Wreszcie Platforma może odetchnąć – pojawił się wymarzony kandydat na prezydenta. Nie obarczony negatywnymi skojarzeniami, czy to ze względu na przesadną uległość wobec interesów zachodnich sąsiadów, czy o przesadną sympatię do normalnych inaczej. Zupełnie nie obarczony tym co obarcza dwóch głównych kandydatów. Więcej nawet – nie miał dziadka, matki czy wujka tam, gdzie być nie powinni, choć to podobno nie ma znaczenia, a jednak ma, czy się komuś podoba czy nie.
Ten trzeci. Idealny. Młody, gładki i Zaradny. Przede wszystkim ZARADNY!!! Zgromadzi co się da i nie wypuści. Wyciśnie co do grosza, ile się tylko uda, ale przecież wszystko w granicach prawa. No, powiedzmy blisko granicy,chociaż jeszcze po tej stronie. Zaradny, skrzętny i rodzinny.
Lubi dzieci. Obnosi je gdzie tylko można, nawet na wiecach partyjnych. Nie oszczędza się, nie kwęka, że ciężko, tylko dźwiga na estradę na własnych plecach. Niech Polacy widzą.
Nawet doktorem został. Co prawda są tacy co wybrzydzają, że ten doktorat to jakaś kpina z nauki. Ale tym nie ma się co przejmować, bo dzisiaj większość tzw. „nauki” to kpina. Gdy wiemy, kto od kogo bierze granty, to wiemy, co powie i napisze. Niegdyś pracownicy nauki dzielili się na naukowców i naukawców. Dzisiaj 98% to ci drudzy. I dobrze jest. Idziemy do przodu. A w ogóle jeżeli chodzi o naszego kandydata to Einsteinem nie jest i nikomu tego nie obiecywał. Kantem zresztą też nie jest. No, może tylko w pewnym sensie.
Ma jeszcze jedną zaletę – kojarzony jest literacko i to z dziełem co prawda międzywojennym, ale i dzisiaj aktualnym. Szerokie kręgi ludowe zaczęły kandydata nazywać ostatnio Nikodemem. Nikodem Myrcha – nasz kandydat na prezydenta! Czy to nie brzmi przebojowo?
Inne tematy w dziale Polityka