JK
JK
Jan Edward Kamiński Jan Edward Kamiński
288
BLOG

Deep State – kto by tam słuchał gojów!

Jan Edward Kamiński Jan Edward Kamiński Społeczeństwo Obserwuj notkę 7
Ludzie ciekawscy, umysłowo podobni do mnie i nie obarczeni zawodowo koniecznością auto-cenzury, namiętnie zastanawiają się, czym właściwie jest te paskudne Deep State – super-władza, ukryta w cieniu, która praktycznie dyryguje wszystkim na świecie. Wypuszczono sprytnie takie słowa jak Black Rock, czy Vanguard, fundusze tak wielkie, że mogły by za jednym zamachem kupić całą Polskę z Kaczyńskim i Tuskiem, a nawet więcej – swobodnie by kupili Niemcy. Tak więc po wchłonięciu tej informacji większość mówi – Aha! No to wiemy, kto za tym stoi – tylko zaraz, zaraz; przecież te instytucje to ludzie z forsą. Jacy ludzie?! Ja już wiem! Bo jeden tam z nich publicznie oznajmił: - z gojami się nie pertraktuje. Czyli to jednak ONI. Najwięksi rasiści na planecie Ziemia. Tak, to szeroko pojęci żydzi. Przecież szczerze i dobitnie mówią: - każdy nie-żyd jest gojem. Czyli człowiekiem gorszej kategorii.

Całkiem niedawno napisałem taki felieton i właśnie uznałem, że go przypomnę:



* * * *



ŻYDY, PRUSAKI I RUSKIE CZY JESTEM RASISTĄ?



Drzewiej, jak mówili nasi dziadkowie, każde rozsądne plemię, jak już zdecydowało się na osadniczy tryb życia, to wokół swej osady budowali palisadę, potem mury, czy inne fortyfikacje, bo ci, którzy mogli się pojawić, w najgorszym wypadku silną grupą, zazwyczaj nie mieli przyjaznych intencji. Każdy obcy, to potencjalny wróg. A jeśli na dodatek zamiast grzecznie powiedzieć, na przykład dupa, szwargotali coś niezrozumiale, to byli jak niemi. Czyli Niemcy.

Czy jestem rasistą? Co za głupie pytanie! Ja, człowiek, bądź, co bądź światowy, bo mam przyjaciół od Manili i Melbourne po San Francisco, znam Afrykę, Azję i obie Ameryki nie mogę być rasistą. A jednak...

Rasizm we współczesnym świecie, niestety sterowanym przez lewacki neo-liberalizm i idiotyczną politpoprawność wysunął się do przodu, jako Zbrodnia Nr.1. Jak byśmy tu u siebie murzynów bili i drewnianymi okrętami, przykutych do wioseł, przywozili gremialnie do Gdańska, czy nie daj Boże, Szczecina.

Parę lat temu kibice Lecha Poznań, którzy rozpostarli transparent z hasłem "Litewskie chamy...", po tym, jak na Litwie zostali obrzuceni śmieciami i opluci, też odpowiadają podobno z paragrafu o rasizmie. Jaki rasizm?! Czym do licha my się rasowo różnimy od braci Litwinów? Tym, że oni z uporem maniaka dodają na końcach słów to głupie "s" i ja byłbym tam śmieszny Kutaskis.

Grecy też to robią nagminnie i co?

To jest jakoś powalone z tym rasizmem, tak, że nawet poważna grupa ostrożnych blogerów pisze o Eskimosach, gdy wiadomo wszystkim wszem i wobec, ze mają Żydów na myśli. Tylko Eskimosi, to naród spokojny i nie mają pierdolca na punkcie rasizmu i spraw nam nie będą wytaczać. Odwrotnie niż Żydzi. Na same wspomnienie czosnku można już mieć założoną sprawę.

No to jak naprawdę jest z tym rasizmem?


Ja nie cierpię pająków i robali. Nie cierpię okrutnie i się ich brzydzę. Fakt, że te paskudy gryzą mnie znienacka, włażą wszędzie i się nie krępują. To co do nich czuję, to jest prawdziwy rasizm. Głośno krzyknę – NIENAWIDZĘ OWADÓW! Są ohydne i obrzydliwe. Mam nadzieję, że za to do sądu mnie nie wezmą. Choć cholera wie, bo z tym rasizmem, jak widać sprawa jest dosyć skomplikowana.

Co jest na przykład złego w słowie "murzyn"? Ci nieco starsi z nas uczyli się pilnie za Brzechwą z afrykańskiej czytanki, że "Murzynek Bambo w Afryce mieszka, czarną ma skórę ten nasz koleżka...". Teraz pewnie Brzechwa dostałby wysoki wyrok, jakieś 10 000 000 złotych kary, gdyby się za to zabrał Michnik, bo użył słowa: "murzynek", "czarny" i pogardliwe "koleżka". Ja nadal będę, z dużą sympatią używał słowa "murzyn", bo to nasze polskie, swojskie i nikomu nic do tego. A już najbardziej anty-rasistom. Niech się zresztą najpierw zapytają Murzynów, czy "murzyn" im przeszkadza. Nie wątpię, że odpowiedzą, że mają to głęboko. Niech durnowaci Amerykanie (znowu jestem rasistowski) wołają sobie "Afroamerykanie" jak chcą. To są ich murzyni i mogą tak ich przezywać jak chcą. Jak by ktoś nazwał mnie Euroazjata (bo oba kontynenty są połączone) to by dostał w pysk.

Problem jest właśnie i jak zawsze, na całym świecie z Żydami. Żydowski kumpel z Nowego Jorku, na którego zawsze wołałem Mosiek, a on na mnie w rewanżu Jasiu, powiedział mi, że wszystkie kawały o Polakach (durne jak cholera) wymyślają amerykańscy (i nie tylko, ale głównie) Żydzi. Tak samo, jak oni sami wymyślają kawały o Żydach. Taka natura sado – masochistyczna.

Lecz ty spróbuj tylko coś żartobliwego na nich powiedzieć, a proces masz, jak w banku (które też wszystkie do nich należą). Czuli i czujni, jak ważki. A po mojemu, zakompleksieni, jak cholera.

Więc, co my w naszej Polsce mamy wspólnego z tym rasizmem. Żydzi – już wyjaśniałem. Acha, ciekawe jest, co powiedział pan Askenazy, jeden z ich szefów, który stwierdził, że tak na prawdę, to w Polsce jest może z 50 prawdziwych rodzin żydowskich. A cała reszta to bógwico. Lub pół na pół. I jako osoby z zaburzoną tożsamością, są podwójnie drażliwi. Dlatego tak walczą o Murzynów i Żydów. Bo się nie mogą połapać i na wszelki wypadek wrzeszczą.


Cyganie – teraz już nie wolno tak mówić. Bo jest – ocyganić. Ale jest też – oszwabić. A mieszkańcy Szwabii się nie oburzają. No więc teraz ma być Romowie. Co to zmienia? Nic. Ale w GieWu czują się lepiej. Jak to Eskimosi.

Murzyni zazwyczaj grają w polskich ligach; jeśli robią to dobrze, to są otoczeni szacunkiem i uwielbieniem, a jak robią to źle, to dobrze im tak, że publiczność się wścieka.

Są jeszcze Wietnamczycy, Chińczycy i jakieś nieliczne grupy Czeczeńców, a teraz potop Ukraińców, ale oni wszyscy swoje lody kręcą i nie rzucają się w oczy i nam nie wadzą aż tak, by wyciągać rasistowskie argumenty.

Niestety już tak mamy od tysiąca lat, że wokół Rzeczypospolitej mamy inne nacje, obce plemiona, które nie wypowiadając tego publicznie, cały czas rasizmem kombinują. Dlaczego oni ciągle oskarżają nas o jakiś rasizm? Przecież oni dla nas są jak bracia. No... może trochę przesadziłem – są sąsiadami i przyjaciółmi. Przynajmniej tego byśmy chcieli.

Tylko że oni mają w głowach inną maszynerię i tam tryby obracają się inaczej niż w naszych tępych łbach. A to dlatego, że żyją oni w odrębnych i innych od naszej cywilizacji łacińskiej, swoich cywilizacjach.

Ta ruska, naukowo turańska, a terytorialnie euro-azjatycka cywilizacja zawsze musi mieć swojego uczłowieczonego boga: - długo cara a od stu lat genseka, którego bezgranicznie kochają i na jego skinięcie palcem, mogą iść na śmierć, z ekstazą o dużym procencie C2H5OH, wielkim głosem krzycząc – Ura, urra, urrra!. Dla nich polec dla wodza to małe piwo (u nich szklanka wódki). A pozostałych można masakrować, zabijać, czy gwałcić. A co było ich, to teraz jest nasze – tak mówią i myślą.

Niemcy, były bardzo fajne i mądre, gdy były podzielone na nieduże, suwerenne terytoria. Taka Bawaria - raz księstwo, innym razem królestwo, albo Wielkie Księstwo Hesji, wolne, niezawisłe miasta, jak Hamburg i Bremen... Wiele tego było, kwitło wspaniale, dając genialnych artystów, pisarzy i poetów, czy rzemieślników.

Wszystko się zmieniło, gdy Niemcy zostały zarażone przez Prusaków.

[Od dzieciństwa nurtuje mnie takie pytanie: - dlaczego we wielu regionach naszego kraju karaluchy nazywa się prusakami?]

U Prusaków tryby w głowach niestety też pracują nieco inaczej. Sporo ukradli z cywilizacji bizantyjskiej, wymieszali to z regułami zakonu krzyżackiego i niestety powstała z tego klasyczna "zupa z trupa". A rezultat? Fundamenty trybu życia, które są absolutnie bezdyskusyjne to: ZUM BEFHEL! ( po prostu – Na rozkaz!; ); ORDNUNG MUST SEIN ( porządek musi być!) i DEUTSCHLAND ÜBER ALLES IN DER WELT. (po prostu Niemcy są narodem ponad innymi narodami na świecie)

I gdy te wielkie tryby mózgowe niemieckiego narodu zarażonego pruskim drylem, kręcą się jako koła zamachowe to wszystkie malutkie trybiki – każdy Niemiec- zgodnie podążają za tą szkopską naturą.




Z Żydami jest nieco inny problem, bo to źródłowo inna rasa. To semici – grupa ludów afro-azjatyckich, różniąca się od nas – Europejczyków – ludów indo-europejskich.

Przykro to powiedzieć, ale to właśnie oni są największymi na świecie rasistami, bo każdy kto Żydem nie jest to goj – osoba, której jedynym celem istnienia jest służenie Żydom. Goj – czyli ja, albo ty (a może nie) jest nic nie wartym podczłowiekiem (jak u Niemców Untermensch). Nas można swobodnie wyzyskiwać, pogardzać nami i bez problemów eksterminować.

To, że hitlerowskie Niemcy wymordowały miliony Polaków, w tej żydowskiej filozofii się nie liczy, bo to przecież goje, ale shoah, zamienione szybko na grecki holocaust, bo to ładniej brzmi, to jest właśnie coś niesamowitego.

No tak... Jestem więc Polakiem, nie jestem rasistą; nienawidzę tylko głupoty i bezmyślnej pogardy, ale ci nasi "przyjacielscy sąsiedzi', jak też Żydzi, którym u siebie stworzyliśmy przystań i przytułek, gdy przepędzano ich z całej Europy, mają potężną siłę propagandową i potulne owieczki tego świata wiedzą, ze u nas po ulicach chodzą białe niedźwiedzie, a Polacy to paskudni, najwięksi rasiści na tej planecie. Zresztą pani doktor Sylwia Spurek, czy uroczy Robert Biedroń (nie mówiąc już o oszuście Janie Grossie), w każdej chwili mogą to potwierdzić.




Na zakończenie, nieco powiem z pełną powagą. Istnieje pojęcie ludności rdzennej. To kiedyś była ludność plemienna, a teraz jest to ludność osiadła, zamieszkująca pewne terytorium. Zawsze tak było, że nie za bardzo lubiano i nawet obawiano się obcych. A jeszcze bardziej, gdy ci obcy byli wyraźnie odmienni. Jak powszechna świadomość wzrastała to to zjawisko malało. Lecz jak wiele po przodkach, zgodnie z tradycją to pozostało. Jest wszędzie. I na Borneo i w tolerancyjnej Norwegii, no i w Polsce. Zrobiono nawet z tego wadę i nazwano ksenofobia. Ale od ksenofobii jest daleka droga do rasizmu.

Tak to wyczerpuje się problem rasizmu w Polsce, którego tak na prawdę nie ma (oprócz mojej nienawiści do pająków i innych robali).




jazgdyni na nasze blogi

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo