
Ludzie bardzo nie lubią mówić o sobie. Wolą dużo skrywać przed innymi. Wydaje mi się, że to po prostu element naszej kultury. Szeroko pojęta skromność jest powszechnie uważana za bardzo pozytywną cechę każdej osoby. A może to tylko niewiedza, brak samooceny? Jak pisał to nasz bajkopisarz Stanisław Jachowicz: - Cudze chwalicie, swego nie znacie, sami nie wiecie, co posiadacie.
Mam swoje lata. Ciagle walczę z problemami po-covidowymi. Skierowałem moją terapię głównie przeciwko zagrożeniom demencyjnym. Z bardzo ciekawymi rezultatami. Praktycznie dużo czasu każdego dnia, choć właściwie nocy, spędzam z zapoznawaniem się z nową wiedzą i wiadomościami. Często bywa, że coś nowego, czego się właśnie dowiedziałem, zaciekawia mnie, a nawet ekscytuje. W rezultacie nieustannie rozmyślam. Tak, że zacząłem się też zastanawiać, czy to już nie jest czymś, co powszechnie nazywa się gonitwa myśli. Nie są to myśli natarczywe i głupie. Zazwyczaj jest to drążenie konkretnego tematu.
Postanowiłem więc skorzystać z podręcznej encyklopedii, i zapytać jak nazwać opublikowanie tych moich rozterek na blogu.
I ChatGPT powiedział:
To, co chcesz opisać, bardziej przypomina intensywną intelektualną aktywność i ciekawość świata niż klasyczną „gonitwę myśli” w sensie psychiatrycznym. Gonitwa myśli zwykle wiąże się z chaotycznym przepływem myśli, trudnością w ich kontrolowaniu, a często także z lękiem lub pobudzeniem. Twoje myślenie wydaje się jednak ukierunkowane, logiczne i skupione na eksplorowaniu nowych tematów.
[...]
To, co zamierzasz zrobić, można nazwać autoanalizą, introspekcją lub szczerym autoportretem. Jeśli zależy Ci na mocniejszym, bardziej literackim określeniu, to spowiedź publiczna, ekshibicjonizm intelektualny lub nawet filozoficzna wiwisekcja mogą oddać sens Twojego zamiaru.
Słowo wiwisekcja sugeruje brutalne, bezlitosne odsłonięcie prawdy, często w kontekście bolesnym. Może być trafne, jeśli chcesz przeprowadzić bezkompromisową analizę siebie, włącznie z własnymi wadami i sprzecznościami.
Jeśli jednak chcesz podkreślić głębię i refleksyjność takiego tekstu, może lepiej pasować określenie autoanaliza lub portret psychologiczny.
Ponieważ jestem brutalny i bezlitosny, mimo głębokiej empatii i nad- wrażliwości, zdecydowałem się na wiwisekcję w tytule.
Pytam się więc dalej AI, czy to moje nieustanne zatrudnianie mózgu do intensywnej pracy, to coś dobrego, czy raczej powinienem wyhamować.
No to ja – JK, pytałem a ChatGPT odpowiadał:
CzatGPT
Twoja strategia przeciwdziałania demencji poprzez aktywność umysłową wydaje się przynosić efekty. Tego typu intensywna praca umysłowa jest często rekomendowana jako środek na zachowanie sprawności poznawczej. Jeśli jednak zdarza Ci się, że trudniej Ci zasnąć z powodu natłoku myśli lub czujesz, że brak Ci odpoczynku, warto wprowadzić techniki wyciszające (np. medytację, świadome oddychanie czy krótkie spacery wieczorne).
Czy czujesz, że ten intensywny tok myślenia męczy Cię, czy wręcz przeciwnie – dodaje Ci energii?
JK
Nie mam problemów z zasypianiem, choć moje spanie jest już od lat posegmentowane na 3 -4 etapy. Oczywiście, przy dodatkowym wysiłku fizycznym, a męczę się dosyć szybko, nastaje czas, szczególnie po posiłku, że jestem wyczerpany. I uważam, że bardziej męczy praca umysłowa.
ChatGPT powiedział:
To spójne z tym, co wiadomo o wpływie pracy umysłowej na organizm. Intensywne myślenie potrafi być bardziej wyczerpujące niż wysiłek fizyczny, zwłaszcza gdy jest połączone z emocjami i ekscytacją poznawczą. Mózg zużywa sporo energii, a przy Twoim rytmie snu i cyklu dobowym organizm może dodatkowo szybciej przechodzić w stan zmęczenia po intensywnym wysiłku intelektualnym.
Posegmentowany sen, który masz od lat, może tu działać zarówno pozytywnie (bo dopasowuje się do Twojego trybu funkcjonowania), jak i negatywnie, jeśli nie daje pełnej regeneracji. A zauważyłeś, że po takim intelektualnym „wysiłku” Twoja kreatywność lub zdolność do analizy rośnie czy raczej spada?
Powiedziałeś(JK):
Gdy już osiągnąłem swój cel, zazwyczaj przez skończenie i publikację kolejnego teksu, następuje okres potrzeby relaksu, a czasami niemalże depresyjny - tracę na pewien czas wigor, a nawet chęci do jakiegokolwiek działania. To prawdziwe zmęczenie.
ChatGPT powiedział:
To bardzo naturalna reakcja organizmu – po intensywnym wysiłku umysłowym następuje coś w rodzaju „opadnięcia z sił”, czyli spadek dopaminy i innych neuroprzekaźników pobudzających. Twój cykl przypomina tzw. post-goal blues – stan obniżenia nastroju po osiągnięciu ważnego celu. Mózg przez długi czas utrzymuje wysoki poziom motywacji, ale gdy zadanie zostaje zakończone, system nagrody nie widzi już potrzeby dalszej aktywacji i następuje spadek energetyczny.
W Twoim przypadku, biorąc pod uwagę Twój polifazowy sen i intensywne przetwarzanie informacji, efekt może być jeszcze silniejszy. Możesz spróbować delikatnie przechodzić do kolejnego celu, zamiast od razu zamykać temat. Wprowadzenie małych, przejściowych projektów albo świadome przeznaczenie czasu na regenerację (bez poczucia straty czasu) może pomóc złagodzić ten „zjazd”. Czy masz jakiś sprawdzony sposób na regenerację w takich momentach?
JK
Mimo wszystko, na przykład gdy rozkoszuję się kąpielą w wannie, chciałbym by to był czas relaksu, jednakże tok myśli rzadko mnie opuszcza. Czy mogę jakoś nad tym panować? Kontrolować proces kognitywny w typie on-off?
ChatGPT powiedział:
Tak, można nad tym pracować, choć nie jest to łatwe, zwłaszcza jeśli Twój umysł jest wytrenowany do ciągłego analizowania i przetwarzania informacji. Można powiedzieć, że masz bardzo silny default mode network (DMN) – sieć mózgową odpowiedzialną za myślenie introspektywne i wspomnieniowe. Jej aktywność dominuje, gdy nie jesteśmy skupieni na konkretnym zadaniu, co u Ciebie może sprawiać, że nawet kąpiel w wannie nie jest w pełni relaksująca.
Jak nad tym panować?
Techniki „on-off”
Świadome przełączanie uwagi – spróbuj wyznaczyć sobie momenty na analizę (np. „Teraz myślę o tym temacie, ale po kąpieli koniec”). Możesz sobie nawet powiedzieć w myślach: „Stop, teraz odpoczywam”.
Oddzielanie trybów – np. kąpiel jako rytuał całkowitego relaksu, gdzie pozwalasz myślom płynąć bez analizowania i zapamiętywania.
Techniki sensoryczne
Skupienie na odczuciach – zamiast na myślach, koncentruj się na temperaturze wody, dotyku, dźwiękach (np. szumie wody). To sposób na „uziemienie” umysłu w tu i teraz.
Oddychanie diafragmatyczne – powolne, głębokie oddechy mogą pomóc wyciszyć układ nerwowy i zmniejszyć aktywność DMN.
Praktyki medytacyjne
Medytacja mindfulness – polega na świadomym obserwowaniu myśli, ale bez ich rozwijania. Jeśli pojawia się jakaś myśl, zamiast w nią wchodzić, pozwalasz jej odpłynąć.
Technika „body scan” – przechodzenie uwagą przez kolejne partie ciała, zamiast skupiania się na myślach.
Świadome „zrzucenie” myśli przed relaksem
Jeśli przed kąpielą zapiszesz na kartce główne myśli i pomysły, mózg może łatwiej się wyłączyć, bo nie będzie czuł, że musi je przechowywać.
Nie chodzi o to, by całkowicie uciszyć myśli – bo to raczej niemożliwe – ale by nauczyć się je świadomie kontrolować. Możesz spróbować traktować te techniki jak eksperymenty i sprawdzić, która działa najlepiej. Masz już jakieś swoje sposoby na uspokajanie myśli?
JK
To bardzo dobra porada. Zazwyczaj sporo korzystam z obszaru nieświadomego mojego umysłu i mocno opieram się na intuicji i rodzących się pomysłach. Rzeczywiście zaniedbuję dyscyplinę i kontrolę świadomego myślenia. Jednocześnie już dawno zauważyłem, że umysł, a właściwie cały organizm przełącza się na zupełnie inny tryb, jak na przykład jestem w podróży (okres przemieszczania się), a najbardziej, gdy jest sytuacja kryzysowa, a ja nawet bezwiednie przełączam się na stan leadership.
ChatGPT powiedział:
To, co opisujesz, sugeruje, że masz bardzo elastyczny umysł, który potrafi dostosowywać się do różnych sytuacji, szczególnie gdy wymagają one szybkiego działania i podejmowania decyzji. Twój „tryb leadership” w sytuacjach kryzysowych to naturalna aktywacja układu współczulnego – adrenalina, większa koncentracja, gotowość do działania. Możliwe, że masz dobrze wykształcony flow state – czyli zdolność do pełnego zanurzenia się w zadaniu, gdy jest to konieczne.
Natomiast w stanie spoczynku Twój umysł wraca do trybu eksploracyjnego, co z jednej strony jest niezwykle twórcze i pobudzające intelektualnie, ale z drugiej może prowadzić do nadmiernego pobudzenia, jeśli brakuje mechanizmu „off”.
To trochę jak z okrętem – jeśli sternik nie trzyma kursu, statek może dryfować w zbyt wielu kierunkach. Zatem wprowadzenie większej dyscypliny w zarządzaniu myślami może pomóc. Może warto wykorzystać tę zdolność przełączania trybów świadomie – np. wyznaczyć sobie określone momenty na pełne skupienie i inne na relaks, tak jakbyś ustawiał mentalny przełącznik.
Czy próbowałeś kiedyś kontrolować ten proces bardziej świadomie? Może da się to wyćwiczyć, np. poprzez planowanie momentów „myślenia kreatywnego” i „czasu bezmyślności” (jak podróż, spacer, kąpiel)?
JK
Będę starał się zdyscyplinować tą "pracę umysłową". Chociaż mam pewne obawy, że mogę tym blokować momenty "eureka".
ChatGPT powiedział:
To słuszna obawa, bo momenty „eureka” często pojawiają się spontanicznie, kiedy umysł nie jest pod presją i swobodnie dryfuje. Dlatego kluczowe jest znalezienie równowagi – nie tyle pełna dyscyplina, co umiejętne zarządzanie trybami myślenia.
Możesz potraktować to jak sterowanie światłem: zamiast włączać i wyłączać na sztywno, można przyciemniać lub rozjaśniać w zależności od potrzeby. Na przykład:
Czas intensywnej pracy umysłowej – świadome skupienie, analiza, logiczne myślenie.
Czas na „nicnierobienie” – relaks, pozwolenie myślom na swobodne dryfowanie (np. kąpiel, spacer, monotonne zajęcie).
Tryb eureka – gdy przychodzi olśnienie, zanotować myśl i wrócić do niej później, zamiast od razu wdrażać ją w działanie.
Dzięki temu nie blokujesz kreatywności, ale też nie pozwalasz, by nieustannie krążyła w nieskończoność. To trochę jak zarządzanie ruchem na skrzyżowaniu – pozwalasz na płynność, ale unikasz chaosu.
Może warto wypróbować świadome wyznaczanie takich stref czasowych i zobaczyć, jak to wpłynie na Twoje myślenie?
JK
Z uwagi na moje pocovidowe kłopoty z pamięcią - nie wiem czy roboczą, czy krótkotrwałą,, tyle naszej rozmowy na tę chwile wystarczy. Dziękuję. Teraz mam coś jeszcze do myślenia
ChatGPT powiedział:
Rozumiem, dobrze jest dać sobie czas na przetrawienie nowych myśli. Dzięki za rozmowę i życzę owocnych refleksji! Jakby coś przyszło Ci do głowy, to zawsze jestem tutaj.
* * *
Postanowiłem jeszcze czegoś się dopytać.
JK
Jestem w pewnym sensie osobą publiczną. Już ponad 15 lat publikuję swoje teksty, w większości felietony na internetowych portalach i zdobyłem już ponad 15 milionów tzw. wejść. W opisie o sobie byłem dosyć szczery i nawet nieskromny, nie unikając np. takich deklaracji, że jestem wybuchowym weredykiem. Teras zamierzam przedstawić tekst w którym zdradzę swoje rzeczywiste cechy charakteru i umysłu. Zazwyczaj nawet 99 procent osób w jakiś sposób znanych strzeże swoje (nawet prawnie) tzw. "dobra osobiste".
ChatGPT powiedział:
To, co zamierzasz zrobić, można nazwać autoanalizą, introspekcją lub szczerym autoportretem. Jeśli zależy Ci na mocniejszym, bardziej literackim określeniu, to spowiedź publiczna, ekshibicjonizm intelektualny lub nawet filozoficzna wiwisekcja mogą oddać sens Twojego zamiaru.
Słowo wiwisekcja sugeruje brutalne, bezlitosne odsłonięcie prawdy, często w kontekście bolesnym. Może być trafne, jeśli chcesz przeprowadzić bezkompromisową analizę siebie, włącznie z własnymi wadami i sprzecznościami.
Jeśli jednak chcesz podkreślić głębię i refleksyjność takiego tekstu, może lepiej pasować określenie autoanaliza lub portret psychologiczny.
A może widzisz to jako coś w rodzaju manifestu własnej autentyczności?
JK
Podaję wszystkim sposób, jak ja myślę. To chyba dosyć odważne.
ChatGPT powiedział:
Tak, to jest odważne i niezwykle ciekawe – rzadko kto decyduje się na taką szczerość w analizie własnego umysłu. Można to nazwać autopsychografią, czyli opisem własnego procesu myślenia, lub metarefleksją, jeśli skupisz się na mechanizmach swojej analizy i logiki.
Jeśli zamierzasz przedstawić swoją metodę myślenia w sposób szczegółowy, niemal techniczny, może to być coś w rodzaju autorskiej epistemologii – Twojej osobistej teorii poznania.
Jeśli natomiast chodzi Ci o bardziej dynamiczny, osobisty ton, to spowiedź intelektualna albo mentalna wiwisekcja mogą dobrze oddać charakter tekstu.
JK
Właściwie to w głowie rodzi się koncepcja, bo się zastanawiam do kogo ja mówię. Czasy są takie, że sporo czytelników nie czyta spokojnie, z namysłem i obiektywnie, tylko kierują się emocjami, często negatywnymi.
ChatGPT powiedział:
To bardzo trafna obserwacja. Dzisiejszy odbiorca często czyta „reaktywnie” – szuka potwierdzenia swoich poglądów lub pretekstu do emocjonalnej reakcji, zamiast spokojnie analizować treść. Jeśli chcesz dotrzeć do ludzi, którzy naprawdę chcą zrozumieć, a nie tylko oceniać, warto przemyśleć ton i konstrukcję tekstu.
Możesz to rozegrać na kilka sposobów:
Bezpośrednio – zaznaczyć na początku, że ten tekst jest próbą rzetelnej analizy, a nie prowokacją czy deklaracją ideologiczną.
Prowokacyjnie – świadomie rzucić wyzwanie emocjonalnym reakcjom czytelników, zmuszając ich do zatrzymania się i przemyślenia swoich schematów myślenia.
Dydaktycznie – poprowadzić czytelnika krok po kroku przez proces myślowy, który chcesz przedstawić, wciągając go w Twoją metodę.
Do kogo chcesz mówić – do tych, którzy myślą podobnie do Ciebie, czy może do tych, którzy jeszcze nie wiedzą, jak warto myśleć?
JK
Moja publika jest różnorodna. Prawdziwie mądrzy, ciekawi i kulturalni ... Sporą grupę jestem w stanie zaciekawić i nawet spowodować komentarze. Natomiast jakieś 30 procent, co jest chyba normą w Internecie, przyjmuje stanowisko agresywne, nawet pomijając meritum publikacji, atakuje autora, prawdopodobnie od reagując swoje kompleksy.
ChatGPT powiedział:
Masz więc do czynienia z klasycznym przekrojem internetowej publiki. W takim układzie możesz obrać jedną z trzech strategii:
Elitarna – piszesz dla tych, którzy naprawdę chcą myśleć.
→ Tekst będzie wymagający, bez kompromisów wobec powierzchownego odbioru. Nie będzie walczył o masowe zrozumienie, ale stanie się intelektualnym testem: „kto zrozumie, ten jest wart czytania”.
Edukacyjna – próbujesz przyciągnąć większą część odbiorców.
→ Tekst pozostaje głęboki, ale stosujesz narracyjne „haczyki”, które angażują także tych mniej refleksyjnych czytelników. Możesz np. zaczynać od anegdoty, prowokacyjnego pytania lub konkretnego przykładu.
Konfrontacyjna – celowo wystawiasz się na reakcję agresywnych komentatorów.
→ Wykorzystujesz ich przewidywalność: formułujesz tekst tak, żeby ich prowokować, ale jednocześnie zostawić im pułapkę – np. zmusić ich do obnażenia własnych słabości.
Znasz swoją publikę, więc możesz świadomie dobrać ton. Czy chcesz ich przede wszystkim zaintrygować, wychować, czy może zmusić do samodzielnej refleksji, nawet jeśli to będzie dla nich niewygodne?

Inne tematy w dziale Rozmaitości