Polka płacze z bezsilności w obliczu oszczerstw. Działacze milczą, dziennikarze relacjonują.
Kiedy Danielle Collins zaatakowała Igę Świątek, najpierw fizycznie, uderzając piłeczką, następnie słownie, zrywając mecz i wchodząc na kort Igi Światek, polskie media skwapliwie to odnotowały, jednak nikt w przytomności nie bronił zaatakowanej Polki. Dlaczego?
Pierwszy głos obrony zanotowałem w mediach społecznościowych. Rozpoczęła się dyskusja w której pytano, dlaczego nikt nie bronił naszej zawodniczki, dlaczego nikt nie zaprotestował, nie zabrał głosu na konferencji prasowej, ba – po prostu nie wysłał czytelnego sygnału, że to co zrobiła amerykanka jest niską prowokacją. Natomiast z lubością cytowano złe słowa wypowiedziane przez Collins.
Brak obrony, naszej reprezentantki przez działaczy sportowych, myślę tu oczywiście o organizatorach wyjazdu polskiej ekipy do Paryża, brak obrony ze strony dziennikarzy relacjonujących i komentujących olimpijskie igrzyska, mógł przyczynić się do słabej formy psychicznej w decydującym meczu półfinału. Polka płacze z bezsilności w obliczu oszczerstw. Działacze milczą, dziennikarze relacjonują.
Czy to właściwe zachowanie? Co się z nami Polakami dzieje? Czy tak trudno jest ocenić, to co jest widoczne na ekranie. Czy wszyscy się przestraszyli, że publiczna obrona Igi Światek komuś się nie spodoba? Czy po przypadku komentatora zawieszonego i przywróconego, któremu jednak pogrożono paluszkiem, bo powiedział co myśli o otwarciu igrzysk, zamurowało naszych publicystów w przestrachu, że obrażą amerykańskiego sojusznika, narażą się właścicielom tytułów, zostaną zawieszeni?
To co uczyniła Collins było niskie i krzywdzące Igę Światek. Nie ma innej oceny, dlaczego zatem wszyscy milczą? Przepraszam nie wszyscy. W mediach społecznościowych wrze, ale to za mało. Iga powinna być obroniona przez tych, którzy ją na igrzyska wysłali i przez tych, którzy igrzyska komentują w języku polskim. Którzy z igrzysk żyją i patriotycznymi przymiotnikami zapełniają szpalty i ramówki.
Hasło „murem za kimkolwiek” w przypadku naszej zawodniczki, reprezentantki Polski nie zadziałało. Cóż to oznacza? Wygląda na to, że nas można obrażać i nawet nie piśniemy. Udamy, że nic wielkiego się nie stało. W końcu jest brąz. Iga sobie popłakała, ale przecież nie pierwszy raz. Collins nie przeprosi, bo u nich w USA to taka norma, taki koloryt, że mówi się przykre rzeczy publicznie i jest OK. I dobra jedziemy z tym dalej.
Iga Świątek wspominając ten czas, ataku Collins i przegranego półfinału powiedziała, że czuła się jakby w żałobie z której musiała się pozbierać, by wygrać brąz dla Polski. To dobra metafora na opisanie stanu w który mogą nas wprawić rodacy.
JB
Inne tematy w dziale Sport