Portale zaczynają przeklejać wiadomości o sondażu SMG/KRC dla Faktów TVN. Każda z informacji podawana jest oddzielnie, choć przecież są one niezwykle od siebie zależne. Zacząć wypada od najważniejszej - zdecydowanego wzrostu liczby tych, którzy deklarują chęć wzięcia udziałów w wyborach. W poprzednim sondażu, z 21.03, taką deklarację złożyło 58%. W najnowszym - aż 75%. Ten wzrost - 17% więcej - ma zasadnicze znaczenie przy zrozumieniu zmian preferencji partyjnych. Te są bowiem podawane jako procent tych którzy zadeklarowali chęć głosowania, lub chociaż powiedzieli "nie wiem" (co z resztą jest dość kontrowersyjne). Oczywiście ostateczne wyniki wyborów tak są właśnie liczone jako procent od głosów ważnych. Jeśli jednak chcieć zrozumieć, co się w społeczeństwie dzieje, trzeba koniecznie rozróżnić zmiany preferencji, od pozyskania nowych wyborców spomiędzy wcześniej niegłosujących.
Skokowy wzrost poparcia dla PiS wynika najpewniej z takiej mobilizacji. Zobaczyć to można, jeśli uwzględnimy tych, którzy deklarowali, że nie pójdą na wybory. W marcu wyglądało to tak:
Teraz wygląda to tak:
Dwie trzecie przyrostu poparcia dla PiS wynika najpewniej ze zmniejszenia się liczby tych, którzy deklarują, że nie pójdą głosować. Reszta wiąże się ze spadkiem notowań SLD i PSL. Choć spadki dla każdej z tych partii mieszczą się w granicach błędu, to już łączny ich udział spadł o prawie 5 proc.
Natomiast pytanie, czy Jarosław Kaczyński powinien kandydować na prezydenta, jest z gruntu tych, których zadawanie nie ma sensu. Większość przeciwników jego kandydowania to zwolennicy PO, PSL i SLD. Wśród zwolenników PiS dwie trzecie chce jego kandydowania. Co natomiast mogą znaczyć odpowiedzi zwolenników PO, twierdzących, że powinien kandydować, tego nie podejmuję się zinterpretować.
Wracając zaś do samych preferencji, to przed PiS staje problem utrwalenia tego efektu. Jak dotąd politycy tej partii żyli w przekonaniu, że wyższa frekwencja im szkodzi (tak to przynajmniej wynikało z ich zachowania na komisji sejmowej w obliczu różnych przedsięwzięć profrekwencyjnych). Jeśli te wyniki potwierdzą się w kolejnych sondażach, to przekonanie wypadałoby zmienić.
Inne tematy w dziale Polityka