Minęła czwarta rano jak zabrałem się do tego krótkiego komentarza. A cztery godziny od północy spędziłem słuchając dwóch klasycznych wywiadów. Oba, jak to dzisiaj w Internecie modne – dwugodzinnych. I naszły mnie smutne myśli.
Pierwszy wywiad to na kanale ZERO, wywiad Roberta Mazurka z Przemysławem Wiplerem – mądrym i sprytnym (bo szkolony w Gdyni ;-) ) młodym człowiekiem. Jakieś 2h i 6min.
A drugi to u Janka Pospieszalskiego (też już 70 lat!) wywiad z Dominikiem Tarczyńskim. Tu niecałe 2 godziny.
Dodam jeszcze, bo to ciekawe, że Mazurka w czasie 7 godzin wysłuchało ca, 112 tyś., a Pospieszalskiego w 8 godzin 15 tysięcy. Niemalże 10 razy mniej.
Dla mnie Mazurek to postać kontrowersyjna. Taki cyniczny i złośliwy aspirant do wyższych sfer. Mimo tego, choć szybko odkrywam z kim mam do czynienia, to nie mogę rozgryźć. Czy Robert Mazurek jest autentycznie takim prowincjonalnym mędrkiem, czy może właśnie tak tylko sprytnie gra, by zarabiać tyle, aby zaspokoić swój ego i hedonizm, z podróżami, trunkami z górnej półki i imprezami z celebryctwem i politycznymi ważniakami.
Cały ten ponad dwu godzinny wywiad y z panem Wiplerem, pamiętając, że to poważny kulturalny człowiek, to klasyczny mazurkowy kabaret, albo cyrk – a właściwie dla mnie magiel, gdzie w końcu dwóch facetów gada i gada, o politycznych duperelach, co ich tak podnieca, że robią się nerwowi i czerwoni (Mazurek bardziej i z pulsującą żyłką na skroni). Dla mnie to jest nie tylko żenujące, ale patriotycznie zawstydzające, że tak oto właśnie prezentuje się narodowi "zawiłości kuchni politycznej" jak by to było prawdziwe jądro toczącej się od ponad roku zimnej wojny domowej.
Wielokrotnie już z dużym zmartwieniem obserwuję, że spora część naszego narodu jest jeszcze niedojrzała i nadal infantylna. To nie tacy, którzy jak trzeba będzie, pójdą na barykady, lecz na pewno stadnie polecą na kolejne występy kabaretu Górskiego. I będą rechotać jak ze sceny usłyszą kurwa.
To Robert Mazurek świetnie pojął i już od dawna, czy to w radiu, kiedyś w prasie, a teraz w Internecie zaprasza jakąś polityczną głupiutką idiotkę, by publicznie ją masakrować. Bo ludzie to lubią. A może również zaspokaja to jego sadystyczne inklinacje.
Jan Pospieszalski to kompletnie inna klasa. To uznawany autorytet. Z piękną historią z tragicznymi momentami. A jego zaproszony gość, polityk Dominik Tarczyński to wschodząca gwiazda polityki międzynarodowej, wściekle znienawidzona przez Tuskowe lewactwo, lecz również niedoszacowana i nie traktowana należycie poważnie, przez środwisko prezesa Kaczyńskiego i gabinet prezydenta Dudy.
Dominik Tarczyński, występując w przedwyborczym spotkaniu z Amerykanami, gdzie popularny w USA lewak usiłował, go ośmieszyć i ugotować, spowodował, że cała sala parokrotnie odpowiedziała owacjami na stojąco, z takimi emocjami, jakich nie ma nawet na tych wspaniałych mszach czarnoskórych Amerykanów. A nagranie z tego, jak Polak w Ameryce rozgrzewa do czerwoności Amerykanów, w kilka dni obejrzało miliony ludzi na świecie. Kto, w ostatnich dziesięcioleciach tak rozsławiał Polskę na Ziemi? Czy to nie jest ważne? Pamiętajmy, że cała eskimoso-komuna z naszymi niemieckimi "przyjaciółmi" dokładnie już od końca IIWŚ, pluła na nas, poniewierała, obrażała i oficjalnie gardziła nami. A my byliśmy szczęśliwi i podnieceni, jak jeden premier miał przywilej założyć marynarkę jakiemuś obleśnemu pijakowi, a pan prezydent został poklepany "przyjacielsko" przez amerykańskiego przywódcę (a pan prezydent to nawet wzruszająco ściskał się z prezydentem walczącej Ukrainy – a już po chwili wymiany miłości, tamten panu prezydentowi pokazał szczerego faka).
Poruszamy się w tej polityce, jak trzoda prosiaków taplających się w gnojówce. Brakuje kompetencji – i więcej, brakuje rozumu! Nie wspomnę o kulturze, manierach, czyli w sumie – międzynarodowej klasie. W takim stanie niczego nie dokonamy i będziemy nadal traktowani jak na to zasługujemy. Po prawdzie my zasługujemy na przyjazne współczucie i serdeczną pomoc. Ale z taką klasą polityczną, gdzie nawet wobec międzynarodowego gremium pluje się na własny kraj, możemy liczyć tylko na pogardę.
Czy można uczciwie i mądrze porównać wywiad Pospieszalskiego z Tarczyńskim, z wywiadem Mazurka z Wiplerem? To dwa przeciwstawne obrazy Polski i Polaków.
Polski cyrkowej i kabaretowej i Polski, którą należy traktować poważnie, której należy współczuć, jak jest powoli dezintegrowana przez odwiecznych wrogów; i po prostu pomagać im, bo wtedy będzie się miało wartościowego przyjaciela.
Od rana bełkot. Bełkocą, bredzą
Że deszcz, że drogo, ze to, że tamto.
Trochę pochodzą, trochę posiedzą,
I wszystko widmo. I wszystko wantom.
Julian Tuwim
PS Zgrabne określenie "Z chama Jaśnie Pan" usłyszałem o
d Rafała Ziemkiewicza. Nie wiem, czy on też tylko cytował, ale ja uważam jego właśnie za autora.
Inne tematy w dziale Rozmaitości