Prawybory nie potoczą się tak gładko, jak to się początkowo wydawało. Tym niemniej ich obserwacja pozwala sporządzać na bieżąco listę pokus, które na kandydatów (i ich zwolenników) czyhają.
1) Licytacja w radykalizmie
"Mało dyplomatyczne" ataki szefa MSZ na obecnego prezydenta miały mu zapewne pomóc w pozyskaniu twardego antykaczystowskiego elektoratu. Elektorat ten może przesądzić o wyniku prawyborów, lecz w ostatecznych wyborach jego rola nie musi być decydująca. Owszem, jego mobilizacja składa się na sukces, lecz równie ważne jest przekonanie wahających się. Ten rodzaj argumentów Sikorskiemu jest i będzie wypominany. Jednak jest tu wyraźna pokusa, by nie przejmować się tym, co będzie po prawyborach.
2) Wypychanie na margines
Atak Palikota na Sikorskiego i całe konserwatywne skrzydło w PO, na czele z jawnym twierdzeniem, że tak naprawdę nie jest on kandydatem PO, ma przynieść zdobycie poparcia głównego nurtu Platformy. Straszenie grożącym ze strony konkurentów rozłamem ma wszystkie cechy samospełniającego się proroctwa. W przypadku zwycięstwa Komorowskiego będzie im zdecydowanie trudniej stanąć za nim murem. Zwłaszcza, że on sam dziś usprawiedliwia Palikota. To też jest wpychanie wahającego się wyborcy w ramiona konkurenta w wyborach ostatecznych.
Przy okazji warto przypomnieć sobie, jak wyglądał główny billboard PO w 2007 roku. Jakże to dziś wymowne - starcie skrzydłowych.
Co do strategii Sikorskiego, to ładnie rzecz ujął Piotr Gociek z "Rzeczpospolitej":
Inna sprawa, że na słowa “prezydent wolnej Polski może być niski, ale nie powinien być mały” odpowiedź powinna być krótka: “prezydent wolnej Polski może być wysoki, ale to nie znaczy, że od razu będzie wielki”
Bardzo jest interesujące, co PO zrobi z Palikotem. Na mój gust pozbawią go stanowiska wiceprzewodniczącego klubu. Jeśli go wyrzucą z partii, będę jednak zaskoczony.
Przy okazji, to jego argumentację w sprawie Sikorskiego można bardzo łatwo odwrócić i zastosować przeciw Komorowskiemu (zmieniając tylko kilka nazw i nazwisk):
Otóż choć obaj są formalnie kandydatami Platformy, to w sensie merytorycznym i politycznym jest to wybór pomiędzy kandydatem PO (Radek Sikorski) i kandydatem UD (Bronisław Komorowski), a może nawet LiD-u. (...)
To jest środowisko "III RP", które nie jest daleko od Kwaśniewskiego, a nawet Millera.
Skutki tego wyboru są więc zasadnicze dla przyszłości sceny politycznej. I łatwo sobie wyobrazić, błyskawiczną konsolidację „LiD-u” wokół urzędu prezydenta gdy będzie nim Komorowski. To z tego powodu z taką wściekłością politycy SLD atakują Marszałka Sejmu. Wiedzą, że jego zwycięstwo w tych wyborach to jest powstanie prawdziwej alternatywy dla SLD po lewej stronie sceny politycznej.
Powstaje jednak pytanie jakie skutki dla PO – skutki wewnętrzne -będzie miało takie umocnienie tej grupy polityków. W mojej ocenie to niechybnie prowadzi do silnego rozbicia w partii. Martwiłbym się też o jakość współpracy pomiędzy rządem, a prezydentem. Bo jest oczywiste, że budowanie samodzielnej pozycji politycznej musi oznaczać konflikty i napięcia pomiędzy urzędami. Dlatego właśnie tak iluzoryczne jest założenie, że mamy do wyboru dwu kandydatów Platformy. Kandydat PO jest tylko jeden. To jest Radek Sikorski.
Nie ma wątpliwości - każda taka wypowiedź jest eskalacją wewnętrznego konfliktu. Poniekąd oczywista prawda, że w dniu rozstrzygnięcia prawyborów świat się nie kończy, łatwo znika z oczu.
Inne tematy w dziale Polityka