...bo w wielkiej polityce nigdy nie mówi się nigdy. Zwłaszcza gdy u naszych granic polityka zamieniła się w wojnę...
A co miał powiedzieć Andrzej Duda – że nigdy, przenigdy nie wyślemy polskich wojsk na Ukrainę?
Nie, tego nie mógł powiedzieć żaden odpowiedzialny polityk, a już tym bardziej nie mógł tego powiedzieć przyszły prezydent Rzeczypospolitej. Bo w wielkiej polityce i generalnie w dyplomacji nigdy nie mówi się „nigdy”. Zwłaszcza, gdy na naszych oczach polityka zamienia się w wojnę.
Powiedzenie, że nigdy nie wyślemy wojsk na Ukrainę, w Moskwie przetłumaczono by jako „róbta co chceta”. Zabiliśta pięć tysięcy ludzi, zabijta i pięć milionów, nam to w Polsce lata i powiewa. Nasza pani premier zgarnie tylko z podwórka dzieciaki i zamknie drzwi od tej naszej chaty z kraja.
A nasza chata niestety nie jest z kraja. Wystarczy popatrzeć na to wielkie rumowisko, które pozostało z lotniska w Doniecku. A przecież zaledwie dwa lata temu lądowały tam piłkarskie sławy i dziesiątki tysięcy kibiców z całej Europy. I to były nasze wspólne polsko-ukraińskie mistrzostwa Europy. Ledwie ucichł gwar stadionów, zaczął się huk dział. Ta wojna jest tuż obok nas i nie możemy być pewni, czy nie przekroczy naszych granic.
Nie możemy być niczego pewni tym bardziej, że zaczyna się w Europie polityka głaskania niedźwiedzia. Francuzi chcieliby niedźwiedziowi sprzedać mistrale i wieprzowinę. Niemcy, pani kanclerz osobiście, namawiają Putina, żeby się ciut ustatkował, odrobinę mniej zabijał, to wtedy stworzą razem strefę wolnego handlu, od Lizbony po Władywostok.
Czort jeden wie, co jeszcze wyjdzie z tej wojny i z tej polityki.
I Bóg jeden wie, do czego przyszłość nas i nasze wojsko jeszcze zmusi.
Pod warunkiem, że jakieś wojsko jeszcze będziemy mieli, nie tylko gwardię narodową Magdaleny Ogórek, z fuzjami...
Inne tematy w dziale Polityka