Jarosław Flis Jarosław Flis
70
BLOG

Kryzysy realne i prawne

Jarosław Flis Jarosław Flis Polityka Obserwuj notkę 49

Czy w Czechowicach-Dziedzicach jest już klęska żywiołowa? Czy trzeba sięgnąć po środki nadzwyczajne? Odpowiedź na to pytanie nie jest dziś oczywista z powodu odległego od dramatycznych przeżyć mieszkańców tego miasta. Odpowiedź ta bowiem zależy od wyborczych kalkulacji. Zgodnie z konstytucją, pozytywna odpowiedź na to pytanie wymusza przesunięcie wyborów, to zaś niechybnie stanie się co najmniej przedmiotem spekulacji - czy to dla partii rządzących dobrze, czy źle?
Najpewniej jednak, zgodnie ze zbójeckim prawem opozycji, decyzja w tej sprawie zostałaby skrytykowana, jako motywowana wyłącznie wyborczym interesem. Ciekawe, ile miast i miasteczek musi zalać, by nikt nie miał wątpliwości, że to już klęska żywiołowa...
Oczywiście, nikt rozsądny nie ma złudzeń, że gdyby partie akurat zamieniły się rolami, to rzecz wyglądałaby inaczej.
Znów (pisałem o tym dokładnie miesiąc temu tu) pojawia się ten sam problem, który dotknął nas przy okazji tragedii smoleńskiej - przewidziane prawem procedury kryzysowe nie pomagają w rozwiązywaniu problemów, lecz dodatkowe problemy stwarzają. Po co w konstytucji aż tak  dramatyczne konsekwencje jednej decyzji w sprawie jednej społeczności lokalnej? Zabezpieczenia na miarę zamachu stanu dziś utrudniają racjonalną decyzję w sprawie pojedynczego miasta. Nadają jej bowiem dalekosiężne konsekwencje dla całego kraju. Do tego najpewniej odkryto jeszcze sprzeczność pomiędzy tymi zapisami a procedurami wynikającymi ze śmierci prezydenta. Tak jak wojny nie można powierzać generałom, tak i prawo jest najwyraźniej rzeczą zbyt ważną, by ją zostawić wyłącznie prawnikom.

To, tak przy okazji, można też potraktować jako kolejny mały argument w sprawie szkodliwości bezpośrednich wyborów prezydenckich dla polskiego życia publicznego.  Więcej argumentów w najnowszym TP. Tu - dla zachęty - fragment:

Fotel prezydenta RP można porównać do fotela pasażera obok kierowcy. Jest to na pewno miejsce dobrze widoczne i dające dobry ogląd sytuacji. Jednak jeśli chodzi o ustalanie, dokąd samochód jedzie, pasażer może jedynie wyrazić opinię. Z instrumentów kierowania w jego zasięgu jest tylko hamulec ręczny.
To, że polski system władzy zapewnia prezydentowi najbardziej spektakularną formę wyboru – i co za tym idzie, najsilniejszą legitymację – nie zmienia podstawowego faktu: tym, który ustala, dokąd jedzie samochód, jest premier. Jeśli premier i prezydent są zgodni co do tego, dokąd jechać, mogą stanowić zgrany duet, w którym ten drugi pełni rolę pilota, ułatwiając orientację kierowcy. Jeśli jednak ich zdania są odmienne, jedyne, co może zrobić prezydent, to straszyć użyciem hamulca lub też faktycznie go zaciągać.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (49)

Inne tematy w dziale Polityka