w sprawie SKOK-ów PO złapała własną rękę...
Plan był prosty – zabić PiS i Dudę SKOK-mi. Wykreować aferę na miarę Amber-Goldu i zdjąć z siebie odium własnych afer, które trudno zliczyć.
No i wyszła – jakby powiedział pułkownik Kwiatkowski – dupa blada!
Afera jest, ale jak na razie w jednym SKOK-u, ale za to w jakim – akurat tym, w którym rządzili ludzie z WSI.
A jak gdzieś blisko jest WSI, to musi być też blisko Bronisław Komorowski. No i się znalazł, a jakże, na zdjęciu.
Niby nic, zwykłe zdjęcie. Facet sobie po prostu wziął prezydenta, ustawił i się z nim sfotografował. BOR gdzieś się akurat zawieruszył.
No i oczywiście zwykły przypadek, że w firmie gościa ze zdjęcia, którego pan prezydent nigdy nie znał, prezydenckie dziecko coś tam dłubało.
Zbrodnią PiS-u miała być niechęć, żeby SKOK-i poddane zostały nadzorowi KNF. No i bardzo dobrze. Jak SKOK-i nie były pod nadzorem KNF, tylko własnej krajowej rady, nikt tam nie kradł.
Afera w Wołominie zaczęła się dopiero po przekazaniu kas pod nadzór KNF, bo nadzór okazał się dziadowski. Lepiej, żeby go nie było.
Zamieszany w sprawę ma być senator Bierecki. Ten sam, który zawiadamiał KNF o nadużyciach w Wołominie, ale KNF miesiącami nie reagowała na jego zawiadomienie.
No i znów nadjechała Platforma – szefem KNF jest polityk PO, dawny zastępca Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Przysłowia mądrością narodu. Jedno z nich – złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma... - pasuje idealnie do sytuacji Platformy ze SKOK-ami...
Inne tematy w dziale Polityka