zagrożone będą się wzajemnie wspierać. Grupy o pozornie sprzecznych interesach mają wspólne korzenie zapuszczone w odległej przeszłości, sięgającej początków transformacji – okrągłego stołu i Magdalenki. Czy zatem jest szansa na uzdrowienie organizmu, którego budulec jest opleciony korzeniami trawiącego budulec grzyba? Czy wyrwanie owych korzeni nie zburzy budowli? Która jednak jest, jakoś funkcjonuje? Może niedoskonała, lecz stoi, trzyma się w danym miejscu i czasie. A zatem, czy da się zatrzymać gnicie państwa, jeżeli nie całkowicie uzdrowić?

I drugie z ważnych pytań – Kto? Rankingi mówią o katastrofalnie spadającym poparciu dla partii władzy i jej przywódcy, coraz wyraźniej wskazując na największą partię opozycyjną.

Żelazny elektorat obydwu partii – PiS i PO – jest podobnej wielkości, z wahaniami kilku procent w jedną i drugą stronę. O zwycięstwie decydują rozczarowani. Kiedyś rządami PiS, dając zwycięstwo konkurentom. Dzisiaj wynik może być odwrotny. Czy jednak taki będzie?

PiS przegrał swego czasu wybory nie dlatego, że zbudował jakąś opresyjną IV RP. Przegrał, bo mimo zapowiedzi nie udało mu się IV RP zbudować. Nie umiał przeprowadzić lustracji, zahamować przekrętów z prywatyzacją, oczyścić urzędów centralnych z czerwonej pajęczyny, uzdrowić służby zagranicznej, postawić na czele mediów publicznych godnych dziennikarzy i zapewnić im możliwość ich uzdrowienia. Miał też PiS wyjątkową nieumiejętność dobierania sobie współpracowników. Tu wspomnę tylko byłego ministra Kaczmarka czy dyżurnego ideologa w mediach, intelektualistę inaczej – posła Suskiego. Dzisiaj miałkość tej wierchuszki z powodzeniem reprezentuje poseł Hofman. To zadziwiająca zdolność dalekowzrocznego polityka jakim jest niewątpliwie Jarosław Kaczyński. Czy PiS po zwycięskich wyborach te słabości jest w stanie przełamać? I czy gotowi są w to dzisiaj uwierzyć powtórnie ci wyborcy, którzy niegdyś PiSowi zwycięstwo zapewnili, by mu je potem odebrać?

531x299 (Oryginał: 1170x658) image 531x299 (Oryginał: 1170x658)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka