Byłoby złośliwością względem PiS, gdyby ktoś sugerował, że zgłaszany projekt konstytucji jest napisany pod Lecha Kaczyńskiego - przyjmuje za oczywistość, że to on zajmuje ten urząd i to jego problemy ma konstytucja rozwiązywać. Koncepcja prezydenta-superrecenzenta rządu, na pewno antycypuje też ewentualność, że w tegorocznych wyborach zwycięży jednak Donald Tusk, Bronisław Komorowski lub Włodzimierz Cimoszewicz.
Z takiej perspektywy danie prezydentowi możliwości zablokowania kandydata na premiera lub ministra "z ważnych powodów", to nie tylko narzędzie zablokowania Radosława Sikorskiego przez Lecha Kaczyńskiego. Oznacza to także, że prezydent Donald Tusk miałby prawo weta w stosunku do Zbigniewa Ziobry, jako kandydata na ministra sprawiedliwości w przypadku zwycięstwa PiS w wyborach sejmowych 2011. Wszak wyrok sądowy w sprawie "doktora G." byłby to wystarczającym uzasadnieniem.
Ciekawi mnie bardzo, czy politycy PiS tak właśnie sobie wyobrażają równowagę władzy w Polsce i chcieliby takich uprawnień dla prezydenta z PO? Czy może postawili już krzyżyk na Ziobrze? Być może już za niecały rok będziemy się mogli przekonać, jak to z tymi uprawnieniami jest. W każdym wypadku, jeśli jednak obecny prezydent wybory przegra, warto będzie uważnie obserwować stanowisko PiS w sprawie uprawnień prezydenta. Podobnie jak to, czy PO będzie się wtedy dalej upierać przy osłabieniu prezydenckiego weta.
Inne tematy w dziale Polityka