Jan Edward Kamiński Jan Edward Kamiński
104
BLOG

2025 Koniec i Początek (w paru odcinkach; niestety...)

Jan Edward Kamiński Jan Edward Kamiński Rozmaitości Obserwuj notkę 1


image









Mam mocne przekonanie, że historycy ten pukający już do drzwi rok 2025 będą określać jako rok wielkiego przełomu. Rok, w którym coś właśnie się kończy, a nowe się zaczyna. Może nawet zostanie nazwane Nową Erą Człowieka?



Żeby w historii świata, w rozwoju ludzkości, czy w przemianach cywilizacyjnych nastąpiły przełomowe zmiany, musi nastąpić kombinacja przynajmniej dwóch czynników, bo tylko wtedy, dlatego że tworzy się synergia, osiąga się graniczną moc, która pozwala na epokowy przełom.




Na skraju początku





Jesteśmy wystraszeni. To normalka, jak nie wiemy, co będzie jutro.



Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, Co to będzie, co to będzie? Czyli która w smole płonie, Czyli marznie na dnie rzeczki, Czyli dla dotkliwsze kary W surowym wszczepiona drewnie, Gdy ją w piecu gryzą żary, I piszczy, i płacze rzewnie; Każda spieszcie do gromady! Gromada niech się tu zbierze! Oto obchodzimy Dziady!



Historia kołem się toczy. Coś zawsze się powtarza. Lecz czasami następuje taki dziwny splot zdarzeń, że Koło Historii się przerywa i zaczyna się NOWY POCZĄTEK.



Dinozaury jednak, oczywiście bezrozumnie, usiłowały mieć Nowy Porządek. NWO... Panowanie nad światem. Teraz jest podobnie. Tylko dinozaury zostały zastąpione chciwymi głupcami



* * *



Myślę, że to moja wizja, a nie błaha fantazja.

Wizje mają często bardziej uporządkowany, skoncentrowany charakter i są postrzegane jako głębokie, czasem wręcz prorocze. Mogą wynikać z silnych przekonań, doświadczeń duchowych lub refleksji nad rzeczywistością. Mogą być wynikiem inspiracji, przemyśleń, medytacji... Wizje mogą prowadzić do stworzenia nowych idei, rozwiązań lub osiągnięcia głębszego zrozumienia rzeczywistości. Często wiążą się z dążeniem do czegoś większego, np. misji, celu życiowego czy głębokiego sensu.




* * *




Jest całkiem naturalne, że nasza świadomość, w tym ogląd aktualnej sytuacji, powoduje, że koncentrujemy się na sprawach bliskich nam, tego co dotyczy naszych prywatnych sytuacji – co się dzieje ze mną. Co z rodziną i co z domem. Angole najlepiej powiedzieli jakie to jest ważne – MY HOME IS MY CASTLE – Mój dom, to moja twierdza. A jeśli jeszcze do tego włączyć ten przeklęty upływ czasu, to większość naszej świadomości będzie zajęta, co zrobimy za chwilę; co dzisiaj będziemy robić; co jeszcze powinniśmy zrobić w tym tygodniu. A ponieważ idą Święta, to trzeba myśleć, jak przygotować wszystko, jakie grono zasiądzie przy świątecznym stole; co będziemy spożywać; jakimi prezentami, zgodnie z tradycją mamy się dzielić. Mnóstwo trywialnych i raczej przyjemnych spraw zaprząta naszą uwagę. To jest takie ludzkie i zawsze takie było.

Dlatego często, gdy nadciąga katastrofa, to my tego nie widzimy. Gdy wreszcie zauważymy co się dzieje o wiele dalej poza naszym zwyczajnym kręgiem zainteresowania, to często już jest za późno.




* * *




Jestem w pełni przekonany, że właśnie kończy się pewna epoka w historii ludzkości. Całego świata, jeżeli ktoś jeszcze ma wątpliwości, że to tylko wybryki szalonego Tuska, chorego osobnika, jedynego władcy Polski w tym momencie, który dąży do zostania dyktatorem, a nawet, biorąc pod uwagę, jego psychiczną kondycję, tyranem.

Może jeszcze doskwiera sąsiedztwo Niemiec i Rosji, którzy nas nienawidzą i od stuleci uważają, że nie mamy racji bytu, będąc przeszkodą i wrzodem do usunięcia między tymi państwami o imperialistycznymi aspiracjami.

Zapewne też, sporo z nas pluje sobie w brodę, że 20 lat temu daliśmy się podpuścić, o ironio – komunistom – by przystąpić do Unii Europejskiej. Byliśmy zbyt infantylnym narodem, naiwnym, który z braku doświadczenia i braku mądrych autorytetów na czele, dawał się łatwo oszukać. Więc dzisiaj mamy Zielony Ład, niszczenie gospodarki, więc także dobrobytu, zatruwanie państwa nic nam nie dającym emigrantom z różnych kultur i obyczajów z wrodzoną niechęcią do pracy.

Daliśmy się w 2004 oczarować, bo Unia w naszych głowach była tym mitycznym Zachodem – krainą miodem i mlekiem płynącą; kolorową, wesołą, tylko tam żyć i nie umierać. A dziś widzimy w takiej Belgii, czy Niderlandach, że oni już tam bedą o tobie, poprzez ustawę o eutanazji decydować, kiedy powinieneś zejść z tego świata.




Tusk ze swoimi bandziorami, wojna rusko – ukraińska tuż za naszą granicą, UE która prawem kaduka, czyli siłą, prawie całkowicie odebrała nam władzę nad swoim państwem – to dzisiejszy obraz sytuacji w jakiej Rzeczpospolita, mądrzy i głupi Polacy, się znajdujemy. I, co najbardziej niepokojące – jest coraz gorzej i czujemy, że będzie jeszcze bardziej dla nas źle.

Tak, musi być jeszcze bardziej niedobrze. Tylko nie będzie to już zagłada. Nigdy w historii naszej planety tak nie było. Gdy kolejna era kończyła się katastrofą i upadkiem, natychmiast wyrastała nowa. Zawsze lepsza od poprzedniej.




Właśnie nadszedł taki moment, że UMIERA STARE I RODZI SIĘ NOWE.

Nadchodzi nowa era w historii ludzkości.




* * *




Przykładem upadku starego świata i nowego początku było wymarcie dinozaurów 66 milionów lat temu, pod koniec okresu kredowego.




Powszechna opinia uważa, że była to potężna katastrofa i nieszczęście dla świata. Wielkie, wspaniałe zwierzęta wyginęły prawie w jeden dzień?

A może dobrze się stało? Może zauważono, że życie na Ziemi podąża w złym kierunku; wielkie gady rozmnażają się błyskawicznie, rosną coraz bardziej, opanowują lądy, morza, a nawet atmosferę. Czy w takim scenariuszu będą się mogły rozwinąć ssaki? Czy powstanie człowiek? Homo sapiens jakim jesteśmy?




Wielu niedowiarków, mimo nawet, że to mądrzy naukowcy, którzy, jak czegoś nie potrafią zrozumieć, pojąć, czy wytłumaczyć, spokojnie mówią, że to OSOBLIWOŚĆ, coś jak Czarna Dziura, Nieskończoność, albo okolice Zera - i wszystko jasne – i dajmy sobie spokój z dręczeniem szarych komórek. Jednak, jeżeli myśli się głębiej, preferuje się metafizykę, stojąc nad pospolitą fizyką, bo meta+... to zawsze coś wyższego i mądrzejszego, a na dodatek wbrew socjalistom, komunistom i pozostałym dewiantom, wierzy się w Boga, nie tylko poprzez bycie obdarzonym łaską wiary, ale także poprzez logikę, wiedzę i naukę o naturze Wszechświata, gdzie prawa rządzące wszystkim co się dzieje, nie mogły ot tak, same się stworzyć, więc jedyną możliwością jest ktoś, Wielki Kreator, istota, umysł, nie do pojęcia dla nas, którego właśnie nazywamy Bogiem, to musimy zrozumieć i uznać to za pewnik, że wszystko, czego doświadczamy i wszystko co istnieje, to dzieło. Dzieło stworzone, puszczone w ruch i, jak sądzę, pozostawione sobie, by samo się rozwijało, przekształcało, może udoskonalało, albo zastygało w chwilowej stagnacji.

Gdy się zastanowić, to Wielki Stwórca, tworząc nieustannie i wszędzie ruchome części rzeczywistości, od całego wszechświata, do najmniejszych znanych nam (przynajmniej dzisiaj) cząsteczek, tych ultra miniaturowych drobinek jakimi są kwanty, musiał oczywiście do wymiarów przestrzeni, które dla ułatwienia dla naszej percepcji, nazywamy x y z, dać jeszcze czas t , bo jak jest ruch, to musi być oczywiście czas. Jednakże, byśmy nie zwariowali z niemożności ogarnięcia wszystkich bytów i prawideł, spowodował, że my właściwie żyjemy w czymś, co jest bliskie zeru. To teraźniejszość – mgnienie oka, milisekunda którą jesteśmy w stanie zauważyć.

Już 500 lat p.n.e. Heraklit z Efezu stwierdził – Panta rhei – wszystko płynie. Zawsze, póki cokolwiek istnieje, będzie w ruchu.




W pewnym momencie rozmyślań, nie tak dawno, gdy już miałem dostęp do naukowych badań, a także do sztucznej inteligencji AI, zacząłem poszukiwać, czy we Wszechświecie, nawet czy w naszej rzeczywistości, istnieje cokolwiek, co jest w stanie kompletnego spoczynku, w bezruchu. Okazuje się, że coś takiego nie istnieje. A tyle lat byłem przekonany, że wszystko zamiera i już się nie rusza, gdy osiągniemy temperaturę zero absolutne. No nie...




* * *




Myślę, że zastanowienie się, dlaczego wymarły dinozaury, kończąc jedną epokę historii Ziemi i rozpoczynając następną, jest dobrym przykładem tego, co właśnie zaczyna się dziać w tej chwili.

Mamy więc władzę dinozaurów, na osi czasu i etapów historii planety Ziemia, dosyć precyzyjnie umieszczoną. Dzialo się to 66 milionów lat temu, A ich wymarcie nastąpiło w tak zwanym okresie późnej kredy i tak skończyła się teraz zwana Mezozoik. Rozpoczęła się nowa era – Kenozoik, która trwa do dzisiaj, Też ma swoje mniejsze, kolejne etapy, a ten etap, w którym właśnie od 2,58 milionów lat żyjemy, to czwartorzęd.

Kenozoik nazywany jest również erą ssaków. A obecny etap, wspomniany czwartorzęd, to pojawienie się Homo sapiens, rozwój ludzkości oraz epizodyczne epoki lodowcowe.




Ciągle jeszcze badacze przeszłości mają sporo pytań. Na przykład dlaczego właśnie dinozaury wymarły, jakby ktoś zablokował drogę rozwoju gadów, a innym stworzeniom nic się nie stało. Malutkie wówczas ssaki nic nie ucierpiały. Ciekawe prawda?




Jednak najważniejszym elementem ciągłej dyskusji i nawet kłótni pośród naukowców jest określenie przyczyny takiej potężnej epokowej katastrofy.

Praktycznie od początku przedstawia się dwie tezy konkurujące ze sobą:

Uderzenie asteroidy (hipoteza Chicxulub):

Główna teoria zakłada, że ogromna asteroida (średnica ok. 10 km) uderzyła w Ziemię w rejonie dzisiejszego półwyspu Jukatan w Meksyku, tworząc krater Chicxulub.

Uderzenie wywołało gigantyczne pożary, tsunami, oraz wyrzuciło do atmosfery olbrzymie ilości pyłu i gazów siarkowych, które przesłoniły słońce.

Nastąpiła tzw. "nuklearna zima", drastyczne obniżenie temperatury i zakłócenie fotosyntezy, co doprowadziło do wyginięcia roślin i zwierząt zależnych od nich w łańcuchu pokarmowym.

Aktywność wulkaniczna (hipoteza Dekanu):

Wulkany na terenie obecnych płaskowyżów Dekanu w Indiach wybuchały przez tysiące lat, uwalniając ogromne ilości dwutlenku węgla i innych gazów cieplarnianych.

Mogło to prowadzić do długoterminowego ocieplenia klimatu, zakwaszenia oceanów i spadku poziomu tlenu w atmosferze.



Dzisiaj jednak, zaczyna przeważać teoria, bardzo ciekawa, tym bardziej, że w badaniach kosmosu, a także w fizyce kwantowej, karierę zaczęło robić zjawisko zwane splątaniem.



Mówiąc oględnie, oznacza to, że w istnieniu czegoś, także w życiu na świecie, a na końcu w życiu człowieka i jego społeczności samotność nie ma sensu. Aby coś się zdarzyło musi także nastąpić jakaś koincydencja, zbieżność co najmniej dwóch zdarzeń - właśnie takie splątanie odrębnych czynników.



Jak sądzę, właśnie od kilkudziesięciu dni mamy wreszcie te dwa źródła, by wystąpiło takie właśnie splątanie, by naszą epokę, choć może tylko ten Czwartorzęd zakończyć i przenieść świat i ludzkość w zupełnie nową erę.

A jak tam będzie? Na razie to tylko sci-fi. Lecz jedno mogę z cała pewnością powiedzieć: zwycięży rozum, więc wszystkim będzie lepiej. Określimy patologię i będziemy ją szybko likwidować.



Jeszcze chwilę o dinozaurach i co się dzisiaj uważa dlaczego epoka tak się zakończyła.

By coś tak drastycznego mogło zaistnieć musi nastąpić kombinacja czynników:

Wiele badań sugeruje, że uderzenie asteroidy i wulkanizm mogły działać synergicznie, pogłębiając skutki obu katastrof.



Pragnę to uwypuklić i podkreślić: – żeby w historii świata, w rozwoju ludzkości, czy w przemianach cywilizacyjnych nastąpiły przełomowe zmiany musi nastąpić kombinacja przynajmniej dwóch czynników, bo tylko wtedy, dlatego że tworzy się synergia, osiąga się graniczną moc, która pozwala na epokowy przełom.



Kilkadziesiąt dni temu nadszedł taki dzień, że mamy wreszcie dwa takie wydarzenia, które spowodują przełom w historii świata i co najważniejsze, przełom w historii ludzkości, przełom taki, jakiego nie było od momentu, gdy zaczęliśmy chować swoich zmarłych, walić w bębny i rysować na ścianach jaskiń, co uważa się za początek cywilizacji homo sapiens.



Co się nagle dzieje dzisiaj, że jest – czym jest – jeden czynnik przeobrażający, wchodzący z drugim czynnikiem w takie splątanie, że wytwarza się synergia – wzajemne wsparcie i wzmocnienie?

O tym za tydzień.



CDN


jazgdyni na nasze blogi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Rozmaitości