W 1983 Ronald Reagan po raz pierwszy używa terminu "imperium zła". Sowieci, bo to w stosunku do nich, Reagan użył tego określenia, - uznają, dowodził Reagan, tylko rewolucyjną moralność niszcząc judeochrześciańskie, humanistyczne rozróżnianie dobra i zła a rewolucja poprzez ekspansje, dąży do podporządkowania sobie narodów świata. Tak można skrócić uzasadnienie użycia terminu"imperium zła", który od tego czasu wszedł do światowego obiegu w definiowaniu polityki prowadzonej przez Moskwę.
Profesor Andrzej Nowak w książce "Klęska imperium zła" (Biały Kruk, Kraków 2020) pisze, że Ronald Reagan, czterdziesty prezydent Stanów Zjednoczonych, który wszedł do historii Polski, jako przywódca mocarstwa i udzielił znaczącej pomocy ruchom antykomunistycznym, w tym działającej w Polsce „Solidarności", oparł się na metaforze użytej w powieści „Listy starego diabła do młodego” Clivea Staplesa Lewisa.
W tej metaforze, piekielna ekscelencja, podsekretarz stanu w piekle, wymienia urzędowe listy ze swoim podwładnym a jest nim jego bratanek, młodszy diabeł, który okazuje swoje zdolności w służbie kusicielskiej. Stąd Ronald Reagan - pisze prof. Nowak, wydobył obraz największego zła, którego źródła biją nie w jakiś obskurnych jaskiniach zbrodni (...) ale w schludnych, aseptycznych gabinetach władzy, gdzie decyzje podejmowane są, przez ludzi w białych kołnierzykach, którzy nawet nie potrzebują podnosić głosu.
Kardynał Joseph Ratzinger na początku swojej książki z 1967 roku "Wprowadzenie w chrześcijaństwo" cytuje przypowieść Sørena Kierkegaarda, (1813-1855) duńskiego filozofa, jednego z prekursorów filozofii egzystencjalnej.
"W wędrownym cyrku wybuchł pożar. Dyrektor cyrku wysłał błazna, gotowego już do występu, do sąsiedniej wsi po pomoc. Tym bardziej, że istniało poważne niebezpieczeństwo, że ogień przeniesie się do wsi przez wyschnięte po zbiorach pola. Błazen pobiegł i zaczął prosić mieszkańców, by szybko przyszli i pomogli gasić pożar w cyrku. Wieśniacy jednak prośby i błagania błazna uważali tylko za świetny chwyt propagandowy, który ma ściągnąć jak najwięcej ludzi na przedstawienie. Klaskali i śmiali się więc do łez. Tymczasem błazen miał ochotę raczej płakać niż się śmiać. Daremnie przekonywał ludzi, że nie ma tu żadnego udawania, a cyrk naprawdę się pali. Te błagania wywoływały jednak tylko nowe wybuchy śmiechu. Uważano, że błazen świetnie gra swoją rolę. W konsekwencji na pomoc było już za późno - cyrk i wieś spłonęły".
Zdaniem późniejszego papieża, (pontyfikat 19 kwietnia 2005) pisze Piotr Chmieliński w "Niedzieli" - "historia z pożarem cyrku dobrze ilustruje sytuację, gdy ktoś mówi o wierze chrześcijańskiej do ludzi, którzy nie są oswojeni ze sposobem myślenia i przemawiania Kościoła. Błazen symbolizuje teologa, którego nikt nie bierze na serio w jego błazeńskim stroju ze średniowiecza. Cokolwiek by mówił - jego rola etykietuje go i odpowiednio klasyfikuje. Wszyscy wiedzą z góry, że jest to tylko błazen. A błazen, wiadomo o czym mówi i że tylko robi przedstawienie, które z rzeczywistością nie ma nic wspólnego. Można więc mu się spokojnie przysłuchiwać, ale nie trzeba się przejmować tym, co mówi". Piotr Chmieliński recenzował książkę późniejszego papieża w 2006 roku.
Kiedy zestawimy te dwie niezbyt odległe w czasie sytuacje definiowania świata (kardynała Ratzingera i prezydenta Reagana) i połączymy je klamrą ostatnich wydarzeń na amerykańskim Kapitolu, rysuje się obraz błazeńskiego nawoływania do obrony wartości, czego już nikt nie chce brać pod uwagę. Sowiecka rewolucja, której wytyczne jeszcze w roku 1920 przed atakiem na Polskę twardo formułował Lenin i dzięki czemu polscy komuniści mieli jedyny cel: zlikwidować Rzeczpospolitą i włączyć jej ziemie do ZSRR, wróciły chichotem za Oceanu ale już w demokratycznych piórkach. Ostatecznie chodzi o dokończenie wprowadzania komunizmu na świecie a stary diabeł pisze coraz piękniejsze listy do młodego diabła.
Cóż robić? Po pierwsze nie wierzyć w to co tu zostało przytoczone. To tylko zestawienie zdań. Następnie, zapytać się przed lustrem w jakim porządku wartości żyjemy. Co to jest zło a co jest dobrem? Być może odpowiedź nie jest tak prosta, jakby się wydawało. No to proponuję, przespacerować się na morzem. Szum fal Bałtyku szepce nam odpowiedź, tylko nie zawsze jesteśmy w stanie jej wysłuchać.
JB
Inne tematy w dziale Polityka