Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha
5715
BLOG

Platforma Oburzonych kontra platforma wystraszonych

Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha Polityka Obserwuj notkę 75

 

 

 

            Jeżeli w życiu politycznym dochodzi do sytuacji, że zmiana sama w sobie staje się wartością to powód do niepokoju dla całej grupy zajmującej się aktualnie polityką. Czyli sprawującej władzę koalicji i obecnej w sejmie opozycji. Dzisiaj bowiem coraz wyraźniej widać, że chęć zmiany obejmuje nie tylko sprawujących władzę ale i odgrywających rolę opozycji. I jedni i drudzy wyczerpali kredyt społecznego zaufania.

            Dwie partie opozycyjne sprawujące w przeszłości władzę  mają bardzo podobne do dzisiejszej koalicji grzechy, w tym zaniechania i lekceważenia opinii publicznej i poza żelaznymi elektoratami tych partii, są równie niewiarygodna dla niezdecydowanych. A to właśnie oni stanowią siłę, która może zdecydować o  przyszłym kształcie sceny politycznej.

            Zebrana w sobotę Platforma Oburzonych jest poważnym sygnałem, że niezadowolenie zaczyna przybierać formy organizacyjne, co jest dla grupy politycznej  tym bardziej niepokojące, że Oburzeni  pozostają poza jakąkolwiek partyjną kontrolą.

            Zaniepokojenie musi być duże co objawia się przede wszystkim lekceważącymi i dezawuującymi wypowiedziami koalicji. Gdyby ruch oburzonych był jedynie zjawiskiem marginalnym pojawiłyby się wypowiedzi w rodzaju – ciekawa inicjatywa obywatelska; warto się przyjrzeć; warto posłuchać co boli obywateli itd. Takie zdania w ustach rządzących ustawiają ruchy społeczne na odpowiedniej płaszczyźnie dyskusji – my wam to załatwimy, możecie na nas polegać, nie martwcie się, czuwamy, możecie spokojnie iść do domu i tak dalej. Tu wypowiedzi rządzących mają na celu ukazanie całego ruchu jako inicjatywy nieodpowiedzialnych awanturników, chcących destabilizować dobrze funkcjonujące państwo.

            Koalicja ale i opozycja zdają sobie wyśmienicie sprawę, że na czele ruchu stanęła zwarta, mająca struktury w całym kraju organizacja jaką jest NSZZ „Solidarność”. Organizacja mająca publiczne zaufanie, 2 miliony członków i środki materialne. Na czele „Solidarności” stoi dziś przywódca, któremu trudno odmówić charyzmy, wiarygodności i talentów przywódczych. Piotr Duda pokazał już konsekwencję w działaniu. Jasno i jednoznacznie potrafił publicznie określić kierunek w jakim Związek będzie zmierzał. To wszystko niepokoi jeszcze bardziej.

            Śmiesznie natomiast brzmią niektóre wypowiedzi posłów koalicji jak choćby ta, że dzisiejsza „Solidarność” to już nie to, bo ma ledwie dwa miliony członków. Czy jest w Polsce partia, która ma choćby połowę?

            Podczas spotkania w słynnej sali BHP przewodniczący „Solidarności” przedstawił postulaty z którymi trudno się dzisiaj nie zgodzić przeciętnemu wyborcy m.in.: zmniejszenie liczby posłów, likwidacja senatu, przywrócenie znaczenia referendów i ukrócenie w ten sposób samowoli władzy, wprowadzenie obiecywanych od dawna JOW i szereg innych.

            W domyśle jawi się przewietrzenie sejmu, bo czy na przykład poseł, który zasiada w parlamencie od dwudziestu lat ma jeszcze jakikolwiek kontakt z rzeczywistością? By nie rozwijać tematu szerzej.

            Podczas spotkania Piotr Duda odpierał zarzuty, że dąży do władzy politycznej. I tu jawi się pytanie – czy władza polityczna w Polsce zastrzeżona jest tylko dla jakiejś szczególnie wybranej i naznaczonej grupy? Dla pomazańców? Jakich, bo chyba nie Boskich?

            Nie jestem pewny czy potrzebnie przewodniczący Związku podniósł ten wątek w swoim przemówieniu. Platforma Oburzonych nie tylko powinna ale musi przygotować swoją reprezentację polityczną, bo tylko w ten sposób może zrealizować cele do których dąży. Innej możliwości nie ma. A same naciski zewnętrzne, czy to w formie marszów, demonstracji czy strajków są po prostu mało skuteczne, czego dowiodły ostatnie lata.

            Któryś z posłów „medialnych” zarzucił przewodniczącemu Dudzie, że chce robić politykę na ulicy. Zapomniał dodać, że  przewodniczący prosił o wystąpienie w Sejmie w sprawie pracowniczej ważnej dla milionów Polaków. Tego mu odmówiono. Czy była to arogancja władzy musi sobie odpowiedzieć sama władza. Jeżeli wielka organizacja związkowa nie może przedstawić swoich żywotnych postulatów w parlamencie danego kraju, obojętne jakiego, wychodzi na ulicę. Tak jest zawsze i wszędzie. I o tym warto było wtedy pamiętać. Wtedy, bo nie jestem pewien czy dzisiaj ma to jeszcze znaczenie. 

531x299 (Oryginał: 1170x658) image 531x299 (Oryginał: 1170x658)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (75)

Inne tematy w dziale Polityka