Jan Edward Kamiński Jan Edward Kamiński
197
BLOG

WYMIERAMY! Czyli dla Ruskich i Prusaków po kłopocie

Jan Edward Kamiński Jan Edward Kamiński Społeczeństwo Obserwuj notkę 35

image


Już w przyszłym roku w Polsce urodzi się najmniej dzieci w calej Unii Eurpojskiej. Będziemy na ostatnim miejscu – i jak podają analitycy, nie jest to jeszcze koniec trendu depopulacji całego narodu.


Niemcy i Rosja tylko zacierają ręce, bo wreszcie, bez żadnych wojen, rozbiorów, działań hybrydowych, Rzeczpospolita, ten paskudny wrzód na dupie całej Europy od stuleci, jak go już nazywano -ten bękart Europy, sam popełni samobójstwo. Takie harakiri (nie mylić z cesarskim cięciem).


Wszyscy wiemy o tym, że aby utrzymać stałą liczbę populacji narodu, wskaźnik narodzin powinien być powyżej 2,1. Co oznacza, że klasyczne małżeństwo – nie ważne, czy te konstytucyjne, czy w popularnym, że tak powiem, partnerstwie ( w mediach słyszę, że tylko redaktor Maciek Kożuszek używa słowa konkubina), powinno mieć dwójkę dzieciaków, a co dziesiąta para nawet trójkę. Sam również mam córkę i syna. Żałuję, że nie więcej, nawet dużo więcej, ale niestety, w czasach młodości nie było łatwo sobie pozwolić na liczną rodzinę. Nikt nie chce żyć w biedzie, gdy śpioszki zdobywało się spod lady, tetrowe pieluchy prało się codziennie, a dobre mleko Milupa "przemycałem" z zachodu. Dzisiaj potencjalni rodzice mają raj na ziemi.


Są już w Polsce takie powiaty, że wskaźnik dzietności już spadł poniżej 1. Będziemy mieli nową pustynię.


"Wskaźnik dzietności w 2024 r. w naszym kraju wyniesie 1,12, co oznacza, że na jedną kobietę przypada średnio 1,12 dziecka. To fatalne dane, najgorsze w całej nowożytnej historii Polski.

W latach 80. ten sam wskaźnik przekraczał 2, a tuż po II wojnie światowej był wyższy niż 3. Widać to na poniższym wykresie, który pojawił się w jednym z ostatnich raportów Głównego Urzędu Statystycznego."

https://businessinsider.com.pl/gospodarka/katastrofa-juz-tu-jest-dramatyczne-dane-o-polsce/hzyvkxe

Jestem urodzonym Kaszubą. Mimo, że moi przodkowie pochodzą z innych regionów – jeszcze przedwojennych RP. Lecz ja urodziłem się w Orłowie, południowej dzielnicy Gdyni, tej części stykającej się z Małym Kackiem, gdzie już często słyszało się piękny język kaszubski, a ja też częściej mówiłem =jo=, zamiast =tak=. (Tylko w szkole nie lubili tego.). A mój przyjaciel i mentor dziecięcych lat, pisarz i poeta, także etnograf i ekspert całej Kaszubszczyzny, Franciszek Fenikowski, wzbudził we mnie autentyczną miłość dla tego przepięknego rejonu. Nie mówiłem nawet Kościerzyna, tylko coś jak Kłestierzina.

No i mam powód do dumy z kaszubskich rodzin: z jurnych, dużych i często rudych Kaszubów i ich wspaniałych partnerek. A przede wszystkim, z tej typowej, wielopokoleniowej rodziny. Więc:

"W powiecie kartuskim rodzi się najwięcej dzieci w Polsce. Wielodzietności sprzyja nie tylko tradycyjna kultura [,,,] Naukowcy i samorządowcy mają problem z wytłumaczeniem tego fenomenu. W powiecie kartuskim wskaźnik pokazujący, ile nowo narodzonych dzieci przypada na kobietę w wieku rozrodczym, wynosi 1,81 i jest bezapelacyjnie najwyższy w Polsce. W kraju tzw. współczynnik dzietności wynosi średnio marne 1,14 w roku2024 [moja poprawa jk]. Jak to się robi na Kaszubach? Na wysoki poziom rozrodczości, szczególnie w okolicach Kartuz, złożyło się wiele czynników, głównie natury gospodarczej i kulturowej – oceniają eksperci, których zapytała „Rzeczpospolita". Nie funkcjonują tu żadne szczególne administracyjne ani finansowe zachęty dla rodzin. ..."

https://www.rp.pl/spoleczenstwo/art3934311-najwiecej-dzieci-rodzi-sie-na-kaszubach

Jednakże, z przykrością muszę powiedzieć, że liczba urodzin na Kaszubach, jak podaje GUS, w roku 2020 zmalała aż o 20 tyś. Mimo to, tu u nas, nadal więcej dzieci się rodzi niż ludzi umiera.



Skąd w ogóle ta paskudna moda na – używaj życia! Po co kłopoty z dzieciakami ?– wzięła? A jakże! Już od stuleci wiemy, bo jak to już napisał Juliusz Słowacki: -

"Pawiem narodów byłaś i papugą; A teraz jesteś służebnicą cudzą" – całą tą zgniliznę, "kulturkę" chwilowe mody i przeróżne idiotyzmy ściągamy z zdeprawowanego zachodu.

I tak właśnie dzieje się teraz. Mimo, że zlikwidowano tę idiotyczną gimbazę, która, jak sobie wówczas myśleli idioci od edukacji, zamiast uczyć i wychowywać porządne dzieciaki, tworzyli już nawet pijących, ćpających i amoralnych gówniarzy (jak nauczyciel protestował, to gimbaza nakładała mu w klasie kubeł śmieci na głowę); to nadal immanentna jest pogarda do większości nauczycieli i wychowawców, a małolaty stadnie i bezmyślnie, gdy brak porządku i dyscypliny, a ich organizmy właśnie przechodzą burzę hormonów i rozwoju mózgu, bez silnego przewodnika, sami próbują każdego świństwa, każdej głupoty, bo przykład dają im starsi zdeprawowani dwudziestolatkowie, więźniowie przeróżnych baniek, typu Ostatnie Pokolenie, co to przyklejają się do asfaltu ważnych ulic, czy klubów wyznawców LGBT+, gdzie udział sopockiej Zatoki Świń jest szczytem marzeń.

Ja to bezustannie powtarzam – jeden z najważniejszych celów każdego człowieka: - dobro i szczęście – zastąpiono przyjemnością i zabawą. Sprytnie młodym nie powiedziano, że przyjemność, którą daje zabawa, jak to oni mówią, impreza, podparta prochami, ostrą muzą i szybkim numerkiem w toalecie, trwa tylko chwilę. A potem z reguły ma się kaca. I się cierpi...

A jak już zrobię tą maturę, może nawet pójdę na uczelnię, to dopiero poszaleję. Żadnych dzieci w drodze, czy po porodzie! Jak pójść na kolejną imprezę, jak budować korporacyjna karierę, gdy dzieciak wrzeszczy, choruje, samego zostawić nie można i jeszcze kosztuje kupę kasy. Nawet wypasione wózki są za 10 tysięcy. A gdzie kasa na ciuchy, których moda zmienia się co tydzień. A wiecie ile kosztuje kreska? (Ciekawe co minister Sienkiewicz miał w woreczku z białym proszkiem, który wyciągnął z kieszeni w sali plenarnej Sejmu?)

W takiej kulturze życia – NIE MA MIEJSCA NA RODZENIE DZIECI!

Dlatego żądamy aborcji na każde zawołanie! Dlatego żądamy "pastylki po", bo cholera nie pamiętam, kto mnie zerżnął na imprezce.

Gdy już młode kobiety, które szczyt płodności miały w wieku 20 – 27 lat, w końcu wytrzeźwieją i dojrzeją około 40-tki, to już zapłodnienie i rodzenie nie są takie łatwe, jak by to było 20 lat wstecz. No to przykro... Kupię sobie pieska, albo kotka

* * *

Dokładnie od 5 dni, mam wielką nadzieję, a nawet podniecenie, że cała ta idiotyczna, neobolszewicka kulturka zacznie zdychać. Albowiem królami światowych mediów, z Internetem na czele, po wyborach w USA, jest przyszły prezydent Donald Trump i jego najważniejszy, że tak powiem, inwestor, najbogatszy człowiek świata, ciągle młody geniusz biznesu, Elon Musk. Donald Trump jest ojcem piątki dzieci. Z pierwszego małżeństwa ma dwóch synów, Erica i Donalda Juniora, oraz córkę Ivankę, z którą teraz przyjeżdża do Polski. Z drugiego małżeństwa ma córkę Tiffany, a w Białym Domu wraz z nim i jego żoną mieszka jego najmłodszy syn, 10-letni Barron. Moliarder jednak okazuje się być bardziej płodnym. Nie jest jasne, ile w sumie dzieci ma Musk, ale publicznie znanych jest 11: pięcioro z jego pierwszą żoną, pisarką Justine Musk, troje z muzyczką Grimes i troje z Zilis. I co ważne, oni je bardzo kochają i ze swojego ojcostwa są bardzo dumni.

Właściwie od kilku lat daje się zaobserwować, nie tylko w amerykańskim establishmencie, z reguły, w rodzinach bardzo bogatych, tendencję do dużej rodziny i do posiadania wielu dzieci. Stać ich przecież na utrzymanie wychowanie i zapewnienie najlepszych szkół. Powoli taki powrót do wielodzietności, rozlewa się z góry na dół, jako widoczny symbol sukcesu i swojego bogactwa. A to powoduje wśród społeczności zmianę swojego światopoglądy tak, że już niedługo, ojciec, czy matka będzie mówić z zażenowaniem: - Niestety. My posiadamy tylko jedno dziecko. To po prostu na tak zwanych salonach będzie blamaż, prawie jak przyznanie się do impotencji.

Daj Boże, by ta seksualna kontrrewolucja dotarła również pod nasze strzechy. Choć właściwie najprawdopodobniej zacznie się to od rodzin w 150 metrowych apartamentach i 250 metrowych (to minimum minimorum) domach w posiadłościach.

Tusk, to wiem, ma dwójkę dzieci. Więcej już pewnie mieć nie może. Ile dzieci ma Sikorski? Nie wiem. Tu może być pewien problem religijny. A Trzaskowski? Też nie wiem, bo nigdy mnie to nie interesowało. Cała ta trójka, to kandydaci lewactwa na prezydenta Polski. Mają oni wyznawców tych lewaków, co to posiadanie dzieci i zdrowej rodziny uważają za jakąś abrrację, a nawet zboczenie, jakieś 30 – 40% wyborców. Więc niechże dadzą im jakiś przykład, niech zachęcą do rodzenia, bo to staje się cool, a ponadto, będzie się to podobało, naszym przyjaciołom – Trumpowi i Muskowi.

Ps. Żeby jakoś poprawić humor tym z lewej, przypominam, że Jarosław Kaczyński jest bezdzietnym kawalerem. Ale ma kota.



jazgdyni na nasze blogi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (35)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo