Przeciek z Naczelnej Prokuratury Wyborczej nie był przypadkowy...
Chodziło o ostrzał artyleryjski ekspertów Macierewicza, żeby Broń Boże nie usiąść z nimi do stołu
Lasek boi się debaty jak diabeł święconej wody.
Boi się, bo ta debata musiałaby z grubsza wyglądać tak:
W Smoleńsku pan był? - Nie, nie byłem
A kto z komisji był? - nie pamiętam, notatki gdzieś zgubiłem.
Ktoś był przy sekcjach zwłok? - Nie, lekarze nie zdążyli
Czy badaliście wrak? - Nie, Rosjanie nas nie dopuścili
A brzozę badaliście? - Nie, myśmy ją tylko zmierzyli.
Z jaką dokładnością? - O dwa metry żeśmy się pomylili
Badaliście czarne skrzynki? - Tylko kopie, oryginałów Rosjanie nam nie dali.
A kto skopiował? - Rosjanie skopiowali.
Badaliście wieżę? - Nie badaliśmy, Rosjanie się nie zgodzili
A taśm z wieży słuchaliście? - Nie, nawet żeśmy o to nie prosili
A głosu generała, kto robił odsłuchy?
- Był taki jeden ekspert, niestety ciut głuchy
A wracając do brzozy: czym mierzyliście? - Na oko!
Miejsce złamania oglądaliście? - Nie, bo było za wysoko
Był trotyl na fotelach? - Nie było, na nasz węch
Ale detektor wykazał... - Detektor to rzęch!
A ekspertyza, czy była jakaś, że brzoza ucięła skrzydło?
- Pytania są tendencyjne, odpowiadać mi zbrzydło...
To skąd właściwie wiecie, co się w Smoleńsku stało?
- To oczywiste przecie, walnęło i się urwało...
Inne tematy w dziale Polityka