Niestety, tytułem tym muszę się podzielić z pozostałym miliardem użytkowników sieci. Time ogłosił, że w tym roku to internauci en masse zasługują na pozytywne wyróżnienie, a na stronie głównej Time.com czytamy: "Człowiekiem roku jesteś Ty".
Na okładce jutrzejszego wydania papierowego ponoć znajduje się lusterko. Trochę to zabieg pod publiczkę, bo akurat ludzie roku z kupna papierowego wydania spokojnie mogą zrezygnować, zaś sporo czytelników tradycyjnych na wyróżnienie tym tytułem nie zasługuje. Ale nie bądźmy drobiazgowi. Jeśli Time w tak ostetacyjny sposób ogłasza, że dzięki internetowi ludzie biorą w swoje ręce władzę, produkcję i media, to znaczy że przekroczyliśmy pewien punkt krytyczny w rozumieniu znaczenia tej trzeciej (po wynalezieniu pisma i druku) rewolucji informacyjnej. Z czego można się tylko cieszyć.
Wszystkie okładkowe teksty na temat Wikipedii, dziennikarstwa obywatelskiego, Youtube, Myspace, blogów itd. itp są dostępne na stronach Time.com, krótka nota po polsku na Gazeta.pl
[UPDATE] Ciekawy komentarz na ten temat zamieścił u siebie Vagla. Pisze między innymi: Coś się zmienia, jednak niekoniecznie chodzi o oddanie członkom społeczności wpływu na dyskusje publiczną, na dystrybucję treści. Zmienia się tylko model kontroli nad treściami (por. Ograniczanie i kontrola dostępu oraz kanałów dystrybucji). Ale nadal to nie końcowy użytkownik kontroluje te treści, a zmiana następuje jedynie na funkcji dystrybutora, a większość tegorocznych "ludzi roku" nadal uważana jest przez poszczególne systemy prawa za przestępców.
Inne tematy w dziale Polityka