Mam nadzieję, że świadomość obywatelska wśród Polaków jest dziś na tyle dojrzała, że to co napisałem poniżej, napisałem nie tylko w imieniu własnym, grupy moich przyjaciół i znajomych, ale znacznie szerszym.
My, obywatele Rzeczypospolitej chcemy wiedzieć o was, ludziach sprawujących najwyższe urzędy w Państwie Polskim skąd jesteście, skąd się wywodzicie. Kim byli wasi ojcowie i matki, wasi dziadkowie i pradziadkowie. Jakie rodziny z jakimi tradycjami was przygotowały do życia i jakie mogły wam zaszczepić poglądy.
Najbardziej podejrzani są ci, którzy swoje rodzinne korzenie ukrywają, bo rodzi to pytanie – dlaczego? Prokurator Korneluk, minister Kotula, i inni. Te ich enigmatyczne życiorysy w mediach, ukrywające pochodzenie są wbrew etyce, są złamaniem etyki państwa demokratycznego – jeżeli reprezentujesz obywateli i sprawujesz nad nimi powierzoną władzę to musisz dla nich być przezroczysty. Sam tego chciałeś panie ministrze, prokuratorze, człowieku władzy. Taki styl jaki dziś prezentują niektórzy ludzie władzy obowiązywał w państwie komunistycznym, czy w państwach dyktatorskich, które nie musiały się liczyć z prawami obywatela. A ten ma prawo do pełnej wiedzy o tym, kto sprawuje nad nim władzę.
Gwoli prawdy trzeba pokazać i przeciwne przykłady. Nie ukrywa swojego niemieckiego pochodzenia Sławomir Mentzen. Minister Bodnar jest tu też przykładem pozytywnym. Nie ukrywa swoich ukraińskich korzeni. Wiemy o dziadku Ukraińcu przesiedlonym z rodziną na Pomorze podczas akcji „Wisła”, o ojcu robotniku w PGR, o ile się nie mylę w okolicach Trzebiatowa. Ale to przykłady nielicznych.
Po roku 1989 głównie pewna gazeta lansowała uparcie pogląd, że skąd przybywasz, kto cię wychowywał, kto kształtował twoją mentalność nie ma znaczenia. Liczy się tu i teraz. Pogląd żywcem przeniesiony z niedawnej przeszłości, bo i ludzie z „wczoraj” kręcili Polską dalej. Jak to powiedział onegdaj do niejakiego Frasyniuka niejaki Czarzasty – „Wyście z nami nie wygrali, wyście się z nami dogadali.” I tak jest do dzisiaj.
Może zatem najwyższy czas by przynajmniej skończyć z chorym społecznie poglądem, że to co kształtowało w rodzinie dzisiejszego polityka nie ma znaczenia. Demokracje, które nie przeszły tak jak my ustrojowej zapaści, uważają za uprawnione i normalne sięgać cztery pokolenia wstecz do życiorysów przodków kandydata nie tylko na urząd prezydenta, ale i prokuratora czy sędziego. I to jest objaw zdrowia społecznego.
I na zakończenie – mój Mistrz, Chwalebnej Pamięci Profesor Aleksander Kamiński, mawiał nam studentom, przy różnych okazjach – „Pamiętajcie, to co człowiek wynosi z rodzinnego domu, zostaje z nim na zawsze. Dlatego to jest takie ważne.” Pamiętamy Panie Profesorze. A ponieważ pamiętamy to i uważamy, że ukrywanie rodzinnych korzeni ludzi władzy jest etycznie obrzydliwe.
Inne tematy w dziale Rozmaitości