Do listu Jarosława Kaczyńskiego można się odnosić na wiele różnych sposobów. Sporo z nich już przećwiczono. Postaram się dołożyć jeszcze jeden, kierując się miłym mojemu sercu zleceniem prezesa PiS:
Podstawą analizy, która jest prowadzona i która musi stać się przesłanką naszego dalszego postępowania, mogą być tylko fakty, liczba głosów, ich rozkład przestrzenny w poszczególnych regionach, miastach różnej wielkości, na wsi, porównania z wynikami poprzednich wyborów, analizy zachowań różnych typów elektoratów.
Stosując taką metodę, postanowiłem sprawdzić tezę, którą autor listu przytacza w następnym zdaniu:
Już wstępne rozpoznanie przeprowadzone tą metodą każe podać w wątpliwość różne głoszone w mediach stereotypy, np. ten o skuteczności tzw. miękkiej kampanii, nienawiązywania do sprawy Smoleńska itp. Nie ma dziś jeszcze podstaw do ostatecznych konkluzji, ale wiele wskazuje (choćby porównanie wyników w wielkich miastach z 2007 i 2010 roku), że skuteczność różnego rodzaju zabiegów mających zmienić mój wizerunek, a także znaczące ograniczenie tematyki kampanii, np. wykluczenie z niej niemal w całości kwestii związanych z postawą i poprzednią działalnością Bronisława Komorowskiego, nie przyniosło znaczących skutków.
Porównanie procentowego poparcia dla PiS w 6 największych miastach Polski w wyborach 2007, 2009 i 2010 roku wygląda tak:
Za komentarz mogą posłużyć słowa prezesa z kolejnego zdania:
Dlatego ci, którzy dziś zabierają głos, przyjmując pozycję mentorów, w najlepszym razie wykazują się brakiem elementarnej wiedzy, któremu towarzyszy wskazana wyżej zła wola.
PS. Wiem, że to skojarzenie może mnie narazić na zarzut przyłączenia się do medialnych ataków na JK, lecz nie mogę się powstrzymać:
http://www.dailymotion.pl/video/x10vgm_monty-python-meaning-of-life-extrai_shortfilms
Inne tematy w dziale Polityka