Marksistowska nowomowa poprawności politycznej raczy nas ostatnimi laty potworami językowymi w rodzaju : filoloszka, psycholoszka, politoloszka i tak dalej.
Słownik języka polskiego PWN podaje: „ locha – samica świni lub dzika, loszka”. Jak wynika z definicji locha to dojrzała samica świni lub dzika, a loszka, zgodnie z duchem języka polskiego mała, niedojrzała jeszcze do swojej misji samica świni lub dzika.
Owa locha, loszka to określenia używane w zootechnice i języku myśliwskim. I zapewne tym tropem „loszki” poszli twórcy nowomowy zapożyczając owe „loszki” z zoologii lub myślistwa.
Jeżeli jednak nie ma już możliwości pozbycia się owych językowych śmieci, to przynajmniej niech zostaną zastosowane zgodnie z logiką języka.
A zatem – dobiegająca trzydziestki filolog nie jest już „loszką”, ale zgodnie z logiką języka „lochą”. Poprawnie powinna więc być nazywana – filolochą. I analogicznie – psycholocha czy politolocha. „Loszka” niech będzie zarezerwowana dla niedojrzałych jeszcze do pełnej lochy panienek.
Jeżeli już progresywni marksiści nie są w stanie ze względów ideolo szanować tysiącletniej tradycji i ducha wspaniałego języka polskiego, to niech przynajmniej dostosują się do jego przejrzystej i pięknej logiki.
Inne tematy w dziale Kultura