Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha
5297
BLOG

Przyzwoitość? A co to znaczy?

Jarosław Warzecha Jarosław Warzecha Polityka Obserwuj notkę 39

 

 

          Dzisiaj konferencja prasowa marszałek Ewy Kopacz i pytanie dziennikarza o nagrody dla kierownictwa kancelarii Sejmu. Prawie milion złotych. Pani marszałek zachowuje twarz ale jest zirytowana. Traktuje dziennikarza jak nieznośne dziecko z przychodni pediatrycznej w Szydłowcu. Ten ton a raczej ten tonik wyższości i ledwo wyczuwanego lekceważenia – ja, polytyk wiem lepiej. To przekonanie, że byle jaka odpowiedź załatwia sprawę i kończy dyskusję. I argumentacja – wszystko jest zgodne z prawem. Ani słowa o przyzwoitości choćby. Bo przecież prawo ustanowione przez wąską grupę dla wąskiej grupy z prawem może być zgodne ale z przyzwoitością niekoniecznie. 

          I najważniejsze – to przebijające z wypowiedzi przekonanie o poczuciu właścicielskości. Czego? Państwa? W tzw. Polsce Ludowej ukuto o ówczesnej władzy określenie „właściciele Polski Ludowej”. Tak się czuli, tak się zachowywali i tak rządzili. To jest nasze i zrobimy z tym co chcemy. Ten ton nie jest obcy i pani marszałek Kopacz. I nie tylko jej zresztą. Skąd to się wzięło? Może właśnie z przeszłości? Spadek, nie jedyny, po PRL. Żadna z kolejnych partii rządzących nie była wolna od narastającego wraz z czasem sprawowania władzy przekonania, że to już nasze. Na zawsze. A przynajmniej na długo. Teraz albo nigdy. Po nas potop. Tak się zachowywała UD-UW, AWS, wzorcowy pod tym względem był SLD, nie uniknęło tego zachowania PiS.

          Skąd to u pani Marszalek Kopacz? Z życiorysu wynika, że nie brała udziału w opozycji lat 1980-1989. W wieku 25ciu lat skończyła studia w 1981 roku i w czasach PRL spokojnie pracowała w przychodni pediatrycznej w Szydłowcu. Pasję działacza politycznego odkrywała w sobie w drugiej połowie lat 90-tych. Nie mogła zatem nabyć przekonania niektórych, na szczęście tylko niektórych, działaczy opozycji – nam się należy. A zatem zaraźliwy spadek po PRL. Wirus, na który jest tylko jedno lekarstwo – zmiana.

          Ten wirus szaleje nie tylko na Wiejskiej. Wystarczy obserwować jak się zachowują władze spółek Skarbu Państwa. Wraz z upływem czasu sprawowania funkcji rośnie przekonanie o prawach właścicielskich – to nasze, nawet moje. Czy można, jak to ładnie powiedziała pani Kopacz – zgodnie z prawem wydawać publiczne pieniądze w sposób budzący wątpliwości pozaprawne? Można oczywiście. Można opłacać niepotrzebne szkolenia, wyjazdy ( zawsze da się uzasadnić) zakupy sprzętu i tak dalej i tak dalej. Cały katalog.

           A wracając do pani marszałek Kopacz. W końcu to druga osoba w Państwie. Jak już pisałem pojęcie przyzwoitości, tak pożądane w życiu publicznym ale także w jego węższym zakresie w życiu politycznym, z ust pani Marszałek nie padło. Przyzwoitość to pojęcie szerokie i jako takie kłopotliwe. Wkracza w rejony które prawo może nawet sankcjonować ale przyzwoitość kwestionować. To podobnie jak z godnością, czy pojęciem służby publicznej. Da się to zdefiniować ale i bez definicji ludzie potrafią bez pudła wskazać kto, choćby w polityce, miar przyzwoitości przestrzega a kto nie. Obywatel, któremu do Wiejskiej i do pani Marszalek daleko ma jednak jakieś atuty. Co najmniej dwa – dobrą pamięć i chęć zmiany gdy przyjdzie na to czas. 

531x299 (Oryginał: 1170x658) image 531x299 (Oryginał: 1170x658)

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (39)

Inne tematy w dziale Polityka