Jarosław Lipszyc Jarosław Lipszyc
236
BLOG

Telewizjoradiogazetobiblioteka. Konwergencja.

Jarosław Lipszyc Jarosław Lipszyc Polityka Obserwuj notkę 7

W środę odbyła się długa konferencja prasowa Polskiego Radia, na której przedstawiono projekt likwidacji popularnej BIS-ki i powołania w jej miejsce sportowego Radia Euro. Znajomi dziennikarze radiowi gorąco to komentowali, ale ze względów obyczajowych ich opinie nie nadają się do cytowania.

Jednak nie w tym rzecz: rzecz w tym, że nowe radio ma być czymś więcej, niż radiem. Ma być platformą komunikacyjną operującą w wielu różnych przestrzeniach medialnych. Od tej pory dziennikarze radiowi będą więc także pisali blogi, nagrywali wideo, dyskutowali ze słuchaczami (widzami? czytelnikami?) na forach. Radio Euro ma korzystać z koncepcji i wkładu swoich odbiorców, zamieniając ich tym samym w autorów i współpracowników.

Brzmi znajomo? Oczywiście. Dziennikarze Agory już od dawna nagrywają komentarze na wideo na potrzeby portalu gazeta.pl, gazetowe teksty opatrywane są linkami do plików mp3 z radia TOK FM, a na stronie głównej poczesne miejsce zajmują wpisy z blogów czytelników (widzów? słuchaczy?). Radio upodabnia się do gazety, gazeta do radia.

Dotychczasowy podział rynku medialnego był determinowany przez możliwości techniczne. Gazeta drukowała teksty i zdjęcia, bo drukowanie dźwięku nie jest możliwe. Telewizja i radio nadawały programy według ramówki, bo nie było technicznych możliwości dostarczania wideo na żądanie. Teraz wszystkie te modele biznesowo-dystrybucyjne walą się jak domek z kart. Bezprzewodowy dostęp do sieci likwiduje różnice pomiędzy radiem i telewizją a internetem. Cyfrową bibliotekę od cyfrowej wypożyczalni wideo różni tylko misja instytucji. Do roku 2012 w ogóle zniknie analogowa telewizja, a nasze domowe telewizory staną się bezużyteczne bez cyfrowych przystawek, będących w gruncie rzeczy komputerami. To zjawisko nazywa się konwergencją, ujednoliceniem.

Konwergencji podlegają także urządzenia. Nasze telefony odbierają fale radiowe i łączą się z internetem. Telewizor to monitor z anteną. Odbiorniki GPS są wbudowane w elektroniczne notesy, które pełnią rolę czytników e-książek i odtwarzaczy wideo. Komputer jest nie tylko uniwersalną maszyną logiczną, ale też uniwersalną maszyną medialną. Jedyne, czym jeszcze różnią się rozmaite urządzenia, to wielkość ekranu, sposób wprowadzania danych i techniczne szczegóły związane z odbiorem i nadawaniem informacji.

Co to oznacza dla nas? Pożegnajcie się z telewizją, radiem i gazetą. Przyszłość należy do mediów. Po prostu mediów.

Najpoważniejszym rezultatem konwergencji jest zanik różnic pomiędzy rozmaitymi instytucjami pełniącymi różne funkcje społeczne. Prawo udostępnianie w bibliotece cyfrowej traktuje jak publikację, bowiem w świecie cyfrowym udostępnienie filmu w bibliotece niewiele, poza celami instytucji, nie różni się od publikacji w cyfrowej gazecie lub transmisji w cyfrowej telewizji.

W tej sytuacji bibliotekarze intensywnie walczą o zachowanie odrębności swojej misji. Udostępniają dzieła nie będące pod działaniem prawa autorskiego, ale też coraz głośniej mówią o dziełach osieroconych (do których prawa nie wygasły, ale nikt ich nie wykonuje) i dziełach nie wznawianych (według szacunków podanych ostatnio przez Tomasza Makowskiego, dyrektora Biblioteki Narodowej, jest to blisko 90% książek). Ministerstwo Kultury planuje stworzenie biblioteki multimedialnej, udostępniającej w internecie filmy i nagrania. Coraz więcej się też mówi o konieczności archiwizacji i udostępniania dzieł publikowanych wyłącznie w internecie. 

Instytucje biznesowe w czasach konwergencji muszą obrać inną taktykę: szukają nowej tożsamości. Dominują tutaj dwie strategie. Pierwsza jest próbą zachowania dotychczasowego modelu działania przez forsowanie zmian w prawie i narzucanie sztucznych restrykcji. Nadawcy telewizyjni starają się blokować możliwość nagrywania sygnału. Walczą z inteligentnymi urządzeniami, które automatycznie wycinają z programu bloki reklamowe. Sposobnością do tego jest digitalizacja telewizji i wejście systemów HD. Podobnie firmy muzyczne na wszelkie sposoby starają się wprowadzić systemy restrykcji w dostępie do plików (tzw. DRM), by mieć możliwość sprzedawania muzyki „na sztuki", tak jak w czasach płyty CD.

Jednocześnie wszyscy muszą słuchać uważnie konsumentów, którzy DRM i innych sztucznych restrykcji nie akceptują. Dlatego drugą strategią jest ucieczka do przodu: budowanie alternatywnych modeli biznesowych i otwarcie na wielomedialne formy komunikacji, w których odbiorca porzuca swoją bierną rolę i staje się "prosumentem" - producentem i konsumentem informacji naraz.

Tyle, że prosument niekoniecznie potrzebuje pośrednictwa instytucji. bo bardzo często równie dobrze radzi sobie sam.

Jarosław Lipszyc - redaktor i publicysta związany z Krytyką Polityczną członek zarządu Internet Society Poland, koordynator projektu Wolne Podręczniki. Utwory zamieszczone na tej stronie są dostępne na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 2.5 Poland License. "Mnemotechniki" na Wikiźródłach Nagrania archiwalne zespołu Usta. Uwaga: komentarze nie na temat i/lub obraźliwe usuwam. To jedyna zasada moderacyjna, ale stosuję ją konsekwentnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka