Jarosław Flis Jarosław Flis
63
BLOG

Śląskie eurorozgrywki

Jarosław Flis Jarosław Flis Polityka Obserwuj notkę 4

Coraz więcej wiemy o listach kandydatów do PE. Bez żadnego komentarza „Rzepa” podała dziś informację o otwarciu listy PSL na Śląsku przez Janusza Moszyńskiego. Dla przypomnienia – Moszyński to niegdysiejszy polityk PO, marszałek śląski z czasów koalicji PO-PiS-PSL w sejmiku. To jeden z organizatorów „spotkania gliwickiego” w 2007 roku, potraktowanego przez władze PO jako rokosz. Został po nim zawieszony w prawach członka. Na stanowisku marszałka śląskiego utrzymywał się w atmosferze permanentnego konfliktu, także dzięki niechęci klubu PiS do jego odwołania. Wraz z czwórką radnych sejmiku (w tym Ludgardą Buzek), założył Samorządową Inicjatywą Obywatelską, która podpisała porozumienie ze „Śląskiem XXI”.
Wystawienie takiego kandydata jest kolejnym pociąganiem przez PSL za wąsy PO. Ewidentnie sukces w Olsztynie ożywił ludowców. Warto wiedzieć, że  ordynacja do PE sprawia, że PSL może na Śląsku liczyć na mandat, choć w wyborach do sejmu nie zdobył mandatu w żadnym z 6 okręgów tego województwa. Okręgi te były jednak małe i w paru przypadkach nawet 9% popracia nie dawało mandatu. Zsumowanie takich procentów daje liczbę głosów większą niż na Lubelszczyźnie – w każdym razie gdyby przeliczyć na mandaty do PE wyniki wyborów z 2007 roku, to PSL ma mandat na Śląsku a na Lubelszczyźnie nie. Gdyby Moszyński zdobył mandat, to trafiłby do tego samego klubu, co niegdysiejsi koledzy z PO. Byłoby niebanalnie.
Taki gambit oznaczać może, że PSL zaczyna szukać swojego „miejskiego skrzydła”. Polska XXI sama z siebie skrzydeł nie rozwinęła, lecz do takiej roli może się nadawać. W wyborach sejmowych PSL może oddać jedynki na listach w Warszawie (Ujazdowski), Łodzi (Zaleski), Katowicach (Polaczek) czy nawet Gdyni (Sellin) bez żadnej szczególnej straty. Mandatów i tak tam nie zdobył. Zyski z tego tytułu mogą być natomiast konkretne, na czele z osłabieniem i PO, i PiS.
Na rzecz PSL może też zadziałać (jeśli się potwierdzi) wystawienie przez PiS na śląską „jedynkę” Ryszarda Legutki. Z całą sympatią dla profesora, jest to decyjza bardzo wątpliwa. To, że to „spadochroniarz”- Krakus - w przypadku Śląska jest jednak większym problemem niż wrzucenie w wyborach sejmowych Gęsickiej do Rzeszowa czy Dziedziczaka do Kalisza. Śląsk nie jest matecznkiem PiS, z silnym kandydatem w prawie każdym z powiatów, jak to miało miejsce w tych dwóch okręgach. Jeśli zaś elektorat PiS będzie szukał kogoś, kto Tuska darzy szczerą niechęcią, to Moszyński jest tu chyba bardziej przekonujący. Dodatkowo, urodzony w Siemianowicach.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka