Na szybko, po wysłuchaniu dzisiejszej oceny NiK z wykonania ustawy budżetowej: A jednak niezły rząd. Poradził sobie z kilkoma strukturalnymi barierami, które dotychczas niemal całkowicie blokowały możliwości konsumpcji aktualnego wzrostu gospodarczego - np. po raz pierwszy od lat NiK nie miał żadnych zastrzeżeń do jakości raportów finansowych głównych dysponentów środków budżetowych. NiK stwierdził, że pisali prawdę, to jest, że ich raporty stanowiły rzeczywiste sumy dysponentów 2-go i 3-go szczebla, stwierdzone na poziomie kontroli szczegółowych. Kto nie czytał tekstu Jadwigi Staniszkis sprzed kilku lat, o 1/3 budżetu "wyprowadzanego" za pomocą rozmaitych agend, ten nie rozumie, jak wielka to zmiana. Walka z korupcją na najwyższych szczeblach PiSowi rzeczywiście wyszła. Gorzej już na niższych szczeblach.
Co niepokoi, w długiej fali?
Dwie rzeczy. Prywatyzacja zaległa, ale to jest problem tylko dla sekty Balcerowicza. Ale zwiększył się procentowy udział wydatków sztywnych do funduszy aktywnych, a to fundusze aktywne w długiej fali stwarzają rządom możliwości aktywnej polityki ekonomicznej. Po drugie, na inwestycje długofalowe wydali tylko 54 proc planowanych środków. Tu jest prawdziwy problem. Nauka oraz inwestycje wieloletnie.
Szkoda, że właśnie padają, bo wydaje się, że w dziedzinie zarządzania gospodarką mają pewien potencjał, który nie został w pełni wykorzystany. Parę ryzykownych pomysłów się sprawdziło, np. manipulacja kursem złotego - wstępnie krytykowana, ale tu rzeczywiście im się udało w pełni skonsumować wzrost gospodarczy. Rozdzierającemu koszulę Balcerowiczowi najwyraźniej zabrakło wyobraźni. Dochodowość rezerw podwyższyła się do 4,2 proc. Silna aprecjacja złotego w ogóle nie miała wpływu na zdolności NBP. Podejmują dosyć niekonwencjonalne działania, ale chyba to jest pora, że powinien to poczuć klient indywidualny. Właśnie wtedy, gdy Jarosław Kaczyński przestanie być premierem...
Inne tematy w dziale Polityka