Telewizja BBC od ostatnich wakacji
udostępnia swoje programy przez internet. Niestety, na razie tylko dla użytkowników systemu Windows XP.
Teraz BBC usilnie pracuje teraz nad nową wersją serwisu, która będzie spełniać warunki technologicznej neutralności. W miarę wzrostu wykorzystania zaawansowanych technologii
neutralność technologiczna zastosowanych rozwiązań będzie coraz istotniejsza. W tym przypadku sprowadza się to do korzystania z
otwartych standardów - czyli takich typów plików i protokołów, które są obsługiwane przez wiele różnych programów. Tu nie chodzi tylko o wygodę (bo gdyby nie te sztuczne ograniczenia związane z zastrzeżonym formatem mógłbym oglądać publiczną telewizję na swojej podłączonej do internetu komórce czy palmtopie), ale przede wszystkim o prawo do swobodnego wyboru produktów, z których korzystamy, i firm, z którymi współpracujemy. Firmy prywatne mogą sobie pozwolić na ignorowanie części klientów. Państwo takiego prawa po prostu nie ma.
Ale najlepszą informację o serwisie iTVP zostawiłem sobie na koniec: otóż serwis ten za obejrzenie szczególnie interesujących programów
pobiera od naiwnych dodatkowe opłaty! Tak jest! Nie dość, że płacę za produkcję serialu „M jak Miłość” (rzecz sama w sobie irytująca), to na dodatek, żeby go obejrzeć w sieci, muszę zapłacić po raz drugi!
Na usprawiedliwienie można by powiedzieć, że telewizje prywatne robią to samo. Tyle że one produkcję swoich seriali finansują same, w związku z czym mają prawo do wyciągania pieniędzy od swoich klientów na wszelkie możliwe sposoby. Telewizja publiczna to co innego, bo tutaj to my zapłaciliśmy za produkcję.
Ta konstatacja prowadzi nas także do innych wniosków – co robić z filmami finansowanymi z państwowej kasy? Czy nie powinny być one dostępne w sieci dla wszystkich obywateli, skoro autorów społeczeństwo już wynagrodziło? Co z pracami naukowymi powstającymi dzięki publicznym dotacjom? Czy warunkiem otrzymania takiego grantu nie powinien być wymóg publikacji w duchu
open access? Co z twórcami na państwowych stypendiach? Czy społeczeństwo łożące na ich utrzymanie nie powinno mieć prawa choćby do niekomercyjnego wykorzystywania ich utworów? To poważne pytania, bo dotyczące nie tyle sposobu, w jaki finansuje się w Polsce kulturę, co korzyści, jakie z tego tytułu uzyskuje społeczeństwo.
Nic mnie tak nie denerwuje, jak płacenie dwa razy za to samo. A Państwa?
Inne tematy w dziale Polityka